Natalia Chudzyńska-Stępień o spółce LPP i Hindenburgu

Natalia Chudzyńska-Stępień o spółce LPP i Hindenburgu

Natalia Chudzyńska-Stępień,Czarne scenariusze białego wywiadu. Kto stał za największym od dawna wstrząsem na polskiej giełdzie?, Forbes, 26.05.2024 r.

https://www.forbes.pl/gielda/czarne-scenariusze-bialego-wywiadu-jak-hindenburg-omal-nie-wywrocil-lpp/7z27tnc

Natalia Chudzyńska-Stępień w artykule dla Forbesa przedstawia genezę powstania Hindenburg Research i publikację ich raportu o polskiej spółce LPP oraz jej rzekomych powiązań handlowych z Federacją Rosyjską.

W raporcie Hindenburg przedstawia strukturę działania i sposób sprzedaży polskich ubrań na rynek rosyjski za pośrednictwem firm przykrywek, gdzie część informacji do raportu uzyskano od osób z bliskiego otoczenia prezesa LPP – Marka Piechockiego.

Pierwsza część artykułu skupiona jest wokół prezentacji pierwszych głośnych akcji Hindenburga, po których uzyskał światowy rozgłos. Mowa m.in. o spółce Nikola, której większość akcji i ruchów marketingowych było fikcyjnych lub sfingowanych, co zakończyło się karą więzienia dla prezesa.

Za pomocą przykładów raportów Hindenburga w sprawie firm Draftking czy Clover Health, pokazuje jak ujawnienie malwersacji czy kłamstw doprowadziło do spadków wartości majątku najbogatszych na świecie. Autorka wskazuje również na to jak informacje do których dociera Hindenburg wpływają na spadki kursów, a firmy niejednokrotnie nie podnoszą się po publikacjach, co może świadczyć o tym że analitycy Hindenburga mają rację.

W dalszej części artykułu dowiadujemy się jak Hindenburg publikując raporty i wpływając na akcje sam zarabia na spadkach oskarżonych jako short seller. Tu autorka obrazuje specyfikę działalności short sellerów.

Przedstawiając Nathana Andersona, czyli założyciela Hindenburg Research, wskazuje na fenomen w działaniu jego analizy, co potwierdzają wypowiedzi Carlsona Blocka czy Konrada Ryczko. Specyfika działania krótkiej sprzedaży Hindenburga na przykładzie LPP pokazuje jak umiejętnie wyszukuje czułe punkty spółek.

W artykule mamy przede wszystkim przedstawioną specyfikę działania i formę białego wywiadu, którą po własnych modyfikacjach Hindenburg jest w stanie infiltrować i badać firmy, ale zestawia ją również z działaniami funduszu Third Dot, który stosuje „pozytywną” formę białego wywiadu – odmienną od Hindenburga.

Autorka skutecznie porównuje działalność Hindenburg Research do innych organizacji o podobnym działaniu, wskazując na dość agresywną metodę działania, lecz pokazując schemat działania obrazuje w jaki sposób spółka LPP została zbadana na płaszczyźnie rosyjskich wpływów.

Artykuł wieńczy nawiązanie do wypadku sterowca Hindenburg, który to również rozpoczyna artykuł, spinając tekst w strukturalną całość.

Warto zaznaczyć, że autorka posługuje się nie tylko opiniami ale również oficjalnymi wynikami badań, czy opiniami ekspertów i umiejętnie wyjaśnia schemat działania, co pozwala na bezproblemowe zrozumienie. Tekst został napisany z dużą starannością oraz na próżno szukać w nim jakiejkolwiek faworyzacji

Kryterium prawdy: 1/1

Kryterium obiektywizmu: 1/1

Kryterium oddzielenia informacji od komentarza: 1/1

Kryterium szacunku i tolerancji: 1/1

Kryterium zasadności tytułu: 1/1

Ocena: 5/5

Obraz Pexels z Pixabay

Marek Budzisz o chińskich wojskach na Białorusi

Marek Budzisz o chińskich wojskach na Białorusi

Marek Budzisz, Chińscy żołnierze na Białorusi, Sieci, 15–21.07.2024

https://wpolityce.pl/tygodniksieci/698903-chinscy-zolnierze-na-bialorusi

„Atakujący sokół” – tak nazwano chińsko-białoruskie manewry wojskowe. Nocne desanty z powietrza, walki w terenie zabudowanym, pokonywanie przeszkód wodnych – to wszystko tuż przy Polskiej granicy, choć rzeczony “sokół” atakować ma… terrorystów.

Marek Budzisz zakłada, że te ćwiczenia, mimo oficjalnego celu zapobiegania terroryzmowi, mają inne, bardziej strategiczne cele.

Pierwszym przypuszczeniem jest demonstracja sił, szczególnie, że chińsko-białoruskie manewry “wypadły” w jubileuszowy szczyt NATO. Traktat północnoatlantycki coraz częściej oskarża Chiny o wspieranie Rosji w wojnie z Ukrainą i gospodarczo, i przez dostarczanie im technologii wojskowej. Taka demonstracja sił może być zatem ostrzeżeniem, a może nawet groźbą konsekwencji zaostrzenia polityki NATO względem Pekinu.

Bardziej pozytywnym scenariuszem jest interpretacja związana z deklaracją Aleksandra Łukaszenki, który podczas wizyty w Pekinie wyraził gotowość Białorusi do wspierania chińskich interesów w Europie. Jest to związane z trudną sytuacją na granicy polsko-białoruskiej i potencjalnym zamknięciem przez Polskę przejść granicznych. “Przez Białoruś i Polskę przechodzi 80 proc. chińskiego transportu kolejowego do Europy”, a zatem manewry na granicy mogą mieć na celu zabezpieczenie handlu z Europą w obliczu potencjalnych zagrożeń.

Przychylność Pekinu “jest dla Łukaszenki, jak się wydaje, kwestią życia i śmierci, może nawet dosłownie”. Sinolog Aleksiej Czigadajew uważa, że Łukaszenka, szukając zbliżenia z Chinami, chce zabezpieczyć się przed ewentualną aneksją przez Rosję. Ta perspektywa wciąż przewija się w wypowiedziach Putina, a prezydent Białorusi w kontaktach ze wschodem szuka możliwości wstąpienia do Szanghajskiej Organizacji Współpracy (SZOS), która byłaby jego ostatecznym frontem ochrony.

Artykuł dogłębnie analizuje wiele spojrzeń na działania Chin i Białorusi, stawiając je w kontekstach politycznych i ekonomicznych, i wyciągając z nich wnioski. Jest szczegółowym przedstawieniem wydarzeń, które ciągną się za sobą przyczynowo-skutkowo, prowadząc do kolejnych punktów zrozumienia aktualnej sytuacji.

Materiał podświetla motywacje i interesy stojące za różnymi stronami konfliktu – nie tylko chińsko-białoruskimi manewrami, ale też kierujące Łukaszenką chcącym wejść do SZOS, Chinami próbującymi utrzymać istotne połączenia handlowe czy Putinem dążącym do aneksji Białorusi.

Marek Budzisz przedstawia obiektywny i istotny obraz polityki międzynarodowej, która będzie wpływać i już wpływa na Polskę. Bogate konteksty, szerokie doinformowanie i odniesienia do światowych aktualności, tworzą rzetelny i bogaty materiał.

Kryterium prawdy: 1/1

Kryterium obiektywizmu: 1/1

Kryterium oddzielenie informacji od komentarza: 1/1

Kryterium szacunku i tolerancji: 1/1

Kryterium zasadności tytułu: 1/1

Ocena: 5/5

Obraz Amber Clay z Pixabay

Wojciech Czuchnowski o tajnym liście Jarosława Kaczyńskiego

Wojciech Czuchnowski o tajnym liście Jarosława Kaczyńskiego

Wojciech Czuchnowski, „Tajny list Kaczyńskiego. Co prezes PiS wiedział o Funduszu Sprawiedliwości?”, Gazeta Wyborcza, 1.07.2024 r.

https://wyborcza.pl/7,75398,31104626,tajny-list-kaczynskiego-co-prezes-pis-wiedzial-o-funduszu.html

Wojciech Czuchnowski w artykule dla Gazety Wyborczej przedstawia jeden z wątków afery Funduszu Sprawiedliwości, a mianowicie list Jarosława Kaczyńskiego skierowany do Zbigniewa Ziobry w sprawie korzystanie ze środków funduszu.

W artykule dowiadujemy się, że list ten został znaleziony w mieszkaniu posła Suwerennej Polski – Marcina Romanowskiego, byłego wiceministra sprawiedliwości, odpowiedzialnego za dysponowanie owymi środkami. List został znaleziony w trakcie przeszukiwań zleconych przez prokuraturę.

Autor przytacza pełną treść listu, z której dowiadujemy się m.in. tego, że Jarosław Kaczyński zabrania korzystać ze środków Funduszu Sprawiedliwości kandydatom Solidarnej Polski w trakcie kampanii wyborczej, jak i po jej zakończeniu. Prezes PiS ostrzega również Zbigniewa Ziobrę, że jeśli nie zastosuje się do owych zaleceń pełna odpowiedzialność polityczna, jak i ta związana z rozliczeniem kampanii będzie spoczywała na nim.

W artykule wyraźnie zostało zaznaczone to, że dokument ten ma fundamentalne znaczenie dla afery, co pogrąża partię Zbigniewa Ziobry, a już dwóch z jej posłów ma dostać zarzuty w prowadzonym śledztwie. Przyczynić się on może też do utraty subwencji, w wysokości 25 milionów złotych, przez PiS, które wspólnie rozliczało wydatki z kampanii. Wynika z niego również to, że Jarosław Kaczyński jest również był świadomy nadużyć, a mimo to tolerował działania byłego już prokuratora generalnego, który zlekceważył jego apel.

Wojciech Czuchnowski podsumowuje artykuł wydatkami partii Zbigniewa Ziobry na kampanię wyborczą oraz informuje o dalszych działaniach prokuratury w tej sprawie.

Tekst został napisany zrozumiałym językiem, wyeksponowane zostały dane liczbowe, a na uwagę zasługuje fakt, że Wojciech Czuchnowski jako pierwszy opublikował w przestrzeni publicznej treść listu. List ten daje nowy pogląd na sytuację związaną z Funduszem Sprawiedliwości, co autor słusznie podkreśla. Również chronologiczne przedstawienie wydarzeń pozwala na łatwiejsze zrozumienie tekstu.

Jedyną nieścisłością w artykule jest brak podania źródła, z którego ów autor treść listu pozyskał. Poza tym jednym elementem tekst jest napisany w sposób rzetelny.

Kryterium prawdy: 1/1

Kryterium obiektywizmu: 1/1

Kryterium oddzielenia informacji od komentarza: 1/1

Kryterium szacunku i tolerancji: 1/1

Kryterium zasadności tytułu: 1/1

Ocena: 5/5

Obraz Leopictures z Pixabay

Estera Flieger o polityce historycznej

Estera Flieger o polityce historycznej

Estera Flieger, Polityka historyczna. Bolesna lekcja od Niemiec, rp.pl, 03.07.2024 r.

https://www.rp.pl/plus-minus/art40766201-polityka-historyczna-bolesna-lekcja-od-niemiec

Estera Flieger w swoim artykule porusza temat polityki historycznej Polski, jak i zestawia ją z polityką Niemiec.

Początek artykułu to przedstawienie projektu „I Love Poland”, zapoczątkowanego przez Piotra Glińskiego oraz kontrowersje z tym programem związane, takie jak nieoczekiwana sprzedaż jachtu reprezentującego Polskę w 2024 r. przez Polską Fundację Narodową, po rzekomym osiągnięciu celu programu.

Dalej przeczytamy o projekcie MaBeNa, który przedstawił Andrzej Zybertowicz, a jego zadaniem ma być budowanie atrakcyjnego obrazu Polski poza jej granicami. Tożsame hasła głosili również rządzący, czy ówczesny prezes IPN.

Autorka pokazuje problem polskiej polityki historycznej na przykładzie ustawy o IPN, którą zachodnie media przedstawiały jako zagrożenie dla wolności badań naukowych. W konsekwencji rząd dokonał poprawek, premier Mateusz Morawiecki podpisał deklarację o wzajemnym zaufaniu z Izraelem, po czym na Światowe Forum Holokaustu zaproszono Władimira Putina, a polskiemu prezydentowi odmówiono prawa do wystąpienie na forum.

Publicystka zaznacza, że to wieloletni problem w Polsce, istniejący już od 1989 roku, gdzie inne państwa taką politykę mogły uprawiać już wcześniej. Tu również punktuje PiS, który to tworząc spot i wykorzystując zdjęcia obozu w Auschwitz, zdaniem autorki, nie przyczynia się do neutralizacji hasła „polskie obozy”

Istotnym są również działania polskich muzeów lub artystów nawiązujących do historii, które skutecznie wpływają na promocję i edukację historyczną, lecz nie były one przychylnie traktowane przez PiS, ponieważ zdają się być zbyt eufemistyczne i za mało radykalne.

Warto dodać, że zaprezentowana została również postawa polskich liberałów, którzy trzymają się maksymy „Dwie ojczyzny – dwa patriotyzmy”, straszą nacjonalizmami.

Autorka na podstawie poszczególnych przykładów obrazuje problematykę podniesioną w tytule. Jednym z nich jest artykuł Mashy Gessen dla gazety „The New Yorker”. Przedstawia również problem skrótu myślowego, jakiego użyła Ursula von der Leyen „Obóz Auschwitz, Polska” czy Barack Obama „polskie obozy”, które prawdopodobnie były nieświadomym błędem, lecz mającym związek z jakością polskiej polityki historycznej.

W artykule zostają przedstawione poszczególne przykłady, takie jak spór o Muzeum II Wojny Światowej, które skutecznie utrudniają wypracowanie przekazu naszej spójnej polityki, a jednym z rozwiązań może być koncepcja „soft power”, którą autorka zaprezentowała na przykładzie Mateusza Morawieckiego.

Podsumowaniem tekstu jest skrótowe, aczkolwiek rzeczowe porównanie polityki historycznej Niemiec i Polski, co dobrze nawiązuje do tytułu artykułu i spina go tematyczną klamrą całości.

Artykuł w chronologiczny sposób przedstawia problematykę na podstawie konkretnych przykładów. Wskazując na wybrane zdarzenia pokazuje problem, który leży zarówno po prawej stronie jak i na lewicy, co skutecznie dzieli państwo i realnie utrudnia prowadzenie polityki historycznej. Warto zauważyć, że autorka posługuje się również opinią niemieckiego historyka Jochena Bohlera, skutecznie ocenia na podstawie faktów oraz umiejętnie dozuje komentarz w odniesieniu do stanu rzeczy.

Kryterium prawdy: 1/1

Kryterium obiektywizmu: 1/1

Kryterium oddzielenia informacji od komentarza: 1/1

Kryterium szacunku i tolerancji: 1/1

Kryterium zasadności tytułu: 1/1

Ocena: 5/5

Obraz StockSnap z Pixabay

Aleksandra Żelazińska o TikToku

Aleksandra Żelazińska o TikToku

Aleksandra Żelazińska, W potokach TikToka, Polityka, 8.05–14.05.2024

“Dziwaczne monstrum” – tak nazwać można TikToka, gdy z ponad miliardem użytkowników, wciąż pozostaje fenomenem na skalę światową i zupełnie nowym pomysłem na kapitalizowanie ludzkiego czasu.

Zaprojektowany raczej do wchłaniania treści niż szczególnego merytorycznego zaangażowania, TikTok zyskał na popularności dzięki swojej prostocie i krótkim, dynamicznym treściom dopasowanym pod użytkownika. Ten sukces zawdzięcza w dużej mierze algorytmowi doboru treści, który jest znacznie skuteczniejszy niż konkurencyjne platformy, co z jednej strony przyciąga kolejne osoby, ale z drugiej – stwarza pytanie o bezpieczeństwo ich danych.

W Stanach Zjednoczonych te obawy doprowadziły rząd Joe Bidena do podjęcia kroków zmierzających do zmuszenia ByteDance do sprzedaży większości udziałów w TikToku, co miałoby ograniczyć chińskie wpływy na dane użytkowników. Inaczej aplikacja ma zostać zbanowana. Jednak zdaniem ekspertów: “jeśli celem jest, by TikTok przeszedł w ręce amerykańskiej spółki, to najwyraźniej nie chodzi tylko o bezpieczeństwo i dobro użytkowników”.

Europa nie ucieka się jeszcze do ekstermów, blokując tylko poboczną aplikację TikTok Lite, a kolejni specjaliści zapewniają, że sam TikTok nie ma niczego wspólnego z komunistycznym rządem Chin.

Nie można również zapomnieć o metaforycznym bogactwie jakim opływa platforma, która oprócz treści rozrywkowych ma też te edukacyjne czy newsowe – coraz więcej ludzi korzysta z TikToka w celu zdobycia wiedzy, a aplikacja tak wielowymiarowa, zaczyna stwarzać zagrożenie bycia uzależniającą. Mimo pozytywnego wpływu na kulturę popularną, TikTok jest krytykowany za jego piętno na młodym pokoleniu – w tym za tworzenie iluzji wspólnoty i czy kradnący czas algorytm.

Aleksandra Żelazińska przedstawia TikToka jako fenomen kulturowy i technologiczny, który z jednej strony jest fascynującym narzędziem rozrywki i samowyrazu, z drugiej zaś – budzi kolejne wątpliwości związane z prywatnością, zdrowiem psychicznym i wpływami politycznymi. Artykuł tworzy szczere zwierciadło jego jasnych i ciemnych stron, wraz z szeregiem argumentów i kontrargumentów ze strony i autorki, i specjalistów.

Tekst pełen smaczków dla użytkowników TikToka i pełen informacji dla pasywnych obserwatorów – pokazuje nowe oblicze internetowej rzeczywistości, uciekając tak od krytycyzmu, jak i od patrzenia przez różowe okulary, bo temat choć związany z rozrywką, nie przestaje być poważny.

Kryterium prawdy: 1/1

Kryterium obiektywizmu: 1/1

Kryterium oddzielenie informacji od komentarza: 1/1

Kryterium szacunku i tolerancji: 1/1

Kryterium zasadności tytułu: 1/1

Ocena: 5/5

Obraz antonbe z Pixabay

Juliusz Ćwieluch o polskich schronach

Juliusz Ćwieluch o polskich schronach

Juliusz Ćwieluch, Przedwojnie, Polityka, 27.03–2.04.2024

Polak mądry po szkodzie – tyle, że skoda już się wydarzyła. Na Ukrainie.

Pomimo tego dwa lata później, nikt szczególnie nie przejął się tym, że w Polsce “na miejsce w schronach i ukryciach może liczyć niecałe 4 proc. mieszkańców, obrona cywilna nie istnieje, a obywatele nie wiedzą, gdzie w razie zagrożeń mogą szukać bezpiecznego miejsca schronienia”. Bo schrony, czyli nasza karta przetargowa w razie kryzysu, to miejsca albo nieistniejące, albo niezdatne do użycia.

To nasz błąd – tak rządu, który oryginalnie powołał do sprawdzania stanu schronów nie ekspertów, ale Państwową Straż Pożarną, jak i obywateli, z których większość “woli zainwestować te pieniądze w dobry samochód i jak przyjdzie co do czego, jak najszybciej wyjechać z Polski”.

Rząd zapowiada zatem zwiększenie budżetu na reorganizację obrony cywilnej, a Polacy biorą sprawy w swoje ręce – tyle, że nie pod względem poprawienia obronności, ale stworzenia sobie dróg ucieczki. Grecja, Hiszpania, najlepiej Portugalia – wszędzie tam stajemy się klientami w sprzedażach domów. W końcu poprawi to nie tylko pogodę, ale i ten polityczny wymiar klimatu.

Dr Marian Sobiech z Wydziału Inżynierii Lądowej i Geodezji Wojskowej Akademii Technicznej utrzymuje, że w końcu od zawsze jesteśmy mistrzami partyzantki i na poprzednie wojny przecież też nie byliśmy przygotowani. Trochę drewnianych belek i elektryczności, a każdy garaż można zamienić w schronienie. Byle tylko nie zapomnieć saperki czy łomu, żeby się z niego później wydostać.

Juliusz Ćwieluch pokazuje nie tylko kruchość obronności Polski, ale i motywy władz i obywateli, przez które tracimy perspektywy na poprawę. Porównując sytuacje z innymi krajami, odwołując się do ekspertów, ale i do historii zwykłych ludzi, pokazuje możliwe scenariusze przyszłości – i te martwiące, i te bardziej beztroskie.

Tekst jest krytyczny i rozsądkowy, dane zatrważają, ale nastawienie Polaków to trochę wzruszenie ramionami. Może to nie dziwne, że wśród tylu zmartwień zostało nam mówić “co będzie, to będzie”.

Kryterium prawdy: 1/1

Kryterium obiektywizmu: 1/1

Kryterium oddzielenie informacji od komentarza: 1/1

Kryterium szacunku i tolerancji: 1/1

Kryterium zasadności tytułu: 1/1

Ocena: 5/5

Obraz Tomasz Pro z Pixabay