Anna Goc o oskarżeniach o molestowanie

Anna Goc o oskarżeniach o molestowanie

Anna Goc „Molestowanie seksualne na UW. Oskarżany profesor zabiera głos”, tygodnikpowszechny.pl, 8 kwietnia 2022 r.

https://www.tygodnikpowszechny.pl/molestowanie-seksualne-na-uw-oskarzany-profesor-zabiera-glos-172926

Anna Goc w swoim artykule podejmuje problem przedstawienia i analizy odpowiedzi (już byłego) profesora UW na temat sformułowanych wobec niego oskarżeń o molestowanie seksualne oraz komentarzy jakie pojawiają się w tej sprawie.W tekście odnosi się do oświadczenia profesora, odpowiadając a zarzuty w nim sformułowane, komentując i powołując się na zewnętrzne źródła oraz swoje inne publikacje.

W leadzie pojawia się informacja Dwa tygodnie po ukazaniu się reportażu ze świadectwami kobiet zarzucających mu molestowanie znany językoznawca pisze o „kłamliwej nagonce”. Jest to nawiązanie między innymi do materiału dziennikarki opublikowanego 21 marca w serwisie internetowym „Tygodnika Powszechnego” pt. „Językoznawca”: Molestowanie seksualne na UW.

W dalszej części dziennikarka zamieściła fragment wspomnianego oświadczenia, z którym następnie dialogizuje w swoim materiale. Występuje w nim jasne odwołanie się profesora Andrzeja Markowskiego do materiałów publikowanych w związku z wybuchem afery, w tym do treści zamieszczonych na łamach „Tygodnika Powszechnego”. Anna Goc dodaje, że imię i nazwisko Profesora nie były ujawnione w poprzedniej publikacji, ale pojawiają się teraz, gdyż 5 kwietnia po godz.19.00 udostępnił on publicznie swoje oświadczenie w sprawie.

W materiale zamieszczono linki zarówno do wspomnianego artykułu, jak i do pełnego oświadczenia.

Następnie autorka pośrednio odpowiada na sformułowane w oświadczeniu zarzuty wobec Tygodnika Powszechnego (kłamliwa nagonka; nie jestem i nigdy nie byłem „drapieżcą seksualnym”, jak mnie określono w paszkwilu w „Tygodniku Powszechnym”, a narracja zbudowana na mój temat jest z gruntu fałszywa) oraz wyjaśnia czytelnikom, że w reportażu „Językoznawca” przytoczone zostały wypowiedzi sześciu z siedmiu kobiet, które oskarżyły prof. Andrzeja Markowskiego o molestowanie seksualne (nadmienione wypowiedzi ponownie przytacza w dalszych akapitach); opisuje przebieg działań podjętych przez te kobiety i dodaje, że udało się jej dotrzeć do innych kobiet zarzucających prof. Markowskiemu podobne czyny.

Idąc dalej, autorka chronologicznie przedstawia przebieg zdarzeń związanych ze sprawą: datę otrzymania przez rektora UW opinii Komisji; potwierdzenie przez rzeczniczkę prasową UW informacji o podmiocie prowadzącym na uczelni sprawę Profesora; informację o czasie złożenia do prokuratury zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa (23 marca, dwa dni po doniesieniach medialnych). 

Są to nie tylko istotne dla prawidłowej oceny sprawy informacje, ale i dalszy dyskurs prowadzony z tekstem oświadczenia profesora Markowskiego. Przytoczone fakty i relacje osób pokrzywdzonych, a także informacja o posłużeniu się imieniem i nazwiskiem Profesora dopiero po publikacji jego oświadczenia, pozwalają odeprzeć zarzuty o „bezpardonowej, pozbawionej zasad prawa i kłamliwej nagonce” oraz o stworzeniu „paszkwilu”, który z definicji traktuje na temat konkretnej osoby.

Kolejne zaprezentowane fragmenty oświadczenia również znajdują odniesienie w tekście Anny Goc, która wyciąga konkretne wnioski w oparcie o informacje udzielone przez oficjalne źródła.

Przytoczony zostaje fragment wypowiedzi mecenas Karoliny Kędziory, reprezentującą grupę kobiet, które wniosły oskarżenie względem profesora (fragment pochodzi z marcowego reportażu) oraz fragment rozmowy dziennikarki z prof. Zbigniewem Greniem, dziekanem Wydziału Polonistyki UW, która została opublikowana w „Tygodniku Powszechnym” 4 kwietnia. Oba teksty poruszają wątek podstaw, trybu i terminów zwolnienia profesora z pracy na uczelni.

Na końcu następuje zamieszczenie pozostałej części oświadczenia, która częściowo koresponduje z zapisanymi powyżej w artykule informacjami, a częściowo odwołuje się do rzekomego braku zainteresowania weryfikacją kierowanych wobec profesora oskarżeń – autorka pozostawia czytelnika z informacją o braku odpowiedzi prof. Andrzeja Markowskiego na próby podejmowanego kontaktu oraz z opinią komisji, zgodnie z którą profesor zna stawiane mu zarzuty, nie przyznał się do części z nich, a niektóre uznał za wyraz „troski” i „sympatii” wobec swoich studentek i doktorantek.

Podsumowując, w całym tekście wszystkie cytowane fragmenty mają wskazane źródła, podane są linki do wszystkich artykułów, do jakich odnosi się autorka publikacji. Anna Goc w tekście nie stosuje określeń nacechowanych negatywnie a informacje są jasno oddzielone od komentarzy, które padają głównie w cytowanych fragmentach wypowiedzi innych osób – autorka nie formułuje żadnych osądów, a jedynie przedstawia zebrany przez siebie materiał. W tekście nie występują określenia perswazyjne. Materiał jest przemyślany i napisany w rzetelny sposób.

kryterium prawdy: 1/1

kryterium obiektywizmu: 1/1

kryterium oddzielenia informacji od komentarza: 1/1

kryterium szacunku i tolerancji: 1/1

kryterium zasadności tytułu: 1/1

Ocena: 5/5

Obraz: https://pixabay.com/users/jarmoluk-143740/

Michał Kokot i Kai Biermann o użyciu Pegasusa

Michał Kokot i Kai Biermann o użyciu Pegasusa

Michał Kokot, Kai Biermann, „Die Zeit”, “Pegasus i zainfekowane SMS-y. Ujawniamy, jak inwigiluje CBA” WYBORCZA.PL 17.02.2022, 05:50

https://wyborcza.pl/7,75399,28119123,pegasus-i-zainfekowane-sms-y-ujawniamy-jak-inwigiluje-cba.html

Michał Kokot i Kai Bierman z Die Zeit (współpraca: Bartosz T. Wieliński, Wojciech Czuchnowski) publikuje na łamach wyborczej.pl wynik i wnioski z międzynarodowego śledztwa “Project Pegasus”, koordynowanego przez redakcję Forbidden Stories i przy wsparciu technologicznym Amnesty International Security Lab.

W leadzie, dziennikarze rozpoczynają od stwierdzenia, że zarówno posłanka Koalicji Obywatelskiej Magdalena Łośko, jak i prezydent Inowrocławia Ryszard Brejza “byli najprawdopodobniej inwigilowani Pegasusem”. Zaznaczone zostaje również, że do inwigilacji mogły posłużyć sfabrykowane SMS-y podszywające się pod Koalicję Obywatelską i znane polskie marki. Warto zaznaczyć, że w tej części autorzy nie wskazują jednoznacznie podmiotów odpowiedzialnych za inwigilację, a jedynie nakreślają sytuację, która szerzej opisana jest w dalszej części.

Po leadzie następuje krótkie wprowadzenie, w którym autorzy informują czytelnika u jakich innych osób wykryto przypadki infekcji telefonów Pegasusem, na jakich systemach operacyjnych wykrycie infekcji jest prostsze, a na jakim bardziej skomplikowane oraz w jaki sposób można stwierdzić, że nastąpiły próby infekcji urządzenia. Jak się okazuje, skuteczną metodą jest analiza otrzymanych SMS-ów. Za podejrzane uznano między innymi zawarte w SMS-ach linki z domeną bit.ly, które jak potem zweryfikowano, nie należały do podmiotów które sugerowały nazwy nadawców SMS-ów.

Przedstawione zostają informacje, zgodnie z którymi na łamach przeprowadzonego przez dziennikarzy śledztwa odkryto, że  “w 2019 r. polskie służby specjalne interesowały się telefonami Magdaleny Łośko, asystentki Krzysztofa Brejzy, wówczas szefa kampanii wyborczej Koalicji Obywatelskiej w wyborach do parlamentu oraz jego ojca, prezydenta Inowrocławia Ryszarda Brejzy. W obu urządzeniach z systemem Android technicy Amnesty International (AI) znaleźli łącznie 14 takich SMS-ów”. 

Dalsza część materiału jest zaprezentowana w skrupulatny sposób. Autorzy przechodząc powoli po nitce do kłębka, nakreślają prawdopodobne motywy inwigilacji oraz podmioty za nią odpowiedzialne.

Dowiadujemy się, że Pani Magdalena Łośko i Pan Krzysztof Brejza otrzymali odpowiednio sprofilowane SMS-y zawierające linki, po których otworzeniu użytkownik w niewidoczny dla niego sposób pobierał służącą do inwigilacji aplikację Pegasus. Wiadomości te miały być bardzo starannie przygotowane i skrojone pod odbiorcę tak, aby jak najwierniej udawały nieszkodliwe wiadomości, od między innymi “autentycznej sieci handlowej, w której trwa promocja, od operatora autostrady czy od spółki energetycznej o wystawieniu rachunku za prąd.

W artykule czytelnik może znaleźć informacje na temat tego ile podejrzanych wiadomości znaleziono na telefonach obranych przez służby specjalne na swój cel polityków PO, kto z Polski kupił Pegazusa i za jaką kwotę, skąd pewność autorów, że to właśnie CBA przeprowadziły wspomniane ataki phishingowe, czy też o tym jakie możliwości daje narzędzie do inwigilacji.

Przytoczone zostają wypowiedzi Brejzy seniora, pracowniczki biura prasowego Play i Inforu (między innymi pod te firmy podszywało się złośliwe oprogramowanie), podane są metody pozyskiwania informacji wykorzystywanych do tworzenia spersonalizowanych SMS-ów.

W artykule dziennikarze przedstawiają także pod jakimi względami przedstawiona sytuacja jest podobna do zdarzenia z października w 2019 roku, jakie miało miejsce w Indiach. Okazuje się, że tamtejsze służby również używały Pegasusa w podobny sposób. Ważnym wydaje się także fakt, że jak piszą autorzy, szkolenia z obsługi Pegasusa, czy nawet pomoc w pisaniu konkretnych wiadomości oferuje sam sprzedawca Pegazusa, czyli izraelską firma NSO.

Uwaga czytelnika zostaje także zwrócona na okoliczności w jakich przeprowadzano ataki phishingowe na polskich polityków będących w opozycji do władzy PiS.

Materiał warto wyróżnić za mnogość przytaczanych źródeł, za prezentację wypowiedzi osób poszkodowanych czy wypowiedzi rzeczników biur prasowych firm, pod które podszywały się podmioty wysyłające SMS-y z linkami do złośliwego oprogramowania. Czytając artykuł, wyraźnie widać ogrom pracy, jaki włożono w przeprowadzone śledztwo a dzięki odpowiednio prowadzonej narracji, na końcu wszystko krok po kroku składa się w logiczną, spójną całość, które potwierdza zasadność tytuł materiału.

Kryterium prawdy: 1/1

Kryterium obiektywizmu: 0,8/1 

Kryterium oddzielenia informacji od komentarza: 1/1

Kryterium szacunku i tolerancji: 1/1

Kryterium zasadności tytułu: 0,8/1

Ocena: 4,6/5

Obraz Edar z Pixabay