Jacek Harłukowicz o śmierci Ukraińca

Jacek Harłukowicz o śmierci Ukraińca

Jacek Harłukowicz – “Śmierć Ukraińca we Wrocławiu. Pół godziny katorgi w izbie wytrzeźwień [„WYBORCZA” UJAWNIA]” Gazeta Wyborcza, 2 września 2021 r.

https://wroclaw.wyborcza.pl/wroclaw/7,35771,27521568,wyborcza-ujawnia-smierc-ukrainca-podczas-policyjnej-interwencji.html

Na wstępie zaznaczyć należy, że jest to pierwszy artykuł z całego cyklu opisującego sprawę śmierci Ukraińca na izbie wytrzeźwień. Wszystkie kolejne artykuły i aktualizacje są wypisane na samym początku tekstu w formie internetowej.

Dziennikarz zaczyna od tego w jaki sposób dowiedział się o całej sprawie i po tej wstępnej, mało szczegółowej informacji zaczyna swoje śledztwo. Przedstawia jakie uzyskał pierwsze informacje w sprawie i w jaki sposób śmierć Ukraińca została przedstawiona na łamach Wyborczej na samym początku. Ten sposób przedstawienia sytuacji pokazuje otwartość autora i przyznaje się, że podali informację, która później okazała się fałszywa.

Autor opisuje historię Dmytro, który przyjechał z Ukrainy do Polski do pracy, piszę o jego planach i narzeczonej, z którą planował wspólne życie. Potem opisuje noc zdarzenia. Do pijanego Dmytro w autobusie najpierw przyjeżdża karetka, a następnie policja. Następnie z dokładnością do minuty dowiadujemy się o kolejnych etapach interwencji policji, dzięki temu, że autor dotarł do nagrań monitoringu z izby wytrzeźwień. Policjanci twierdzili, że Dmytro był agresywny jednak autor stwierdza, że na nagraniu nie zauważa agresji, a jedynie próby wstania z krzesła lub wyswobodzenia się z uścisku. Pomimo tego, że Dmytro się nie rusza, policjanci nadal na nim siedzą i biją go przez 2 minuty, dopiero później zaczyna się akcja ratunkowa, zakończona niepowodzeniem.

Harłukowicz skontaktował się z kuzynką Dmitry, która po kolei opowiada wydarzenia kolejnego dnia z jej perspektywy. Przytacza rozmowę z nią, w której kuzynka sugeruje, że policja próbowała od niej uzyskać informację że Dmitro brał narkotyki.

Dziennikarz kontaktuje się z prokuraturą prowadzącą śledztwa, żeby dowiedzieć się w jakim kierunku idzie sprawa. Potem kontaktuje się z policją pytając o funkcjonariuszy biorących udział w interwencji. Cytuje odpowiedź, którą uzyskał z komendy miejskiej. Spotkał się też z dyrektorem izby wytrzeźwień, konfrontuje jego wypowiedzi z nagraniami monitoringu. Potem cytuje notatkę służbową, którą dyrektor napisał do urzędu miasta, w której również wytyka nieprawdziwość stwierdzeń dyrektora.

Autor porównuję tę sprawę do śmierci Igora Stachowiaka i cytuje raport dot. częstych śmierci po interwencjach policji, który został sporządzony jeszcze przed tą sprawą. Jednak zalecenia z raportu nie wchodzą w życie.

Na koniec Harłukowicz zaznacza, że próbował się również kontaktować z konsulatem ukraińskim jednak nie otrzymał odpowiedzi.

Dziennikarz w niniejszym artykule przeprowadza bardzo dobrą pracę śledczą, dociera przede wszystkim do monitoringu ale też próbuje się dowiedzieć czy sprawa nie zostanie kolokwialnie mówiąc zmieciona pod dywan. I widzimy to już po kilku godzinach w kolejnym artykule, który mówi o tym, że policjanci uczestniczący w interwencji zostali zawieszeni lub została wobec nich wszczęta procedura usunięcia ze służby. Należy pochwalić sprawczość artykułu, który wywołał skutek, pomimo tego, że śmierć Dmytro nastąpiła miesiąc wcześniej i policja miała czas na wyjaśnienia. Szkoda, że dziennikarz nie publikuje nagrań z monitoringu (w jakiejś ocenzurowanej formie) i że niektórzy z rozmówców występują anonimowo przez co musimy nieznacznie obniżyć punktację.

kryterium prawdy: 0,9/1

kryterium obiektywizmu: 1/1

kryterium oddzielenia informacji od komentarza: 1/1

kryterium szacunku i tolerancji: 1/1

kryterium zasadności tytułu: 1/1

Ocena: 4,9/5

Obraz: https://pixabay.com/pl/users/4711018-4711018/ Pixabay

Tomasz Stawiszyński o wojnie polsko-polskiej

Tomasz Stawiszyński o wojnie polsko-polskiej

Tomasz Stawiszyński – “Terapia dla Polski” Tygodnik Powszechny nr 26, 27.06.2021 r.

Dziennikarz zaczyna od przypomnienia poparcia przez Lewicę ratyfikacji europejskiego Funduszu Odbudowy i nakreśla pole, na którym toczyć się będą jego kolejne rozważania. Przedstawia on rozważania psychoanalityczne i przedstawia pojęcie koluzji, które porównuje do polskiej sceny politycznej.

Następnie przechodzi do rozważań o symetryzmie i tłumaczy jak on go rozumie oraz uprzedza oskarżenia o stosowanie go w tym tekście. Abstrahując od tekstu pojawić się może spostrzeżenie, że samo takie zastrzeżenie pokazuje jak bardzo jesteśmy podzieleni i okopani w swoich bańkach informacyjnych. 

W kolejnej części artykułu dziennikarz podkreśla trudność wyjścia poza swoje okopane pozycje i że takie gesty jak Lewicy opisane na początku wywołują reakcje obronne, które wynikają ze wspomnianej wcześniej koluzji. Autor podkreśla, że nie stała za tym merytoryczna dyskusja a jedynie komentarze o zdradzie. Ciężko było znaleźć faktyczne uzasadnienie dla tezy, że Lewica popełniła błąd. Warto zaznaczyć, że dziennikarz dopuszcza również inną interpretację niż bezmyślne okopanie się na swojej pozycji tj. przyjętą strategię pokazywania dominacji Platformy Obywatelskiej na opozycji. 

Kolejny rozdział pokazuje przygnębiającą wizję, że nie można przeprowadzić żadnej merytorycznej i racjonalnej dyskusji pomiędzy stronnictwami, w których każdy widzi siebie jako jedynych dobrych i nie popełniających błędów, a przeciwników jako zło wcielone. Potem wraz z dziennikarzem zastanawiamy się nad przyczyną tego.

Niestety w kolejnych częściach artykuł nie staje się bardziej optymistyczny. Autor nie wie czy istnieje wyjście z tej sytuacji i czy jesteśmy w stanie zacząć ze sobą rozmawiać merytorycznie. Podkreśla jednak, że uświadomienie sobie tej sytuacji i jak twierdzi psychoanaliza jej urealnienie byłoby pierwszym krokiem do wyjścia z wojny.

Cały artykuł jest opinią dziennikarza na temat naszego życia społeczno-politycznego i niemożności porozumienia się dwóch odrębnych stron sporu, których zarzewie jest jeszcze w rozmowach okrągłego stołu i wyborach czerwcowych. Przedstawia on zasady rządzące zarówno dyskursem po stronie zwolenników Prawa i Sprawiedliwości jak i Platformy Obywatelskiej i pokazuje jak bardzo, wbrew pozorom, pod tym względem te partie i ich narracje są do siebie podobne. Szczególnie warto zaznaczyć tutaj obiektywizm autora. Pomimo swoich poglądów, do których przyznaje się w tekście, potrafi wyjść poza swoje racje i zauważyć problemy dotyczące rozmów na te tematy. 

kryterium prawdy: 1/1

kryterium obiektywizmu: 1/1

kryterium oddzielenia informacji od komentarza: 1/1

kryterium szacunku i tolerancji: 1/1

kryterium zasadności tytułu: 1/1

Ocena: 5/5

Obraz: https://pixabay.com/pl/users/geralt-9301/ Pixabay

Tomasz Rowiński o sprawie marszałka Grodzkiego

Tomasz Rowiński o sprawie marszałka Grodzkiego

Tomasz Rowiński – “Milczenie marszałka” Do Rzeczy nr 24/2021

Autor postanowił się przyjrzeć sprawie Marszałka Senatu Tomasza Grodzkiego, a konkretnie oskarżeń o przyjmowanie łapówek w czasie kiedy był czynnym lekarzem. Na początku informuje on, że przy 4 sprawach są zarzuty formułowane wobec marszałka.

Następnie przeplata swoją opinię o tym, że jeśli Tomasz Grodzki nie zostałby Marszałkiem Senatu pewnie sprawa nie ujrzałaby światła dziennego ze statystykami na temat łapownictwa w Polsce. Jednak robi to w sposób, który w pełni pozwala odróżnić informację od opinii. 

Później autor pisze wprost, że nie rozstrzyga o winie Grodzkiego przed procesem i przytacza wypowiedź osoby, która oskarżyła go o przyjmowanie łapówek, jednak później usunęła wpis. Cytuje również drugą stronę a więc mecenasa Tomasza Grodzkiego. Wskazuje też, że marszałek wygrał sprawę o zniesławienie, która została wytoczona osobie, która go oskarżała.

Kolejne cytaty z osób oskarżających Grodzkiego pojawiają się anonimowe, jednak na uwagę zasługuje podpisanie mediów, w których ta informacja się pojawiła na samym początku. 

Czy cokolwiek takiego miałoby miejsce, gdyby nie dotyczyło to jednego z liderów opozycji?

Zapewne nie. 

Czy argument podnoszony niezawodnie w każdej możliwej sytuacji przez przedstawicieli opozycji że to atak polityczny, coś zmienia w meritum sprawy? 

Także nie.

Powyższym cytatem autor po raz kolejny podkreśla, że nie interesuje go przynależność polityczna Tomasza Grodzkiego w kontekście tego czy rzeczywiście przyjmował łapówki. Następnie zastanawia się nad tematem oskarżeń polityków i prawdziwych lub nie zarzutów, które mogą pogrążyć daną osobę.

Dziennikarz opisuje wnioski prokuratury o uchylenie immunitetu prof. Grodzkiemu i wyjaśnia jak te wnioski mogą zostać rozstrzygnięte, w szczególności jaka jest linia polityczna opozycji w tej kwestii. 

Na koniec autor podkreśla, że zwrócił się z pytaniami do marszałka Grodzkiego jednak do momentu publikacji artykułu pozostały one bez odpowiedzi.

Artykuł wyróżniamy w szczególności za dobre odróżnienie opinii wyrażanych przez dziennikarza od faktów podawanych przez niego. Jeśli fakty były tzw. faktami medialnymi albo był niepotwierdzone możemy to jasno wyczytać z tekstu. Ponadto zachowuje on obiektywizm. Nie przesądza czy marszałek Grodzki jest winny czy nie. Zastanawia się jedynie nad kondycją służby zdrowia w kontekście łapownictwa oraz nad strategią obrony od oskarżeń przez Grodzkiego, która według autora jest niespójna.

kryterium prawdy: 1/1

kryterium obiektywizmu: 1/1

kryterium oddzielenia informacji od komentarza: 1/1

kryterium szacunku i tolerancji: 1/1

kryterium zasadności tytułu: 1/1

Ocena: 5/5

Obraz: https://pixabay.com/pl/users/parentingupstream-1194855/ Pixabay

Szymon Jadczak o procedurach podczas lotu Andrzeja Dudy

Szymon Jadczak o procedurach podczas lotu Andrzeja Dudy

Szymon Jadczak, “Ujawniamy. Tak tuszowano incydent z udziałem prezydenta Andrzeja Dudy”, Wirtualna Polska z 20.04.2021 r.

Link do artykułu: https://wiadomosci.wp.pl/ujawniamy-oto-jak-tuszowano-incydent-z-udzialem-prezydenta-dudy-6630853453376352a

Andrzej Duda jest w trakcie kampanii wyborczej przed II turą wyborów prezydenckich. Wylatuje wieczorem z Zielonej Góry do Warszawy. Dziennikarze zaczęli podejrzewać, że mogło dojść do złamania procedur lotniczych. Szymon Jadczak wraz z zespołem Wirtualnej Polski dociera do rozmów osób z bliskiego otoczenia Prezydenta z wysoko postawionymi pracownikami LOT-u, którzy zastanawiają się co można zrobić, żeby sprawa nie dotarła do opinii publicznej.

Szymon Jadczak swój artykuł rozpoczyna od przedstawienia sytuacji, w której się znajdujemy. Ze względu na to, że minęło wiele miesięcy od wydarzeń przez niego opisywanych jest to niezbędne do zrozumienia sytuacji. Dowiadujemy się m.in., że samolot nie mógł wystartować bez pełniącego służbę kontrolera i dlaczego jest to niebezpieczne. Przedstawia dokładną, co do minuty, chronologię zdarzeń i przyznaje, że pierwsze tym incydentem zainteresowały się redakcje tvn24.pl i Gazety Wyborczej. Po zarysowaniu sytuacji przechodzi do sedna artykułu czyli grupy na Whatsappie, która naradzała się w jaki sposób wydarzenie zatuszować.

Kolejny element artykułu jest bardzo ważny dla zrozumienia całości rozmów. Stanowi spis osób, które były dodane do grupy wraz z ich stanowiskami. Bez tych wyjaśnień przeciętny czytelnik nie byłby w stanie rozróżnić uczestników dyskusji, w szczególności nieznanych szerokiej opinii publicznej pracowników LOT-u. Dziennikarz wyjaśnia również dlaczego Wirtualna Polska zdecydowała się na publikację tego artykułu pomimo, że łamie on tajemnice korespondencji. 

Szymon Jadczak przytacza w artykule bezpośrednie cytaty z rozmowy na komunikatorze co uniemożliwia zarzuty złej parafrazy lub wycięcia z kontekstu danej wypowiedzi. Na uwagę zasługują również przypisy redakcyjne wyjaśniające skomplikowane terminy lotnicze, bez których czytelnicy mogliby mieć problem ze zrozumieniem tekstu. Ważnym elementem artykułu, który najbardziej martwił ludzi Prezydenta jest stenogram z kokpitu, w którym piloci przyznają, że są naciski od pasażerów na wylot. Jednak jeden z rozmówców na grupie przytacza słowa załogi, która mówiła że stewardessa poinformowała pilotów jedynie, że pasażerowie pytają się czemu nie lecą.

Po zreferowaniu rozmów na grupie na Whatsappie Szymon Jadczak przytacza pytania, które zadał wszystkim członkom grupy co mocno wpływa na jawność i przejrzystość jego śledztwa dziennikarskiego. Przytacza również na nie odpowiedzi w formie cytatu – ponownie bez parafraz. Konfrontuje je jednak z informacjami do których dotarł i zadaje kolejne pytania m.in. o niezgłoszenie przez pilotów formularza o niebezpieczeństwie i o nadpisaniu nagrania dźwięków z kokpitu na które odpowiedzi ponownie przytacza w formie cytatów. 

Dobrym przykładem na obiektywizm i czysto reporterską pracę dziennikarza jest wątek o dacie wszczęcia badania tego incydentu. Według rzecznika prasowego Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej w odpowiedzi na pytanie było to 3 lipca, choć w grupie na Whatsappie szef PAŻP stwierdzał 9 lipca, że sprawą zajmie się jutro (tj. 10 lipca) inspektor. Szymon Jadczak skwitował to jedynie stwierdzeniem “to dziwne”. Pozostawił interpretację tej sytuacji czytelnikowi.

Pod koniec artykułu przytoczona jest opinia o całej sprawie eksperta rynku lotniczego oraz pełne oświadczenie LOT-u w odpowiedzi na pytania dziennikarzy. Są one bardzo jasno oddzielone od artykułu co pokazuje przywiązanie do oddzielania faktów od opinii przez redakcję.

Podsumowując redakcja Wirtualnej Polski dotarła do materiałów, które mogły być przedstawione w bardzo ostry, konfrontacyjny sposób. Zamiast tego mamy czyste przedstawienie faktów, cytowanie wypowiedzi i rezygnacja z opinii dziennikarza. Dano możliwość wypowiedzi i wytłumaczenia się osobom, które w zapisie rozmowy mogły wyjść nie najkorzystniej. W końcu poproszono o wypowiedź ekspertów, których opinie jasno oddzielono od faktów. 

Jednym z zastrzeżeń do artykułu, a w zasadzie do procesu jego przygotowywania, może być sformułowanie pytań do członków grupy na Whatsappie, które pozostały bez odpowiedzi. Były one konfrontacyjne i sugerujące pewne zdarzenia. Nie dążyły do wyjaśnienia niektórych okoliczności a do określenia motywacji danych osób. Kolejnym jest sformułowanie tytułu, który można określić jako clickbait i ponownie sugeruje on pewne wydarzenia. Wiele osób może stwierdzić, że takie stwierdzenia są jak najbardziej uprawnione. Tytuł jednak jest pierwszym elementem tekstu, który widzimy i nastawia nas w pewien sposób do artykułu, przez co nieznacznie obniżamy jego ocenę.

kryterium prawdy: 1/1

kryterium obiektywizmu: 1/1

kryterium oddzielenia informacji od komentarza: 1/1

kryterium szacunku i tolerancji: 0,9/1

kryterium zasadności tytułu: 0,8/1

Ocena: 4,7/5

fot. Pixabay

Andrzej Gajcy o raporcie NIK dot. wyborów kopertowych

Andrzej Gajcy o raporcie NIK dot. wyborów kopertowych

Andrzej Gajcy – “Nieznane kulisy wyborów kopertowych. NIK ma dowody, by postawić premiera przed Trybunałem Stanu” onet.pl 26 kwietnia 2021 r.

https://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-onecie/wybory-kopertowe-nik-ma-dowody-by-postawic-premiera-przed-trybunalem-stanu/wbmxm0h

Andrzej Gajcy w swoim tekście pochyla się nad wyborami kopertowymi na Prezydenta, które miały odbyć się w 2020 r. Doszedł do dokumentów kontrolerów Najwyższej Izby Kontroli, dzięki którym może zdekonstruować przebieg wydarzeń i przybliżyć decyzje jakie wtedy były podejmowane przez najważniejszych ludzie w Państwie.

Dziennikarz zaczyna od wstępnego nakreślenia problemu dla zaciekawienia czytelnika artykułem. Przypomina on również sytuację polityczną.

Autor przytacza z nazwiska autorów opinii prawnych, które spłynęły do szefa Kancelarii Premiera Michała Dworczyka i streszcza jedną z nich i podaje cytaty co uwiarygadnia jej istnienie. Jednocześnie zastrzega:

Onet od grudnia ub.r. próbował uzyskać od Kancelarii Premiera potwierdzenie istnienia tego dokumentu. Do dziś nie otrzymaliśmy żadnej odpowiedzi. Stało się tak, bo po pierwsze opinia dyrektor Przybysz wysłana emailem do min. Dworczyka nie stała się formalnym dokumentem, a po drugie była tak druzgocąca, że Kancelaria Premiera zamówiła pięć zewnętrznych ekspertyz, które miały podważyć tezy opinii Magdaleny Przybysz.

Druga opinia była autorstwa Mariusza Haładyja Prezesa Prokuratorii Generalnej i również negatywnie odnosiła się do wyborów kopertowych. Dziennikarz ponownie postanowił ją zweryfikować tym razem w Prokuratorii Generalnej, która odpisała mu, że opinii nie było, jednak niektóre kwestie były konsultowane. Dokumentacja NIK do której dotarł Onet zawiera jednak negatywne opinie dot. wyborów kopertowych z tej strony.

W kolejnej części Andrzej Gajcy piszę o ustaleniach i naradach politycznych, a w szczególności o ich zakulisowych ustaleniach. Niestety nie wyjaśnia skąd te informacje pochodzą.

Ekspertyzy, stwierdzające, że Premier mógł wydać decyzję o wyborach kopertowych przychodzą później. Dziennikarz przytacza cytaty z nich oraz daty ich otrzymania a nawet daty podpisania umów o sporządzenie takich opinii. Ponownie dzięki tym szczegółom jesteśmy z dużą dozą prawdopodobieństwa stwierdzić, że ekspertyzy istnieją.

Na koniec dziennikarz piszę o próbie kontaktu w tej sprawie zarówno z Kancelarii Premiera jak i z Najwyższej Izby Kontroli, która spełzła na niczym. Co pokazuje chęć zdobycia informacji z drugiej strony sporu.

Artykuł należy wyróżnić za dobrze zebrane informacje i dotarcie do źródeł. Dziennikarzowi udało się zdobyć nieopublikowany raport NIK, który z innej strony pokazuje wydarzenia niż dotychczas przedstawiana wersja. Jednocześnie obniżenie punktów należy się za nie przytaczanie źródeł we fragmencie na temat narad politycznych. Rozumiemy ochronę swoich źródeł natomiast informacje te nie zostały w żaden sposób uprawdopodobnione tak jak zostało to zrobione przy informacjach wziętych z raportu NIK. Kolejne obniżenie należy się za kilka mocnych opinii, które mieszają się z faktami.

kryterium prawdy: 0,8/1

kryterium obiektywizmu: 1/1

kryterium oddzielenia informacji od komentarza: 0.9/1

kryterium szacunku i tolerancji: 1/1

kryterium zasadności tytułu: 1/1

Ocena: 4,7/5

Obraz: https://pixabay.com/pl/users/thor_deichmann-2306827/ Pixabay