utworzone przez Angelika Olearczyk | wrz 15, 2023 | Internet |
“Promował sprzęt do leczenia autyzmu. Startuje z list Konfederacji” – Żaneta Gotowalska-Wróblewska, wiadomości.wp.pl, 07.08.2023
https://wiadomosci.wp.pl/promuje-sprzet-do-leczenia-autyzmu-startuje-z-list-konfederacji-6921976081181280a
Artykuł Żanety Gotowalskej-Wróblewskiej opisuje nieetyczne/niebezpieczne działania kandydata na posła z ramienia Konfederacji, Marcina Sowińskiego – medyka i naturopaty, który w swojej praktyce lekarskiej zachęca do korzystania z drogich sprzętów paramedycznych.
Tekst porusza takie kwestie jak czerpanie korzyści materialnych z promowania sprzętów o naukowo nieudowodnionym działaniu, leczeniu nieuleczalnych chorób i zaburzeń, w tym sugestię wyleczenia autyzmu, działań lekarza przeciw przymusowym szczepieniom czy rozumienia przez niego swojej roli w polityce i życiu społecznym.
Materiał rozpoczyna krótkie przywołanie wystawionego na portalu znanylekarz.pl pozytywnego komentarza na temat wykorzystywania metod naturalnych w leczenia pacjentów, jako preferowanego sposobu terapii stosowanej przez lek. Marcina Sowińskiego. Następnie autorka przytacza zawartą na stronie “Kliniki Biorezonansu” (w której Sowiński jest prezesem) informację o wyleczeniu chłopca z autyzmu dzięki zastosowaniu urządzenia marki Sweeper, które pobudziło zasoby energetyczne i rzekomo doprowadziło do “całkowitego powrotu do zdrowia”.
W odpowiedzi na sensacyjne doniesienia dziennikarka mówi jednak “weryfikuję” i przywołuje opinie trójki ekspertów, którzy zgodnie dementują podany przez klinikę komunikat i wskazują na jego niebezpieczeństwa związane ze stosowaniem metod o nieudowodnionej skuteczności. Twierdzą, że autyzm, jako iż jest zaburzeniem, nie jest niemożliwy do wyleczenia. Stosowane przez kandydata do Sejmu kosztowne metody bioenergoterapii, biorezonansu czy pętli indukcyjnej, są natomiast nie tylko nienaukowe, co szkodliwe i mogące prowadzić do “pogorszenia funkcjonowania osób z autyzmem”. Co więcej, jeden z komentatorów wskazuje, że “na tę chwilę wydaje się, że jest to narzędzie do zarabiania pieniędzy, a nie rzeczywistej pomocy potrzebującym.” Ekspertami są: lekarz Bartosza Fiałek, prof. dr. hab. Przemysław Bąbel (dyrektor Instytutu Psychologii Uniwersytetu Jagielońskiego) oraz wiceprezeska i psycholożka Fundacji Synapsis (fundacja dla dzieci i dorosłych z autyzmem), Joanna Grochowska.
Dalej autorka ujawnia, że “wyleczenie z autyzmu” nie jest jedynym rzekomym sukcesem doktora. Dotarła bowiem do strony z poradami lekarza, na którym widnieje wiadomość o uleczeniu boreliozy, bólu stawów i 50 proc. ubytku słuchu wypożyczonym od Sowińskiego sprzętem do biorezonansu marki Sweeper.
Drugim, szeroko opisanym wątkiem jest sprawa samego promowania przez medyka sprzętów paramedycznych marki Healy World na stronie BCG Clinic, wykorzystujących biorezonans, rtplasmę czy podczerwień. Autorka zwraca uwagę, że choć mogą one służyć jedynie “poprawie jakości życia” i zgodnie z notą prawną ,”Usługi paramedyczne oraz usługi tzw. medycyny naturalnej nie stanowią działalności leczniczej w rozumieniu ustawy o działalności leczniczej”, to Sowiński promując je wskazuje na swoje doświadczenie jako lekarza oraz naturopaty i wymienia jakimi chorobami zajmuje się na co dzień w swojej praktyce z pacjentami.
Żaneta Gotowalska-Wróblewska zwraca również uwagę na fakt, że zamieszczając na dole witryny notę prawną oraz przez fakt posiadania identycznej informacji na stronie producenta, klinika oraz producent zabezpieczyli się przed ewentualnymi skargami ze strony klientów. Na uwagę zasługuje również to, jak skrupulatnie dziennikarka zbadała zamieszczone na stronie kliniki źródła. Poza informacjami ze strony kliniki, portalu znany lekarz czy witryny z opiniami, dziennikarka sięgnęła po dane z facebooka i odnalazła informacje o udziale Sowińskiego w darmowym spotkaniu informacyjnym promującym markę Healy, którego tematem było “”jak żyć zdrowiej bez bólu, depresji, bezsenności i cieszyć się każdym dniem” i post lekarza nawołujący do protestu przeciwko rzekomym „prześladowaniom” niezaszczepionych medyków i sprzeciw w stosunku do WHO. Na koniec redaktorka przytoczyła słowa samego aspirującego do Sejmu kandydata Konfederacji. Przytacza między innymi słowa medyka o tym, że ważna jest dla niego wolność wyboru w życiu i pisze o głównym celu kandydata na Sejm, czyli skupieniu się na “służbie zdrowia” i “jej dobrym finansowaniu”. Na sam koniec zapisuje, że dla lekarza ważne są “naturalne metody wsparcia zdrowia”, które, jak zaznacza autorka, sam podkreślił, iż nie można nazwać terapiami, i odnotowuje, że mężczyzna chciałby, aby były one wspierane przez Ministerstwo Zdrowia.
Żaneta Gotowalska-Wróblewska w swoim materiale bazowała na wielu źródłach, skorzystała z opinii ekspertów i bardzo skrupulatnie, w pogłębiony sposób opisała postać i kontrowersje wobec działań startującego w wyborach dr. Marcina Sowińskiego. Wszystko zostało przedstawione w czytelny sposób, dziennikarka zweryfikowała pozyskane dane, czego wynikiem jest dobrze korespondująca ze sobą treść poszczególnych paragrafów. Poruszane po kolei problemy stworzyły spójną całość i nie pozostawiały miejsca na niedopowiedzenia. Jednym brakiem jaki odczuwam, jest związany z niepodaniem dokładnego adresu archiwalnej “strony z poradami doktora”, poza tym, bez zastrzeżeń.
Kryterium prawdy: 1/1
Kryterium obiektywizmu: 1/1
Kryterium oddzielenia informacji od komentarza: 1/1
Kryterium szacunku i tolerancji: 1/1
Kryterium zasadności tytułu: 1/1
Ocena: 5/5
Obraz Parentingupstream z Pixabay
utworzone przez Angelika Olearczyk | kwi 22, 2022 | Internet |
Anna Goc „Molestowanie seksualne na UW. Oskarżany profesor zabiera głos”, tygodnikpowszechny.pl, 8 kwietnia 2022 r.
https://www.tygodnikpowszechny.pl/molestowanie-seksualne-na-uw-oskarzany-profesor-zabiera-glos-172926
Anna Goc w swoim artykule podejmuje problem przedstawienia i analizy odpowiedzi (już byłego) profesora UW na temat sformułowanych wobec niego oskarżeń o molestowanie seksualne oraz komentarzy jakie pojawiają się w tej sprawie.W tekście odnosi się do oświadczenia profesora, odpowiadając a zarzuty w nim sformułowane, komentując i powołując się na zewnętrzne źródła oraz swoje inne publikacje.
W leadzie pojawia się informacja Dwa tygodnie po ukazaniu się reportażu ze świadectwami kobiet zarzucających mu molestowanie znany językoznawca pisze o „kłamliwej nagonce”. Jest to nawiązanie między innymi do materiału dziennikarki opublikowanego 21 marca w serwisie internetowym „Tygodnika Powszechnego” pt. „Językoznawca”: Molestowanie seksualne na UW.
W dalszej części dziennikarka zamieściła fragment wspomnianego oświadczenia, z którym następnie dialogizuje w swoim materiale. Występuje w nim jasne odwołanie się profesora Andrzeja Markowskiego do materiałów publikowanych w związku z wybuchem afery, w tym do treści zamieszczonych na łamach „Tygodnika Powszechnego”. Anna Goc dodaje, że imię i nazwisko Profesora nie były ujawnione w poprzedniej publikacji, ale pojawiają się teraz, gdyż 5 kwietnia po godz.19.00 udostępnił on publicznie swoje oświadczenie w sprawie.
W materiale zamieszczono linki zarówno do wspomnianego artykułu, jak i do pełnego oświadczenia.
Następnie autorka pośrednio odpowiada na sformułowane w oświadczeniu zarzuty wobec Tygodnika Powszechnego (kłamliwa nagonka; nie jestem i nigdy nie byłem „drapieżcą seksualnym”, jak mnie określono w paszkwilu w „Tygodniku Powszechnym”, a narracja zbudowana na mój temat jest z gruntu fałszywa) oraz wyjaśnia czytelnikom, że w reportażu „Językoznawca” przytoczone zostały wypowiedzi sześciu z siedmiu kobiet, które oskarżyły prof. Andrzeja Markowskiego o molestowanie seksualne (nadmienione wypowiedzi ponownie przytacza w dalszych akapitach); opisuje przebieg działań podjętych przez te kobiety i dodaje, że udało się jej dotrzeć do innych kobiet zarzucających prof. Markowskiemu podobne czyny.
Idąc dalej, autorka chronologicznie przedstawia przebieg zdarzeń związanych ze sprawą: datę otrzymania przez rektora UW opinii Komisji; potwierdzenie przez rzeczniczkę prasową UW informacji o podmiocie prowadzącym na uczelni sprawę Profesora; informację o czasie złożenia do prokuratury zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa (23 marca, dwa dni po doniesieniach medialnych).
Są to nie tylko istotne dla prawidłowej oceny sprawy informacje, ale i dalszy dyskurs prowadzony z tekstem oświadczenia profesora Markowskiego. Przytoczone fakty i relacje osób pokrzywdzonych, a także informacja o posłużeniu się imieniem i nazwiskiem Profesora dopiero po publikacji jego oświadczenia, pozwalają odeprzeć zarzuty o „bezpardonowej, pozbawionej zasad prawa i kłamliwej nagonce” oraz o stworzeniu „paszkwilu”, który z definicji traktuje na temat konkretnej osoby.
Kolejne zaprezentowane fragmenty oświadczenia również znajdują odniesienie w tekście Anny Goc, która wyciąga konkretne wnioski w oparcie o informacje udzielone przez oficjalne źródła.
Przytoczony zostaje fragment wypowiedzi mecenas Karoliny Kędziory, reprezentującą grupę kobiet, które wniosły oskarżenie względem profesora (fragment pochodzi z marcowego reportażu) oraz fragment rozmowy dziennikarki z prof. Zbigniewem Greniem, dziekanem Wydziału Polonistyki UW, która została opublikowana w „Tygodniku Powszechnym” 4 kwietnia. Oba teksty poruszają wątek podstaw, trybu i terminów zwolnienia profesora z pracy na uczelni.
Na końcu następuje zamieszczenie pozostałej części oświadczenia, która częściowo koresponduje z zapisanymi powyżej w artykule informacjami, a częściowo odwołuje się do rzekomego braku zainteresowania weryfikacją kierowanych wobec profesora oskarżeń – autorka pozostawia czytelnika z informacją o braku odpowiedzi prof. Andrzeja Markowskiego na próby podejmowanego kontaktu oraz z opinią komisji, zgodnie z którą profesor zna stawiane mu zarzuty, nie przyznał się do części z nich, a niektóre uznał za wyraz „troski” i „sympatii” wobec swoich studentek i doktorantek.
Podsumowując, w całym tekście wszystkie cytowane fragmenty mają wskazane źródła, podane są linki do wszystkich artykułów, do jakich odnosi się autorka publikacji. Anna Goc w tekście nie stosuje określeń nacechowanych negatywnie a informacje są jasno oddzielone od komentarzy, które padają głównie w cytowanych fragmentach wypowiedzi innych osób – autorka nie formułuje żadnych osądów, a jedynie przedstawia zebrany przez siebie materiał. W tekście nie występują określenia perswazyjne. Materiał jest przemyślany i napisany w rzetelny sposób.
kryterium prawdy: 1/1
kryterium obiektywizmu: 1/1
kryterium oddzielenia informacji od komentarza: 1/1
kryterium szacunku i tolerancji: 1/1
kryterium zasadności tytułu: 1/1
Ocena: 5/5
Obraz: https://pixabay.com/users/jarmoluk-143740/
utworzone przez Angelika Olearczyk | mar 13, 2022 | Internet, Prasa |
Michał Kokot, Kai Biermann, „Die Zeit”, “Pegasus i zainfekowane SMS-y. Ujawniamy, jak inwigiluje CBA” WYBORCZA.PL 17.02.2022, 05:50
https://wyborcza.pl/7,75399,28119123,pegasus-i-zainfekowane-sms-y-ujawniamy-jak-inwigiluje-cba.html
Michał Kokot i Kai Bierman z Die Zeit (współpraca: Bartosz T. Wieliński, Wojciech Czuchnowski) publikuje na łamach wyborczej.pl wynik i wnioski z międzynarodowego śledztwa “Project Pegasus”, koordynowanego przez redakcję Forbidden Stories i przy wsparciu technologicznym Amnesty International Security Lab.
W leadzie, dziennikarze rozpoczynają od stwierdzenia, że zarówno posłanka Koalicji Obywatelskiej Magdalena Łośko, jak i prezydent Inowrocławia Ryszard Brejza “byli najprawdopodobniej inwigilowani Pegasusem”. Zaznaczone zostaje również, że do inwigilacji mogły posłużyć sfabrykowane SMS-y podszywające się pod Koalicję Obywatelską i znane polskie marki. Warto zaznaczyć, że w tej części autorzy nie wskazują jednoznacznie podmiotów odpowiedzialnych za inwigilację, a jedynie nakreślają sytuację, która szerzej opisana jest w dalszej części.
Po leadzie następuje krótkie wprowadzenie, w którym autorzy informują czytelnika u jakich innych osób wykryto przypadki infekcji telefonów Pegasusem, na jakich systemach operacyjnych wykrycie infekcji jest prostsze, a na jakim bardziej skomplikowane oraz w jaki sposób można stwierdzić, że nastąpiły próby infekcji urządzenia. Jak się okazuje, skuteczną metodą jest analiza otrzymanych SMS-ów. Za podejrzane uznano między innymi zawarte w SMS-ach linki z domeną bit.ly, które jak potem zweryfikowano, nie należały do podmiotów które sugerowały nazwy nadawców SMS-ów.
Przedstawione zostają informacje, zgodnie z którymi na łamach przeprowadzonego przez dziennikarzy śledztwa odkryto, że “w 2019 r. polskie służby specjalne interesowały się telefonami Magdaleny Łośko, asystentki Krzysztofa Brejzy, wówczas szefa kampanii wyborczej Koalicji Obywatelskiej w wyborach do parlamentu oraz jego ojca, prezydenta Inowrocławia Ryszarda Brejzy. W obu urządzeniach z systemem Android technicy Amnesty International (AI) znaleźli łącznie 14 takich SMS-ów”.
Dalsza część materiału jest zaprezentowana w skrupulatny sposób. Autorzy przechodząc powoli po nitce do kłębka, nakreślają prawdopodobne motywy inwigilacji oraz podmioty za nią odpowiedzialne.
Dowiadujemy się, że Pani Magdalena Łośko i Pan Krzysztof Brejza otrzymali odpowiednio sprofilowane SMS-y zawierające linki, po których otworzeniu użytkownik w niewidoczny dla niego sposób pobierał służącą do inwigilacji aplikację Pegasus. Wiadomości te miały być bardzo starannie przygotowane i skrojone pod odbiorcę tak, aby jak najwierniej udawały nieszkodliwe wiadomości, od między innymi “autentycznej sieci handlowej, w której trwa promocja, od operatora autostrady czy od spółki energetycznej o wystawieniu rachunku za prąd”.
W artykule czytelnik może znaleźć informacje na temat tego ile podejrzanych wiadomości znaleziono na telefonach obranych przez służby specjalne na swój cel polityków PO, kto z Polski kupił Pegazusa i za jaką kwotę, skąd pewność autorów, że to właśnie CBA przeprowadziły wspomniane ataki phishingowe, czy też o tym jakie możliwości daje narzędzie do inwigilacji.
Przytoczone zostają wypowiedzi Brejzy seniora, pracowniczki biura prasowego Play i Inforu (między innymi pod te firmy podszywało się złośliwe oprogramowanie), podane są metody pozyskiwania informacji wykorzystywanych do tworzenia spersonalizowanych SMS-ów.
W artykule dziennikarze przedstawiają także pod jakimi względami przedstawiona sytuacja jest podobna do zdarzenia z października w 2019 roku, jakie miało miejsce w Indiach. Okazuje się, że tamtejsze służby również używały Pegasusa w podobny sposób. Ważnym wydaje się także fakt, że jak piszą autorzy, szkolenia z obsługi Pegasusa, czy nawet pomoc w pisaniu konkretnych wiadomości oferuje sam sprzedawca Pegazusa, czyli izraelską firma NSO.
Uwaga czytelnika zostaje także zwrócona na okoliczności w jakich przeprowadzano ataki phishingowe na polskich polityków będących w opozycji do władzy PiS.
Materiał warto wyróżnić za mnogość przytaczanych źródeł, za prezentację wypowiedzi osób poszkodowanych czy wypowiedzi rzeczników biur prasowych firm, pod które podszywały się podmioty wysyłające SMS-y z linkami do złośliwego oprogramowania. Czytając artykuł, wyraźnie widać ogrom pracy, jaki włożono w przeprowadzone śledztwo a dzięki odpowiednio prowadzonej narracji, na końcu wszystko krok po kroku składa się w logiczną, spójną całość, które potwierdza zasadność tytuł materiału.
Kryterium prawdy: 1/1
Kryterium obiektywizmu: 0,8/1
Kryterium oddzielenia informacji od komentarza: 1/1
Kryterium szacunku i tolerancji: 1/1
Kryterium zasadności tytułu: 0,8/1
Ocena: 4,6/5
Obraz Edar z Pixabay