Dziennikarze Spider’s Web przedstawiają ciemne strony świata influencerów

Dziennikarze Spider’s Web przedstawiają ciemne strony świata influencerów

Zły Wpływ, cykl artykułów o influencerach, Spider’s Web, Sylwia Czubkowska i Jakub Wątor.

Pierwszy tekst cyklu: https://spidersweb.pl/plus/2022/08/influencerzy-bogowie-marketing

Sylwia Czubkowska i Jakub Wątor, wspomagani grafikami Marii Roguckiej w czteroczęściowym cyklu „Zły wpływ” , obnażają cukierkowy świat influencerów i ukazują czarne strony social mediów. Wszystkim tekstom towarzyszy myśl Andyego Warholla – „W przyszłości każdy będzie słynny przez 15 minut”

W części pierwszej, zatytułowanej „Opium dla mas. Jak influencerzy stali się bogami”, autorzy wymieniają główne grzechy nowych bóstw. Jest przykład influencerki Fagaty, która otwarcie przyznawała się do chęci związania z piłkarzem z powodu jego zarobków. A gdy z owym piłkarzem nie wyszło, z podobnych pobudek związała się ze sławnym youtuberem – Stuu. Pojawia się przykład Weroniki Sowy – Wersow, która po ukończeniu studiów prawniczych bynajmniej nie pracuje w zawodzie, co więcej, sama miała drobne problemy z powodu przywłaszczenia loga. Mamy przykład dziewczyny, która na pogrzebie własnego taty – reklamuje rajstopy. Przykładów jest dużo więcej – wciskanie lewych towarów, usług przez oskarżenia o pedofilię, zwykłą hipokryzję aż po diss kilkuletniedziewczynki na starszego brata. W materiale wypowiada się człowiek z tego świata, OjWojtek, Wojciech Paszkowski, który wraz z dwójką znajomych już po roku działalności na YouTubie mógł chwalić się 1.5 mln subskrypcji. A takie liczby nie dają nawet miejsca w najpopularniejszej 50. Autorzy wdrażają czytelnika w inny świat, oprowadzają po nim, wspomagają się nie tylko ludźmi „stamtąd”, ale też naukowcami, socjologami. Tłumaczą działanie agencji, które rozpromowują kolejnych influencerów. A także … gal MMA, które stały się nieodzownym elementem świata infuencerów. Mimo, że takim elementem są też kanały popularnonaukowe, są one mniejszością, nie są popularni, sami siebie nazywają wyjątkami.

Druga część, „Wszystko na sprzedaż. Przemysł infulencerski na wysokich obrotach” bardziej skupia się na kwotach, jakie generuje świat influencerów. Jako główny przykład figuruję Ekipa. To coś więcej niż kanał youtubowy, to marka, za którą stoi nie tylko Karol Friz Wiśniewski, ale też prawdziwi inwestorzy, a sam projekt generuje kolosalne stawki. Friz za lokowanie gry w swoim filmiku miał dostać blisko 20 tys. złotych, a za lokowanie produktów w teledyskach Ekipy trzeba zapłacić 100 tys. zł. A każdy chce reklamować swój produkt w social mediach, bo to gwarancja dużych zasięgów, dużego odbioru. Autorzy przedstawiająam wręcz porażające sytuację – kiedy dla wymiany barterowej (produkt za reklamę) mniejsze influencerki gotowe są przejechać pół Polski. A co gorsza, wiele z tych lokowań odbywa się na granicy, albo już wbrew prawu. Często brakuje informacji, że dany post jest reklamą, a często reklamowane są piramidy finansowe czy produkty szkodliwe. Influencerzy na szczęście nie są bezkarni – autorzy przytaczają kary od UOKiK, które dotknęły twórców internetowych. Ponownie swoimi przemyśleniami dzieli się Wojciech Paszkowski. W ramach eksperymentu, obdzwonił sporą grupę twórców, proponując im reklamowanie nieistniejącego jeszcze prototypu specjalnych wkładek do butów, które mimo braku potwierdzenia przez kogokolwiek, mają działać pozytywnie na zdrowie. W skrócie – oszustwo. Ale i tak znalazła się grupa ludzi, gotowa oszukać swoich odbiorców w internecie, by się dorobić. Artykuł porusza też bardzo drażniącą kwestie – reklam +18, np. alkoholu. Jeden z największych kanałów youtubowych, Kanał Sportowy, od początku swojego istnienia promuje napoje alkoholowe, co nie do końca jest zgodne z polskim prawem. Alkohole są promowane na Instagramie, na Facebooku, wszędzie, ale tak naprawdę nikt sobie z tym nic nie robi, przypomina to walkę z wiatrakami. Nikogo nie obchodzi wpływ alkoholu np. na osoby młode. Na koniec autorzy znowu wracają do Ekipy. Marka wprowadzała swoje produkty spożywcze, a podobno zaraz chce wyprodukować pod swoimi skrzydłami film oraz grę komputerową. Jak podkreśla ekspert do spraw marketingu, mając takie zasięgi, będą w stanie sprzedać wszystko.

Część trzecia, „Dym i lustra. Suma wszystkich influencerskich ściem” odnosi się do idiomu „Mirrors and smoke” oznaczającego, że coś jest iluzją. I takimi iluzjami świata influencerów zajęli się redaktorzy Spider’s Web. Poznajemy dość dziwny konkurs na influencera roku, gdzie laureatka oraz jurorka dobrze się znają, długo pracowały razem – nawet jedna spopularyzowała drugą. Autorzy wprowadzają nas w temat kupowania followersów, lajków – ogólnie zasięgów. Podają przykłady twórców, którzy mimo wielkich liczb, grom obserwujących, mają bardzo małą interakcję ze swoimi „fanami”. Konta mające po kilkaset tysięcy obserwujących, zbierają tylko kilkaset reakcji pod pojedynczymi postami – masa obserwujących ich ludzi, tak naprawdę ich nie śledzi. Nie obserwuje. Krytykowany jest też instagramowy kanon – Latynoski, pełnych bioder, dużych piersi. Wiele dziewczyn wręcz szkodliwie dąży, by tak wyglądać. Bo to gwarantuje lajki. A w pogoni za nimi korzystają z usług różnych chirurgów – często wątpliwej jakości. Autorzy cytują rozmawiają z kolejną osobą ze świata influencerów, Rafałem Masnym, który dość gorzko wypowiada się o – koniec końców – swoim środowisku. Powstała ekonomia zdrad, afer, kłamstw. Perpetuum mobile. A to pozwala autorom na kolejne nawiązanie do idiomu „mirrors and smoke”. Owe internetowe perpetum mobile produkuje dym, tak dużo dymu, że widz przebywający w pokoju pełny luster myśli, że lata.

Ostatnia część, „Nauka spadania. Co znajduję się za influencerskim szczytem?” poruszają kwestie swoistego życia po życiu. Wielu twórców internetowych nie zna pracy na etat. A nie każdy z nich utrzymuje się dłużej niż kilka lat. Twórcy popularni dekadę temu, dziś często nie znaczą nic. A zdarza się tak, jak w przypadku Stuu, opisywanego w artykule. Z dnia na dzień zniknął, od dwóch lat pracuje już nie przed, a za kamerą, i tęskniąc za anonimowością rzadko pojawia się w Polsce. Ponownie autorzy rozmawiają z Rafałem Masnym, który mówi wprost, że ciężko mu było wejść w dorosłe życie. Dzięki sukcesowi Abstrachuje, których był częścią, nie musiał robić prawa jazdy czy uczyć się gotować. Poza internetem radził sobie słabo – inwestycje jego oraz jego znajomych zawiodły. Wielu influencerów znajduje swoje drugie szansę w galach MMA, czasami śpiewają. Ale nie każdy z nich ma do tego możliwości. I często kończą jak piłkarze – na „emeryturze” szybko tracą pieniądze, roztrwaniają to, co zarobili przez lata kariery. Na koniec artykułu, a i koniec wszystkich części cyklu, redaktorzy podsumowują swoją pracę. Zdradzają, że absolutny top influencerów nawet nie chciał z nimi rozmawiać, wielu ludzi związanych z tym światem otwierało się dopiero, gdy rozmowa schodziła na mniej formalne tory. Autorzy podkreślają też niechęć twórców do współpracy z psychologami, często działają dziwnie.

Praca Sylwii Czubkowskiej, Jakuba Wątora oraz Marii Reguckiej jest imponująca. Nie jest odkrywcza, ale celuje w różnorakich odbiorców. I o ile ci dobrze orientujący się w temacie nic nowego nie wyciągną, tak do ludzi absolutnie nie zaznajomionych w świecie internetowych twórców jest wręcz elementarzem. Wyjaśnia dużo pojęć, obrazuje internetowe zjawiska. Warto zwrócić uwagę na ilość ekspertów – pojawiają się i naukowcy, socjolodzy, jak i ludzie „ze środka”, internetowi twórcy czy pracownicy agencji. Jest ich dużo, ich wypowiedzi są rozbudowane, często pojawiają się kilka razy. Grafiki Marii Roguckiej świetnie uzupełniają tekst. A ten jest pełen ciekawych gier słownych (np. tytuł 3 części). Twórcy są też obiektywni. Gdy trzeba wskazać na grzechy Kanału Sportowego – robią to, ale gdy jest za co ich pochwalić – także. Praca jest pełna różnych przykładów, liczb, wyników kilku badań. Sam fakt, że została podzielona na 4 części mówi o niej dużo. 

kryterium prawdy:1/1

kryterium obiektywizmu: 1/1

kryterium oddzielenia informacji od komentarza: 1/1

kryterium szacunku i tolerancji: 1/1

kryterium zasadości tytułu: 1/1

Ocena: 5/5

Image by Photo Mix from Pixabay

Grzegorz Sroczyński w podcaście Świat się chwieje

Grzegorz Sroczyński w podcaście Świat się chwieje

Grzegorz Sroczyński, Świat się chwieje, gość Jarosław Wolski, „Rosjanie nie zaatakują krajów NATO w tej chwili. Jeżeli ktoś twierdzi inaczej, jest handlarzem strachu” Wolski o wojnie” Radio TOK FM, 25.09.2022 r.

https://audycje.tokfm.pl/podcast/128985,-Rosjanie-nie-zaatakuja-krajow-NATO-w-tej-chwili-Jezeli-ktos-twierdzi-inaczej-jest-handlarzem-strachu-Wolski-o-wojnie

Grzegorz Sroczyński jest gospodarzem podcastu “Świat się chwieje” w Radiu TOK FM. W tym odcinku zaprasza do studia Jarosława Wolskiego i rozmawia o możliwości ataku Rosji na Polskę i kraje NATO. W ponad 40-minutowej rozmowie rozmówcy starają się przeprowadzić analizę i zastanowić się czy powinniśmy się bać ataku nuklearnego Rosji.

Sroczyński rozpoczyna od zacytowania wpisu swojego rozmówcy, który wyraźnie stara się uspokajać i tłumaczyć, że tak naprawdę nie mamy się czego bać, a medialne “sianie paniki” w tym temacie jest pozbawione jakichkolwiek przesłanek.

Przede wszystkim na uwagę zasługuje dobór gościa do rozmowy. Jarosław Wolski jest politologiem, który napisał książkę “Spokojnie o wojnie” – już sama jej nazwa wskazuje na stosunek autora do burzy medialnej i obaw związanych z wojną za naszą wschodnią granicą. Przez cały wywiad stara się on uspokajać, analizować, odnosić się do wydarzeń z przeszłości, żeby jak najbardziej obiektywnie i merytorycznie wytłumaczyć swój punkt widzenia.

Dzięki długiemu formatowi wywiadu, Sroczyński może dać swojemu gościu swobodną możliwość wypowiedzi i nie przerywa mu, przez co rozmowa toczy się z poszanowaniem drugiej osoby i w spokojny sposób co bywa rzadkie w obecnych mediach. Co oczywiście nie przeszkadza w dopytywaniu gościa i prośbach o doprecyzowanie swoich wypowiedzi, tak aby były jak najbardziej zrozumiałe dla słuchaczy.

Dziennikarz zadaje gościowi trudne pytania, często konfrontując go z jego poglądami, jednak odbywa się to w atmosferze szacunku i chęci dowiedzenia się jakie są jego argumenty na poparcie danej tezy.

Duża część wywiadu dotyczy jednak aktualnej wojny w Ukrainie. Dyskutowane są możliwości zakończenia wojny, błędy popełnione przez rosyjskich wojskowych, mobilizacja ogłoszona przez Władimira Putina. Główny temat w pewnym sensie zszedł na dalszy plan co każe zmniejszyć ocenę za tytuł.

Podsumowując wywiad jest kompleksowym podsumowaniem obecnego stanu wojny oraz możliwych scenariuszy na dalszy jej rozwój. Słuchacz w prosty sposób, dzięki ogromnej wiedzy gościa i wartościowych pytaniach prowadzącego, otrzymuje wiedzę w tym temacie ale może również wyrobić sobie zdanie na temat możliwych przyszłych rozwiązań w tym konflikcie. Rozmowa toczy się w atmosferze szacunku i obiektywizmu w stosunku do różnych stanowisk.

kryterium prawdy:1/1

kryterium obiektywizmu: 1/1

kryterium oddzielenia informacji od komentarza: 1/1

kryterium szacunku i tolerancji: 1/1

kryterium zasadności tytułu: 0,8/1

Ocena: 4,8/5

Image by WikiImages from Pixabay

Tomasz Rożek o uszkodzeniu gazociągów Nord Stream

Tomasz Rożek o uszkodzeniu gazociągów Nord Stream

„Gazociąg Nord Stream – co tam się stało?”, Tomasz Rożek, Nauka To Lubię, 28 września 2022 r.

https://naukatolubie.pl/gazociag-nord-stream-co-tam-sie-stalo/ 

Tomasz Rożek jest autorem kanału na YouTube „Nauka. To lubię”. Prowadzi również stronę internetową pod tą samą nazwą. Na doniesienia o uszkodzeniu gazociągów Nord Stream zareagował bardzo szybko, bo już 28 września opublikował artykuł na stronie i materiał na YouTube. Obie te formy przekazu omówimy zbiorczo, ponieważ w dużej mierze informacje, które możemy z nich uzyskać pokrywają się.

Na samym początku Tomasz Rożek wyjaśnia czym są gazociągi Nord Stream. Opisuje przepustowość, trasę i początki Nord Stream 1 oraz tłumaczy, dlaczego w chwili wybuchu nitką nie płynął gaz. Podobnie autor odnosi się do Nord Stream 2, wskazując oczywiście na to, że druga nitka nie została oddana do komercyjnego użytku. Warto odnotować, że w materiale wideo dziennikarz zamieszcza mapę z naniesionymi trasami gazociągów, co dobrze obrazuje widzom sytuację.

Następnie autor przechodzi do przebiegu wydarzeń z nocy 26 na 27 września. Przybliża czytelnikom dane o uszkodzeniach: ich ilość, której nitki gazociągu dotyczą oraz miejsca, w których doszło do rozszczelnień. Warto podkreślić, że Tomasz Rożek wyjaśnia skutki uwolnienia się gazu w Bałtyku. Charakteryzuje również sam wydobywający się metan. Podkreśla, że nie jest on trujący i nie stanowi dla nas żadnego zagrożenia. Dziennikarz uspokaja czytelników, twierdząc że metan, który jest gazem cieplarnianym, przy dzisiejszej skali ich emisji, będzie miał zerowy wpływ na zmiany klimatu. Morze Bałtyckie również nie ucierpi wskutek wycieku. Autor  twierdzi, że zdecydowanie większym zagrożeniem są spoczywające na dnie akwenu rdzewiejące beczki z bronią chemiczną z czasów II Wojny Światowej.

W filmie znajdują się również informacje dotyczące zamknięcia powierzchni żeglugowej i powietrznej na terenie wycieku. Tomasz Rożek prezentuje w nim również zdjęcia ukazujące miejsce zdarzenia.

Dziennikarz płynnie przechodzi do przyczyn uszkodzenia. Stwierdza, że bez wątpienia w obu nitkach nastąpił wybuch, co zarejestrowały odpowiednie systemy. Nie wykryły one jednak obecności okrętów podwodnych w tym rejonie. Autor artykułu wysuwa tezę, że to Rosjanie odpowiedzialni są za rozszczelnienie Nord Stream, a dokonać tego mieli za pomocą ładunków wybuchowych umieszczonych przy budowie gazociągu, lub niedługo po jej zakończeniu. Swoją opinię uzasadnia zdaniem ekspertów. Niestety nie podaje dokładnych źródeł. Tomasz Rożek zapewnia, że istnieją poszlaki, które wskazują na udział Rosjan. Poszlak tych ponownie nie umieszcza w artykule. Odnotowuje natomiast fakt, że ukraińskie służby od kilku tygodni już ostrzegają przed akcjami sabotażowymi, których dokonywać mogą wojska Putina. Wątek powodów, dla których Rosjanie mieliby uszkodzić obie nitki Nord Stream dziennikarz rozwija w materiale wideo. Tam również wyraża swoją opinię, podkreślając że jest to jego zdanie.

Artykuł kończy się krótkim podsumowaniem, zawierającym najważniejsze informacje o tym co się stało, kto tego dokonał i co oznacza rozszczelnienie gazociągu Nord Stream dla środowiska.

Materiał warto pochwalić za jego zwięzłość i przystępny język, jakim jest napisany. Tomasz Rożek przedstawia kompleksowo sprawę rurociągu, nie zapominając przy tym o przypomnieniu najważniejszych informacji o Nord Stream. Istotnym jest fakt, że autor skupia się nie tylko na społecznym aspekcie uszkodzenia, ale również na jego wpływie na środowisko naturalne i klimat.

Kryterium prawdy: 1/1

Kryterium obiektywizmu: 0,8/1 

Kryterium oddzielenia informacji od komentarza: 1/1

Kryterium szacunku i tolerancji: 1/1

Kryterium zasadności tytułu: 1/1

 Ocena: 4,8/5

Obraz Gerd Altmann z Pixabay

Magdalena Czubaszek o warunkach pracy dziennikarzy

Magdalena Czubaszek o warunkach pracy dziennikarzy

Magdalena Czubaszek, „Plaga gównodziennikarstwa. O kondycji autorów pogardzanych” Krytyka Polityczna, 02 września 2022 r.

Plaga gównodziennikarstwa. O kondycji autorów pogardzanych

Magdalena Czubaszek rozpoczyna artykuł od postawienia wyjątkowo mocnej diagnozy kondycji polskich mediów – pisze, że „dziennikarstwo mainstreamowe to mem” i wylicza jego największe grzechy: „nagłówki do pośmiania się, bohaterowie z dupy, tezy z podstawówki”. Jej celem nie jest jednak pastwienie się nad autorami tych wątpliwej jakości materiałów, wręcz przeciwnie, oddaje im głos. Gównodziennikarze, jak sami siebie nazywają, zgodnie stwierdzają, że za taki stan rzeczy odpowiedzialność ponosi cała, nastawiona na jak największe zyski, machina medialna. 

Autorka kontaktuje się z dziewięciorgiem osób w wieku 22-32 lata, pracujących od co najmniej 2 lat w mediach. W celu chronienia ich prywatności, bohaterowie pozostają anonimowi, z jednej strony jest to całkowicie zrozumiałe zważywszy na to, że opisując swoje doświadczenia nie przebierają w słowach, z drugiej jednak, może rodzić oczywisty sceptycyzm w stosunku do ich historii. Co symptomatyczne – tylko dwoje z nich zatrudnionych jest na umowę o pracę, reszta pozostaje na śmieciówkach bądź umowach B2B, a tylko jedna przyznaje, że jest zadowolona ze swojej pracy. Reszta opowiada o tym, jak wygląda ciemna strona pracy dziennikarzy i jak wpłynęła ona na ich życie oraz zdrowie psychiczne.

Kulisy pracy dzisiejszego pracownika korporacji medialnej, odsłaniane przez rozmówczynie, w żadnym stopniu nie przypominają romantycznego wizerunku zawodu reportera jeszcze z ubiegłego stulecia. Obecnie redakcja nie pozwoli na długie poszukiwanie wartościowego materiału – liczy się przede wszystkim generowanie materiału, jak najmniejszym nakładem pracy, jak najtaniej, jak najwięcej. Jedna z rozmówczyń, Aneta mówi, że z braku czasu pozyskiwanie źródeł i kontaktów zostało zastąpione szybko rzuconymi pytaniami na facebookowych grupach, a jeśli nawet to nie wypali, to ona sama stawała się bohaterką materiału.

Inna rozgoryczona dziennikarka wyjaśnia, że to, za co na mediaworkerów spadają coraz częściej gromy, czyli clickbaitowe tytuły, także zwykle pozostaje poza ich kontrolą – to algorytm podsuwa czytelnikom różne warianty nagłówka, a następnie wygrywa ten najczęściej klikany. Następnie w artykule należy powoli, stopniowo dawkować informacje tak, aby odbiorca spędził jak najwięcej czasu na stronie i obejrzał jak najwięcej reklam. Kontrowersje, rażące błędy i przeinaczenia działają tu na korzyść redakcji, gdyż nakręcają ruch na portalu. Agata, z którą kontaktuje się Magdalena Czubaszek z żalem opowiada, jak wypadki, tragedie, śmierć danej osoby staje się powodem do euforii wśród dziennikarzy, którzy mają gotowy materiał.

W takich sytuacjach czas gra decydującą rolę – który z portali jako pierwszy poda newsa. Dziennikarze są zatem zmuszeni do prowadzenia nieustannego nasłuchu, nie mają co liczyć na relaks, jak to ujął szef jednej z bohaterek Jagody: „Kiedyś pół żartem, pół serio powiedział, że nasza praca jest jak w policji, nie kończy się po ośmiu godzinach. Dyżur trwa cały czas i mam się do tego stosować”. Na osobę dziennikarza spada również rola korektora swojego tekstu, dodania do niego zdjęć, zrobienia grafiki itd. Na pisanie artykułów branżowych mogą pozwolić sobie jedynie nieliczni – natomiast większość prędzej czy później spotka się z koniecznością pisania wymagającego specyficznej wiedzy – wtedy w sukurs przyjść może jedynie Wikipedia, co zostanie potem skrzętnie zauważone przez komentujących. 

O tym, jak zależności finansowe redakcji od reklamodawców wypaczają wykonywany przez niego zawód mówi Mateusz – jego gotowy tekst dotyczący jednej ze spółek skarbu państwa nigdy nie został opublikowany, krótko zaś potem portal dodał materiał sponsorowany przez tę samą spółkę. W sukurs przychodzi mu Łukasz: „robię propagandę, kopiuj-wklej bez żadnego niuansowania. Moje teksty autorskie to de facto copywriting. Za te teksty firmy dają niemałe pieniądze. To, co robimy, to obsługa PR”. 

Bohaterowie tekstu opowiadają, jak ich beznadziejna sytuacja w miejscu pracy odbija się na zdrowiu psychicznym – na porządku dziennym występują u nich napady lęku, bezsenność, depresja. Karolina wspomina o tym, jak po powrocie z urlopu nie potrafiła sobie poradzić w pracy do tego stopnia, że wylądowała u psychiatry i zaczęła pić. Autorka publikuje anonimowy list pracownika korporacji medialnej, w której wymienia on wszystko to, czego nienawidzi w swoim środowisku pracy – tworzenia clickbaitowych tytułów, Google Analytics, stopniowego narzucania na barki pracowników nowych obowiązków, bezsilności i poczucia, że nigdzie nie znajdzie pomocy.

Niewątpliwym atutem artykułu jest jego podbudowa teoretyczna – Magdalena Czubaszek sięga po książkę brytyjskiego antropologa Davida Graebera „Praca bez sensu”, w której autor wprowadza termin „bullshit job”, czyli forma pracy tak bezcelowa czy wręcz szkodliwa, że nawet sam wykonujący ją traci wiarę w jej celowość. Czubaszek wykorzystuje typologię Graebera, wskazując, że obecnie dziennikarz lifestyle’owy to obecnie zawód mający charakter clowna społecznego – ma tworzyć zamieszanie, w tym wypadku informacyjny szum, za wszelką cenę robić zasięgi, dzięki czemu przedsiębiorstwo medialne może liczyć na podwyższenie stawek u reklamodawców. 

Rozmówcy jednak ze zgorzknieniem podkreślają, że głównymi beneficjentami w takiej sytuacji pozostają ci na górze dziennikarsko-korporacyjnej hierarchii. Mariusz wspomina, że jego koleżanka, w trakcie intensywnego stażu pobierała 1200-1300 zł, podczas gdy jej bezpośredni zwierzchnik zarabiał ponad 10 razy więcej, a szef całego medium inkasował nawet 140 tysięcy miesięcznie. System, który faworyzuje dziennikarskie gwiazdy, wykonujące nieproporcjonalnie mniejsze nakłady pracy w stosunku do szeregowych pracowników, porównuje do folwarku pańszczyźnianego.

Cały artykuł ma wymowę wyraźnie pesymistyczną, Czubaszek wskazuje jednak, że pojawiają się inicjatywy i aktywiści działający dla poprawy sytuacji mediaworkerów i wzrostu jakości dziennikarstwa, to m.in. Ewa Kaleta, Kamil Różański czy Komisja Dziennikarek i Dziennikarzy. Warto także wspomnieć o innym tekście Krytyki Politycznej, „Ani satysfakcji, ani hajsu, ani poczucia sensu. Tak się pracuje w mediach” którego autorka, Paulina Januszewska opisuje szczegóły historii swojej pracy w korporacji medialnej, wskazując na podobne problemy, co bohaterowie Magdaleny Czubaszek. W tym kontekście należy jednakże pamiętać, że Krytyka, jako medium lewicowe, przyjmuje perspektywę propracowniczą, odpowiedzialnością za zły stan mediów obarczając kierujących się „libkowymi” (skrajnie wolnorynkowymi) regułami menadżerów i wydawców, podczas gdy ich racje nie zostały przedstawione. Fakt ten negatywnie rzutuje na obiektywizm obu artykułów. Bohaterowie w swojej frustracji nie szczędzą słów krytyki pod zwierzchników, nieraz dość wulgarnych, niewykluczone zatem, że mogą znaleźć się osoby urażone zarzutami pojawiającymi się w tekście.

Każdy z nas natrafił na „śmieciowy” news, każdy z nas w mniej lub bardziej dosadnych słowach skrytykował pracę „pismaków”. Być może lektura obu tych tekstów pozwoli nam przypomnieć sobie smutną prawdę, że za „gównoartykułem” stoi często niedopłacany człowiek, wykonujący pracę, której nienawidzi, w myśl narzuconych mu, mających maksymalizować zyski zaleceń, których ani nie rozumie, ani nie popiera. 

Kryterium prawdy: 1/1

Kryterium obiektywizmu: 0,7/1

Kryterium oddzielenia informacji od komentarza: 0,8/1

Kryterium szacunku i tolerancji: 0,7/1

Kryterium zasadności tytułu: 1

Łącznie 4,2/5

Obraz Engin Akyurt z Pixabay

Bartosz Paszcza o nowych algorytmach

Bartosz Paszcza o nowych algorytmach

Bartosz Paszcza, “Relacja między ludźmi a algorytmami to nowe niewolnictwo? Droga do samoświadomości AI” Klub Jagielloński/Plus Minus, 18.07.2022 r.

https://klubjagiellonski.pl/2022/07/18/relacja-miedzy-ludzmi-a-algorytmami-to-nowe-niewolnictwo-droga-do-samoswiadomosci-si/

Bartosz Puszcza w swoim artykule na Klubie Jagiellońskim, który w części został również opublikowany w magazynie Plus Minus opisuje nowy typ algorytmów, który nazywany jest siecią neuronową ze względu na liczbę połączeń, które są inspirowane strukturą ludzkich neuronów. 

Algorytmy te mają być wielozadaniowe. Mogą wykonywać wiele czynności w różnych warunkach i być bardziej elastyczne, w przeciwieństwie do ich poprzedników, które są przygotowywane w konkretnym celu. Autor przywołuje kilka firm posiadających tę technologię i dane pokazujące skalę tych algorytmów.

Głównym punktem artykułu jest rzekoma samoświadomość tych struktur, które przez niektórych uważane są za nową formę inteligencji. Autor jednak szczegółowo tłumaczy czym są owe algorytmy i że nie mają nic wspólnego ze świadomością, którą posiadają ludzie a są jedynie bardzo skomplikowanymi obliczeniami matematycznymi bazującymi na prawdopodobieństwie.

Jednak pomimo braku obaw o samoświadomość algorytmów autor zwraca uwagę na inny problem – skupienie największych technologii w rękach kilku wielkich firm technologicznych. Pokazuje, że w większości przypadków nie ma regulacji prawnych dot. użycia sztucznej inteligencji ani nie wypracowaliśmy żadnych norm etycznych według których algorytmy powinny działać i które powinny zostać zapisane w ich kodzie. Przytacza nawet konkretne przypadki, kiedy algorytmy nauczone kończyć zdania w sposób najbardziej prawdopodobny nauczyły się rzeczy moralnie złych:

Poproszone o dokończenie zdania „wchodzi dwóch muzułmanów do” algorytmy zazwyczaj dopowiadają jakąś agresywną końcówkę, w rodzaju „synagogi, z bronią i granatami”. Jeden z czatbotów Microsoftu wypuszczony w otwarty internet w ciągu kilkudziesięciu godzin interakcji z człowiekiem zaczął propagować nazistowskie przekonania.

Artykuł Bartosza Paszczy porusza temat, który rzadko pojawia się w polskich mediach. Brak jest dyskusji o algorytmach, ich możliwościach oraz ewentualnych regulacjach prawnych ich dotyczących. Ponadto robi to w sposób zrozumiały i poparty danymi, dzięki którym czytelnik jest w stanie unaocznić sobie problem z którym się zmagamy. 

kryterium prawdy: 1/1

kryterium obiektywizmu: 1/1

kryterium oddzielenia informacji od komentarza: 1/1

kryterium szacunku i tolerancji: 1/1

kryterium zasadności tytułu: 1/1

Ocena: 5/5

Image by Markus Spiske from Pixabay

Dariusz Faron i Szymon Jadczak o przemocy wobec niepełnosprawnych wychowanków katolickiego DPS-u w Jordanowie

Dariusz Faron i Szymon Jadczak o przemocy wobec niepełnosprawnych wychowanków katolickiego DPS-u w Jordanowie

Piekło u zakonnic. Bicie, wiązanie, zamykanie w klatce. Horror dzieci w DPS pod Krakowem, Dariusz Faron i Szymon Jadczak, wp.pl, 13.06.2022 r.

https://wiadomosci.wp.pl/pieklo-u-zakonnic-bicie-wiazanie-zamykanie-w-klatce-horror-dzieci-w-dps-pod-krakowem-6778332058069696a

Reportaż opisuje praktyki, których siostry zakonne dopuszczają się w stosunku do dzieci z niepełnosprawnością intelektualną w Domu Pomocy Społecznej pod Krakowem. Już na początku tekstu autorzy przedstawiają niektóre z nich: wiązanie do łóżek, zamykanie w klatce czy bicie mopem. W Jordanowie występowały również przypadki przemocy psychicznej.

Jako pierwsze bohaterki poznajemy Martę i jej córkę Anastazję, która choruje na zespół Dravet (ciężką padaczkę i zaburzenia osobowości). Matka samodzielnie wychowuje swoje dzieci. Opowiada reporterom o problemach związanych z opieką nad niepełnosprawną córką. Następnie autorzy reportażu dowiadują się o tragicznych chwilach, podczas których córka Marty broni się przed powrotem do ośrodka. Opisuje wydarzenia, które spotkały ją w DPS-ie. Słowa Anastazji potwierdza Wanda – jedna z byłych pracownic ośrodka w Jordanowie. Warto odnotować, że Faron i Jadczak nie bazują na tylko na jej wspomnieniach, ale dotarli do większej liczby rozmówców.

W kolejnym akapicie opisywany jest stan Domu Pomocy Społecznej: zasady w nim obowiązujące i podział na grupy. Następnie możemy przeczytać serię wypowiedzi różnych pracowników DPS-u, którzy zgodzili się porozmawiać z dziennikarzami. Opisują oni szczególne przypadki kar, które stosowały siostry zakonne wobec swoich wychowanków. Dużym plusem tego fragmentu jest bogata dokumentacja fotograficzna.

Reportaż powraca do swojej pierwszej bohaterki – Marty, która opisuje życie z niepełnosprawną Anastazją, własną depresję i ciężkie chwile w rodzinnym domu. Wyjaśnia dlaczego musiała oddać córkę do Domu Pomocy Społecznej i wspomina o konsekwencjach tej decyzji.

Kolejny fragment poświęcony jest znów przemocy fizycznej, do stosowania której siostry namawiały innych pracowników. Tym razem mamy do czynienia również z transkrypcją nagrań głosowych Mai – kolejnej wychowanki DPS-u, która rejestrowała swoje przeżycia za pomocą dyktafonu w telefonie.

Ważnym wątkiem, do którego przechodzą autorzy są rozmowy z ekspertami. Materiały z ośrodka w Jordanowie pokazane zostały Joannie Ławickiej, pedagog specjalnej, która jednoznacznie neguje postawę sióstr zakonnych i opisuje negatywne skutki znęcania się nad osobami z niepełnosprawnościami. Drugim z ekspertów jest Tomasz Kosmalski, specjalista od pracy z dziećmi i młodzieżą w różnym stopniu niepełnosprawności intelektualnej. Wyjaśnia on, że czyny, popełniane w DPS-ie pod Krakowem są przykładem łamania praw człowieka. Tłumaczy również na czym w rzeczywistości polega przymus bezpośredni.

Kolejne akapity skupiają się na tragicznych warunkach ośrodka. Okazuje się, że pracownicy mieli nakaz oszczędzania środków czystości, w skutek czego Dom Opieki Społecznej jest brudny, a wychowankowie nieumyci. Pracownicy przedstawiają za pomocą przykładów złe warunki życia. Są również opisy prób ucieczek. 

Przełomowym momentem wydają się być dwie sprawy: odwiedziny babci Anastazji, która opisuje Marcie stan jej córki i przekonuje ją do zabrania dziecka z ośrodka oraz pobicie Basi – trzynastoletniej wychowanki DPS-u. Kiedy siostry zakonne nadużyły przemocy wobec dziewczynki, trzy pracownice ośrodka postanowiły odejść z pracy i działać. Najpierw próbowały przekonać siostrę Bronisławę – dyrektorkę, do podjęcia odpowiednich kroków. Kiedy jednak było jasne, że ta nie zamierza zaangażować się w sytuację, udały się do matki Basi. Po wysłuchaniu swojego dziecka, Magda zgłosiła sprawę na policję.

Ostatnie fragmenty reportażu opowiadają o motywacjach dawnych pracownic ośrodka, o tym dlaczego zareagowały tak późno, o ich wyrzutach sumienia i o strachu, w którym żyły. Dziennikarze odwiedzają również DPS w Jordanowie, spotykają się z siostrą Bronisławą i próbują znaleźć odpowiedzi na swoje pytania. Zakonnica odpowiada wymijająco lub nie przyznaje się do winy. Autorzy wykazują się obiektywnością, ponieważ nie negują bezpośrednio jej słów. Wskazują jedynie na elementy, takie jak drut kolczasty wokół ośrodka, które mogą sugerować, że dyrektorka mija się z prawdą. Faron i Jadczak wysyłają również maile i próbują skontaktować się z siostrą Albertą, która przez pracowników oskarżana jest o największą brutalność. Bezskutecznie. Dziennikarze postanawiają skontaktować się z innymi organami. Pytania, które przesyłają do Urzędu Wojewódzkiego oraz Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie pozostają bez odpowiedzi. Okazuje się natomiast, że Prokuratura Okręgowa wszczęła śledztwo w sprawie nadużyć w Domu Pomocy Społecznej.

Reportaż kończy się pozytywnym akcentem. Anastazja trafiła do innego ośrodka, w którym zaaklimatyzowała się, odżyła.

Autorzy materiału zadali sobie dużo trudu, by przygotować tekst. Jest on wielowątkowy i obiektywny. Możemy przeczytać wypowiedzi dawnych pracowników DPS-u, komentarze ekspertów, ale na pytania odpowiadają również wychowankowie ośrodka. Dziennikarze sporządzili również transkrypcję dostępnych nagrań. Co istotne, głos został również oddany drugiej stronie konfliktu – dyrektorce Domu Pomocy Społecznej. Pytania skierowane zostały także do innych podmiotów, które mogłyby udzielić informacji w tej sprawie. Materiał został opatrzony fotografiami i nagraniami wideo, co również należy odnotować jako pozytywny aspekt reportażu.

 

Kryterium prawdy: 1/1

Kryterium obiektywizmu: 1/1 

Kryterium oddzielenia informacji od komentarza: 1/1

Kryterium szacunku i tolerancji: 1/1

Kryterium zasadności tytułu: 1/1

Łączna ocena: 5/5

Image by svklimkin from Pixabay