Andrzej Krajewski o sytuacji w Afganistanie

Andrzej Krajewski o sytuacji w Afganistanie

Andrzej Krajewski: „Krajewski: Dobrze, że Amerykanie opuścili Afganistan. Czas zmierzyć się z prawdą [OPINIA]”, dziennik.pl z dnia 17 sierpnia 2021

https://wiadomosci.dziennik.pl/opinie/artykuly/8227569,afganistan-wycofanie-wojsk-usa-opinia-krajewski.html

Talibowie od momentu wkroczenia do Kabulu (stolicy Afganistanu) przejęli całkowitą władzę w tym państwie. Jako redakcja Dobrych Dziennikarzy, nie mogliśmy pominąć materiału, w którym dziennikarz wyjaśnia politykę Zachodu oraz clue konfliktu na Bliskim Wschodzie. Takim głosem stał się tekst Andrzeja Krajewskiego, który opublikowany został 17 sierpnia 2021 roku na łamach dziennika.pl.

Dziennikarz Andrzej Krajewski w swoim tekście wyraża poważne wnioski na temat polityki, którą przez dwadzieścia lat starało się wprowadzać jedno z największych światowych mocarstw na terenie Afganistanu. Zdaniem Krajewskiego Afgańczycy nie chcieli wprowadzać u siebie zachodnich wartości. Najlepszym i niepodważalnym dowodem na to jest fakt, iż demokratyzowanie Afganistanu, które trwało przez 20 lat zostało zakończone, a Talibom w niecały miesiąc udało się podporządkować wszystkie tereny tego państwa. A powodem, dla którego Talibowie nie mogli dokonać tego szybciej, był brak środków transportu. Andrzej Krajewski przywołuje wypowiedź prezydenta Joe Bidena na temat Afgańczyków:

Afgańczycy mieli wszystkie klucze do własnej przyszłości. Jedynym, czego nie mogliśmy im dać, była wola kształtowania własnej przyszłości.

Krajewski zwraca uwagę na liczebność i możliwości militarne Talibów – na początku liczyli 75 tys. bojowników i praktycznie nie posiadali żadnego sprzętu wojskowego. Dziennikarz zwraca uwagę, że Zachód, choć wspierał rządową armię Afganistanu nowoczesnym sprzętem dla 350 tys. żołnierzy, to armia i tak się rozpadła. 

W tekście wymienione jest również główne osiągnięcie Zachodu, który według dziennikarza stworzył w Afganistanie jedynie kastę polityków:

Zachodowi w Afganistanie udało się przede wszystkim stworzyć kastę polityków, dzierżących lokalne rządy głównie po to, żeby zapełnić dolarami własne kieszenie. Obok nich w dużych miastach utworzyła się warstwa ludzi, którzy pracowali dla sił NATO, administrowali krajem, robili interesy, upodabniając swój styl życia co nieco do zachodniego. Wprawdzie czerpali korzyści z istniejących porządków, lecz nie znaczyło to, iż zamierzali za nie walczyć.

Dziennikarz wskazuje również, że każdego roku dezerterowano ok. 30% poborowych z rządowych wojsk, którzy często wydawali na siebie wyrok więzienia lub rozstrzelania. 

Niezwykle ciekawym głosem jest powołanie się na młodego dyplomatę Matthew Hoha, który zanim zaczął pracować w Departamencie Stanu, odsłużył dwa lata w Iraku jako oficer. Hoh wyznał potem, że po odbyciu swojej misji zrozumiał, jak bardzo świat zniekształca rzeczywistość, którą mógł oglądać na własne oczy. W liście, który przekazał Hillary Clinton, zanim opuścił Departament Stanu, napisał:

Straciłem wiarę i zrozumienie dla strategicznych celów USA w Afganistanie, mam wątpliwości co do obecnej strategii, a także tej, jaką zamierzamy przyjąć”. Po dwóch latach spędzonych w Kabulu i prowincji Zabul widział, że: „Jak niegdyś Sowieci próbujemy zaprowadzić w Afganistanie porządki i ideologię, których nikt tu nie zna ani sobie nie życzy”. 

Nie jestem pacyfistą, który upalony ziołem nawołuje, żeby wszyscy się miłowali, ale tu w Afganistanie nikt nas nie chce, a nasza obecność staje się tylko przyczyną jeszcze większej wojny

Z wypowiedzi Matthew Hoha, wybrzmiewa wniosek, że obecność Zachodnich wojsk w Afganistanie, nie miała żadnego sensu, co podkreśla sam Andrzej Krajewski. Według danych ONZ między 2009 a 2019 rokiem w Afganistanie poniosło śmierć 100 tys. cywili. 

Andrzej Krajewski próbuje znaleźć również odpowiedź na pytanie: dlaczego Afgańczycy nie walczyli o to, co oferował im Zachód? I wysnuwa następujące wnioski – Zachód ma do zaoferowania jedynie poczucie wyższości, przekonanie, że wszystko wie się najlepiej, a to nie przekona mieszkańców Afganistanu, co zresztą potwierdzają skutki obecności wojsk w Afganistanie. Krajewski wskazuje na problemy Krajów Trzeciego Świata, które mają problem ze znalezieniem źródeł bieżącej wody czy pożywienia, więc nie interesują ich idee Zachodu takie jak: równouprawnienie lub ochrona osób o odmiennej orientacji seksualnej. Dziennikarz twierdzi:

Zaś tak modne dywagacje o transpłciowości jako części składowej praw człowieka są dla mieszkańców Trzeciego Świata równie jasne, co rozważania o fizyce kwantowej.

Andrzej Krajewski w swoim tekście dokonuje analizy i poszukiwania odpowiedzi na pytanie – dlaczego Afgańczycy nie chcieli tego, co Zachód im oferował, co spowodowało, że władze w tym państwie przejęli Talibowie? Dziennikarz w swoich tezach powołuje się na raporty oraz wypowiedzi osób z Białego Domu. Tekst pełni również bardzo ważną funkcję, mianowicie pokazuje, jak media zniekształcały obraz działań i sytuacji w Afganistanie. Już na samym początku tekstu czytamy przykłady wypowiedzi specjalistów, którzy wypowiadają się na temat konfliktu w Afganistanie. Krajewski opinie ekspertów nazywa „wielkim stekiem bzdur”, ponieważ wszystkie te wypowiedzi zaciemniały obraz sytuacji w stolicy Afganistanu. Punkty ujemne za tekst pojawiają się w kryterium obiektywizmu, gdyż kwintesencją całego materiału jest opinia autora na temat sytuacji i konfliktu na Bliskim Wschodzie oraz w kryterium szacunku i tolerancji. Wynika to z przekonania autora odnośnie dość negatywnych wartości reprezentowanych przez kraje zachodnie, które malują niekompletny i bardzo subiektywny obraz mieszkańców tych regionów. 

kryterium prawdy: 1/1

kryterium obiektywizmu: 0,9/1

kryterium oddzielenia informacji od komentarza: 1/1

kryterium szacunku i tolerancji: 0,9/1

kryterium zasadności tytułu: 1/1

Ocena: 4.8/5

Obraz Amber Clay z Pixabay

Dariusz Faron i Marek Wawrzynowski o oskarżeniach wobec trenera Romana Skrzecza

Dariusz Faron i Marek Wawrzynowski o oskarżeniach wobec trenera Romana Skrzecza

Dariusz Faron, Marek Wawrzynowski „Pamiętaj, że jesteś zerem”. Mocne oskarżenia pod adresem znanego trenera”, sportowefakty.wp.pl, 26 sierpnia 2021 r. 

https://sportowefakty.wp.pl/koszykowka/premium/956926/pamietaj-ze-jestes-zerem-mocne-oskarzenia-pod-adresem-znanego-trenera

Dziennikarze zebrali relację trzynastu byłych uczennic elitarnej Szkoły Mistrzostwa Sportowego w Łomiankach. Koszykarki opowiadają, co działo się w ich drużynie, podczas gdy ich trenerem był Roman Skrzecz. 

Według rozmówczyń, trener Skrzecz znęcał się nad nimi psychicznie, a wobec niektórych z nich dopuszczał się również molestowania seksualnego. Trener związany był z placówką w Łomiankach od początku jej istnienia (1997 r.). Współpracował również z Polskim Związkiem Koszykówki przez prawie 20 lat. 

Dariusz Faron oraz Marek Wawrzynowski skontaktowali się łącznie z 33 byłymi podopiecznymi trenera. 16 kobiet opowiedziało o przypadkach psychicznego znęcania się nad nimi oraz molestowania seksualnego. Sześć kobiet ma dobre wspomnienia związane z trenerem Skrzeczem lub na temat Szkoły Mistrzostwa Sportowego w Łomiankach. 

Wiktoria, Dominika i Lidia opowiadają o myślach samobójczych, które są następstwem zachowań trenera Skrzecza. Dziewczyny leczą się na depresję, stres pourazowy czy ataki paniki. Przyjmują leki od psychiatry. Jak przyznaje Dominika: – Specjaliści nie mają wątpliwości, że przeżyłam traumę – komentuje dziewczyna. 

Kobiety jednogłośnie twierdzą, że trener Roman Skrzecz posiada dużą wiedzę taktyczną oraz potrafi podnosić umiejętności swoich zawodniczek. Jednak kobiety o współpracy z trenerem wolałyby zapomnieć. Byłe zawodniczki wspominają słowa trenera Skrzecza, które najbardziej zapadły im w pamięć: 

Jesteś tak miękka, że nawet nie potrafiłbym wejść,

Nie wypinaj się tak, bo zaczyna mi się robić ciepło, 

Pokaż jej cycki, to może ci poda, 

Penetrujcie rywalki tak, jak chciałybyście, żeby penetrował was chłopak,

 Szorujcie futrem po parkiecie,

 Macie łapać piłkę w dwie ręce, bo chłopak lubi, jak się łapie w dwie, nie w jedną, 

Jedziesz na weekend do chłopaka? Pamiętaj, żeby się nie kurwić,

 Źle siedzisz. Obróć się, bo nie widzę tego, co bym chciał.

Byłe zawodniczki opowiadają, że trener Skrzecz często szukał z nimi kontaktu fizycznego. Całował w policzek, obejmował, rzucał przy tym teksty z podtekstem seksualnym. Jedna z kobiet opowiada:

– Na treningach łapał za kolana, uda, dotykał okolic dekoltu, głaskał po ręce. Przeważnie wybierał dziewczyny z rozbitych rodzin. Raz przebudziłam się w nocy, bo chciało mi się pić, a woda w bursie była przy pokoju trenerów. Dobiegały z niego odgłosy seksu. Następnego dnia zapytałam o to dziewczynę, która była blisko jednego z trenerów. Powiedziała: „No przecież wiesz, że [tu pada imię zawodniczki] sypia ze Skrzeczem”– mówi Asia.

Trener Roman Skrzecz miał również inną stronę. Znęcał się psychicznie nad zawodniczkami ze swojej drużyny. Trener upokarzał zawodniczki, kierował wobec nich wyzwiska. Konsekwencją tych działań był zły stan psychiczny zawodniczek z drużyny Skrzecza. Jak przyznają kobiety, dostawały ataków paniki, z którymi zmagają się do dziś.

Teresa Juranek, była dyrektor placówki, zapytana o trenera twierdzi, że byłe zawodniczki kłamią, a Roman Skrzecz to bardzo porządny człowiek. Była dyrektor mówi:

-To człowiek zasad. Ostatni romantyk, jakiego znam i za to go kocham. Powiedziałam mu to kiedyś, jestem polonistką – dodaje Teresa Juranek.

Dziennikarze Dariusz Faron i Marek Wawrzynowski zasługują na wyróżnienie ich tekstu o trenerze Romanie Skrzeczu. Na dużą pochwałę zasługuje zmiana imion kobiet, które udzieliły wypowiedzi, ponieważ świadczy to o dochowaniu zasad etyki dziennikarskiej i ochrona źródeł informacji. Autorzy nie podali również przedziału czasowego, w którym wypowiadające się kobiety uczęszczały do Szkoły Mistrzostwa Sportowego i były podopiecznymi trenera. Na szczególną pochwałę zasługuje również zebranie relacji obydwu stron, ponieważ w materiale wypowiadają się byłe zawodniczki oraz była dyrektor placówki SMS.

kryterium prawdy: 1/1 

kryterium obiektywizmu: 1/1 

kryterium oddzielenia informacji od komentarza: 1/1 

kryterium szacunku i tolerancji: 1/1 

kryterium zasadności tytułu: 1/1 

Ocena: 5/5 

Obraz: https://pixabay.com/pl/users/jeffjuit-1576455/ Pixabay

Dorota Abramowicz o rodzicach osób niepełnosprawnych

Dorota Abramowicz o rodzicach osób niepełnosprawnych

Dramat rodziców osób niepełnosprawnych. Chciałam dać ogłoszenie, że oddam nerkę, fragment wątroby, cokolwiek, bym mogła pomóc dziecku – Dorota Abramowicz, Dziennik Bałtycki, 18 maja 2021 r.  

Link do artykułu:  https://dziennikbaltycki.pl/dramat-rodzicow-osob-niepelnosprawnych-chcialam-dac-ogloszenie-ze-oddam-nerke-fragment-watroby-cokolwiek-bym-mogla-pomoc-dziecku/ar/c6-15619124

Aleksandra Chodoniuk to matka 18-letniego Szymona, który od urodzenia jest niepełnosprawny. Dziennikarka Dorota Abramowicz relacjonuje, jak wygląda walka samotnej matki o każdy dzień życia syna.  

Dorota Abramowicz spotkała się z nimi już kilka lat temu. Wtedy też Aleksandra Chodoniuk relacjonowała, że nie przespała w pełni żadnej nocy od 14 lat. Jeszcze przed narodzeniem syna kobieta była dziennikarką w “Dzienniku Bałtyckim’’ i “Radiu Gdańsk’’. Dostała się do wojska i w 2001 r. uzyskała stopień podporucznika. Chciała pracować na okręcie Marynarki Wojennej, jednak po wyjściu za mąż skupiła się na rodzinie. Szymon urodził się w 27. tygodniu ciąży. Aleksandra usłyszała od lekarzy tuż po porodzie, że syn umrze, a nawet jeśli przeżyje to będzie potrzebował opieki do końca swych dni.

Szymek cierpi na tzw. duszność jelitową, gdy wzdęty brzuch uciska na serce to chłopak traci oddech, co skutkuje utratą przytomności. Matka chłopaka, gdy rozmawiała z Dorotą Abramowicz w 2016 r., miała jeszcze nadzieję, że jej syn wstanie z wózka inwalidzkiego i zacznie chodzić samodzielnie, jednak dziś nie ma już na to szansy. Jak przyznaje Aleksandra: 

Teraz została mi walka o godną i spokojną śmierć dla mojego syna. Nie chcę, by udusił się swoimi jelitami.

Pandemia koronawirusa spowodowała, że Szymon nie otrzymał wystarczającej opieki medycznej, miał mieć m.in. wykonany pasaż przewodu pokarmowego. Jednak pewnego dnia chirurg bez wpisywania wizyty chłopca do systemu przyjął go na wizytę. Aleksandra dowiedziała się, iż Szymek może cierpieć na chorobę Hirschsprunga. Diagnozowana jest ona już u niemowląt. Polega na tym, że w końcowym odcinku jelita grubego nie ma zwojów nerwowych. Leczenie choroby polega na usunięciu bezzwojowego odcinka jelita. Matka Szymona jest wciąż zbywana przez lekarzy, od jednego usłyszała, że jej synowi niepotrzebna jest diagnostyka.

Matka Szymona znalazła swój sposób na odreagowanie stresu i codziennej walki. Kobieta od wielu lat pisze wiersze, które wkrótce ukażą się w druku, oto jeden z nich: 

To twój obowiązek 

Ja nie mam obowiązków – mówię – 

jeśli coś robię, to tylko z miłości. 

Bez niej nawet nie wstaję z łóżka. 

Moje ciało jest filmem, 

ona mną porusza, we mnie gra

W dalszej części materiału poznajemy 94-letniego Tadeusza Gerstenkorn z Łodzi, który opiekuję się swoją 61-letnią niepełnosprawną córką. Starszy mężczyzna opowiada o swoich zmaganiach: 

Córka nic nie rozumie, nie mówi, nie wyraża jakoś swoich potrzeb, wymaga całkowitej opieki (pielęgnacja, karmienie, obsługa sanitarna – pampersy). Raz na pół roku (czasem trochę dłużej) muszę składać do sądu sprawozdanie z opieki nad nią. […] Mam 94 lata i bardzo trudno mi wykonywać wszystkie opiekuńcze czynności, bo po prostu brak mi sił. Obecnie córka otrzymuje (po moich staraniach) tzw. rentę rodzinną po zmarłej matce-nauczycielce w wysokości 80 proc. nauczycielskiej emerytury, a do tej pory był przez lata tylko bardzo mały zasiłek (jeśli dobrze pamiętam to 150 zł) na osobę niepełnosprawną. Formalnie przysługuje osobie niepełnosprawnej kilkukrotna rehabilitacja (fizykoterapia) na miejscu, w domu. Ale proszę się zapytać rodziców takich osób, ile musiały czynić zabiegów, aby odpowiednie skierowanie otrzymać, a następnie znaleźć zakład, który zgodzi się oddelegować rehabilitanta. W sumie cały czas koszmar!

Matka 25-letniego Kamila z upośledzeniem głębokim – Elżbieta Kowalczyk mówi o szczepieniach przeciwko COVID-19. Kobieta twierdzi, że jednodawkowe szczepienia zorganizowane w majówkę powinny otrzymać właśnie osoby niepełnosprawne. Tymczasem matka Kamila, usłyszała na infolinii, że musi jeździć z synem i szukać odpowiedniego punktu szczepień. Zauważa się w tym zmaganiu poważny problem polskiej służby zdrowia i niewydolności systemu. Matka Kamila obawia się o przyszłość swojego dziecka, gdy jej zabraknie. Kobieta podkreśla, że jej syn może nie dostać się do środowiskowego domu samopomocy, ponieważ nie ma tam miejsc, pojawiają się one dopiero w momencie czyjejś śmierci. Zanim Kamil stał się dorosły, na wolne miejsca w tym domu czekało 60 osób. Elżbieta Kowalczyk opowiada o bardzo poważnym problemie dotyczącym założenia Indywidualnego Konta Pacjenta dla swojego syna: 

Dziecko kończy 18 lat, jest ubezwłasnowolnione i nawet nie mogę bez problemów założyć Indywidualnego Konta Pacjenta – mówi. – Dlaczego? Trzeba założyć mu najpierw maila. To absurd, podobnie jak wymagane podanie jego numeru telefonu. To jest mój telefon, przecież nie będę kupowała specjalnie Kamilowi iPhone 'a. Koleżanka przysłała mi właśnie informację, że już dwa tygodnie czeka na odpowiedź, by dostać potwierdzenie, że syn ma założone to konto.

Dorota Abramowicz opisuje również przypadki, gdy rodzice niepełnosprawnych dzieci dokonali rozszerzonego samobójstwa: 

Na początku października ub. r. w gminie Mszana Dolna matka zadała siedemnastoletniej niepełnosprawnej córce siedem ciosów nożem, potem usiłowała popełnić samobójstwo skacząc z mostu. Obie przeżyły, matka została zatrzymana. W grudniu 2019 r. na Podlasiu w miejscowości Osipy matka najpierw udusiła poduszką swoją 22-letnią, chorą na zespół Downa córkę, a następnie powiesiła się. Rok wcześniej w Katowicach 55-letnia Bożena W. zabiła swoją 31-letnią niepełnosprawną córkę, potem powiesiła się w łazience.

Bohaterzy reportażu Doroty Abramowicz przyznają, że sami zmagają się z depresją, a ich walka trwa tylko i wyłącznie w trosce o dobro dziecka.  

Dziennikarka powołuje się również na opinię Dariusza Majorka, dyrektor PFRON w Gdańsku, który podaje dane z Narodowego Spisu Powszechnego sprzed dekady, z którego możemy dowiedzieć się, że na samym Pomorzu żyje ok. 190 tys. osób o różnym stopniu niepełnosprawności. Dyrektor PFRON zapytany o liczbę rodziców, którzy opiekują się dorosłymi, niezdolnymi do samodzielnej egzystencji dziećmi, odpowiedział, że takich danych nie ma.  

Materiał Doroty Abramowicz to przykład dziennikarstwa, które zasługuje na wyróżnienie. Problematyka tekstu dotyczy sytuacji osób niepełnosprawnych oraz ich rodziców, więc porusza istotne kwestie społeczne, o których niewiele słyszymy. Dziennikarka wykorzystała również swoje możliwości, aby pomóc niepełnosprawnemu Szymonowi oraz jego mamie. Dorota Abramowicz zgłosiła się do pomorskiego oddziału NFZ z prośbą o wskazanie miejsca, w którym możliwa jest kompleksowa diagnoza i leczenie niepełnosprawnego Szymona. Najgłośniej z całego artykułu wybrzmiewa teoria czarnej dziury z perspektywy osób niepełnosprawnych, które kończą 18 lat. Rodzice zgodnie podkreślają:  

Jeśli ktoś ma wątpliwości, czy są Czarne Dziury we Wszechświecie, powinien przyjrzeć się sytuacji dorosłych niepełnosprawnych w Polsce – twierdzi mama Szymona. – I nie jest to tylko moja opinia. Rozmawiam też z innymi rodzicami dorosłych, niepełnosprawnych dzieci. Nic nie można załatwić. A jeśli się dziecko ubezwłasnowolni, to załatwić można jeszcze mniej.

Opieka nad niepełnosprawnym dzieckiem to walka, która nie ma końca, a rodzice żyją z ogromną obawą o przyszłość swoich dzieci po swojej śmierci.  

Tytuł materiału jest uzasadniony jego treścią, jednak narzuca postrzeganie w bardzo emocjonalny sposób problemu osób niepełnosprawnych. Dobrze byłoby dać odbiorcy możliwość do samodzielnej oceny i rozważenie opisywanego problemu. Dziennikarka wyraża również jednoznaczną opinię na temat wyroku Trybunału Konstytucyjnego, który zaostrzył przepisy aborcyjne: 

Oznacza to 60 niepełnosprawnych osób zamkniętych w swoich domach z coraz bardziej starzejącymi się rodzicami. Przez 24 godziny na dobę są skazani na siebie. Można zwariować. A tych dzieci jest coraz więcej. I będzie przybywać jeszcze bardziej po zaostrzeniu ustawy aborcyjnej.

Jest to fragment materiału, w którym dziennikarka nie dochowała zasady pełnego obiektywizmu.  

kryterium prawdy: 1/1 

kryterium obiektywizmu: 0,9/1 

kryterium oddzielenia informacji od komentarza: 1/1 

kryterium szacunku i tolerancji: 1/1 

kryterium zasadności tytułu: 0,9/1 

Ocena: 4,8/5 

fot. Pixabay

Marcin Makowski o papieżu Franciszku i polskim kościele

Marcin Makowski o papieżu Franciszku i polskim kościele

Marcin Makowski, „Makowski: „Papież Franciszek swoje, polski Kościół swoje” [OPINIA]”, Wirtualna Polska z dnia 2 lutego 2021

 

Marcin Makowski w swoim tekście dla wp.pl z dnia 2 lutego 2021 roku, bierze pod lupę stosunek kościoła katolickiego do roli kobiet w społeczeństwie. Papież Franciszek wyraża wsparcie wobec kobiet, które kiedykolwiek doznały krzywdy i upokorzenia. Jak twierdzi Marcin Makowski:

Franciszek mówi o krzywdzie i przemocy wobec kobiet, przerażającej skali gwałtów oraz zastraszania psychicznego. Podkreśla, jak wielką hańbą jest w takich sytuacjach milczenie i bierność.

Makowski w artykule podkreśla również, że polski kościół stara się odciąć od słów papieża, w ten sposób, iż w ogóle nie odnosi się do stanowiska głowy kościoła. Papież Franciszek o kobietach, które padły ofiarą przemocy, mówi:

Świadectwa ofiar, które ośmieliły się przerwać milczenie, są wołaniem o pomoc, którego nie możemy zignorować. Nie możemy patrzeć w inną stronę – mówił papież podczas niedawnego wystąpienia w ramach Światowej Sieci Modlitwy. W swoim upublicznionym w Internecie wystąpieniu podkreślał, jak wiele kobiet „nadal cierpi z powodu przemocy”, wyliczając jej formy. – Przemocy psychologicznej, werbalnej, fizycznej, seksualnej – stwierdził Franciszek dodając, że wręcz przytłaczająca jest skala gwałtów na świecie, a „różne formy nadużyć (wobec kobiet – red.) są hańbą i degradacją dla całej ludzkości.

Na początku stycznia papież Franciszek zmodyfikował również postanowienie Kodeksu Prawa Kanonicznego, zezwalając w ten sposób świeckim kobietom na posługę akolity i lektora, czyli czytania Ewangelii podczas mszy i posługę w roli ministrantek.

Dziennikarz stawia za wzór postawę papieża Franciszka, który zauważa najbardziej niebezpieczne problemy społeczeństw XXI wieku. Marcin Makowski wysnuwa jednak konkluzję na temat sytuacji polskiego kościoła i postawy naszych hierarchów:

Mam dziwne wrażenie, że pomimo wagi tych słów oraz decyzji, w polskim Kościele przeszły one bez większego echa. Wrażenie zamienia się w pewność, gdy spojrzy się na proporcje i wagę poświęconym przez Konferencję Episkopatu Polski tematom. Na stronie KEP o słowach Franciszka dotyczących przemocy wobec kobiet nie ma ani śladu, natomiast przebierać można w wystąpieniach hierarchów oraz życzeniach z okazji Światowego Dnia Życia Konsekrowanego. W skrócie – duchowni sami sobie składają gratulacje. Również listy duszpasterskie Episkopatu właściwie nie odnoszą się do wielu zagadnień, na co dzień poruszanych przez papieża. Mimo że to już drugi biskup Rzymu od czasu Jana Pawła II, w nauczaniu polskiego Kościoła czas jakby się zatrzymał. Tylko nieliczne media katolickie podjęły kompleksowo tematy związane np. z ekologią i dbaniem o środowisko, którym Franciszek poświęcił przecież całą encyklikę „Laudato si’.

Słowa dziennikarza są aktualne i prawdziwe. Papież Franciszek nie tak dawno, udał się na pielgrzymkę do Iraku. Jest to pierwsza wizyta głowy kościoła w tym państwie. W Iraku Państwo Islamskie dokonało mnóstwa egzekucji na chrześcijanach. Papież Franciszek jest więc, jak sam się nazywa: “Pielgrzymem pokoju”, jednak otwartość papieża nie zawsze spotyka się z aprobatą wszystkich duchownych na świecie, co skrupulatnie zauważa Marcin Makowski w swoim tekście. Dziennikarz podkreśla również, dlaczego tak ważne jest wsparcie wobec kobiet, które są ofiarami przemocy lub niejednokrotnie stają w życiu przed naprawdę dramatycznymi wyborami:

Zastanawiam się, czy któryś z hierarchów wziął do siebie apel Franciszka o reagowanie, gdy kobiety doznają cierpienia – również psychicznego. Czymś oczywistym jest, że papież nie popiera aborcji, ale czy w jego słowach nie można wyczytać również troski o to, aby człowiek nie nosił na barkach ciężarów, których nie jest w stanie udźwignąć? Czy dałoby się te słowa zastosować do wyroku Trybunału Konstytucyjnego, nie zaprzeczając nauce Kościoła, jednocześnie pokazując wrażliwość wobec osób, które zostały pozostawione samym sobie w sytuacjach niejednokrotnie tragicznych?

Kościół nie może wymagać od kobiet heroizmu, jednocześnie nie otaczając ich opieką i nie poświęcając uwagi.

Co ciekawe 23 stycznia w Warszawie odbyło się spotkanie Rady ds. Apostolstwa Świeckich, podczas której dyskutowano o roli kobiet w kościele katolickim, jednak jak zauważa Marcin Makowski:

Całość, mimo wielkich słów, zakończono lakoniczną konkluzją; „Temat roli kobiety w Kościele jako ciekawy i aktualny, będzie prawdopodobnie podejmowany także na następnych posiedzeniach”. Ten temat jest ciekawy od ponad dwóch tysięcy lat – ile można udawać, że odłożymy go na później, a reszta poukłada się sama?

Kolejny raz – Franciszek swoje, polski Kościół swoje. Jak gdyby panowała w nim potrzeba tonowania nieco rewolucyjnych zamysłów papieża, które u nas po prostu się nie przyjmą. Jakby działała chęć „przeczekania” głowy Kościoła. Tylko co ma być później? Do „złotych lat” za pontyfikatu Jana Pawła II powrotu już nie ma.

Podsumowując artykuł Marcina Makowskiego na wp.pl jest bardzo dobrym i treściwym materiałem. Dziennikarz fenomenalnie dostrzega problem dotyczący prześladowania kobiet i stosunku do ich roli w kościele katolickim. Jak autor podkreśla w całym tekście, papież Franciszek jest pierwszym hierarchą, który zauważa najbardziej aktualne problemy i nierówności współczesnego świata. Niestety nie ma to przełożenia na postawę chociażby polskich duchownych, którzy w sposób bierny odnoszą się do nauki papieża Franciszka.

Dziennikarz na końcu materiału konkluduje, iż “Do „złotych lat” za pontyfikatu Jana Pawła II powrotu już nie ma” – i być może to jest clou problemu polskiego kościoła, który zatrzymał się na czasach pontyfikatu polskiego papieża Jana Pawła II. Dochodzi do zjawiska, w którym autorytet papieża Polaka wsiąknął w nas tak mocno, iż nie chcemy przyjmować żadnej innej nauki, od innego nauczyciela kościoła. Tekst jest wart przeczytania i refleksji nad tematem przemocy, kobiet i wszystkiego, co powoduje, iż świat zamiast iść w kierunku doskonalenia cywilizacji, cofa się do epoki prehistorycznej.

Podsumowując:

kryterium prawdy: 1/1

kryterium obiektywizmu: 1/1

kryterium oddzielenia informacji od komentarza: 1/1

kryterium szacunku i tolerancji: 1/1

kryterium zasadności tytułu: 1/1

Ocena: 5/5

Fot. Ashwin Vaswani/ Unsplash