Artykuł: „W redakcji Andrzeja Skworza. „Odliczam. Aż się rozryczysz i wyjdziesz” – Katarzyna Włodkowska, Gazeta Wyborcza, 25.05.2023r.  

https://wyborcza.pl/duzyformat/7,127290,29791364,w-redakcji-andrzeja-skworza-odliczam-az-sie-rozryczysz-i.html#S.embed_link-K.C-B.1-L.1.zw

Artykuł napisany przez Katarzynę Włodkowską obnaża, co dzieje się  w redakcji „Press”. Założyciel dwumiesięcznika – Andrzej Skworz, według byłych współpracowników od wielu lat stosuje mobbing.

Dziennikarze odważyli się nagłośnić to, co dzieje się w „Pressie” dopiero po 13 grudnia 2022 r. Odbyła się wtedy 26. gala nagrody Grand Press – najbardziej prestiżowego konkursu dziennikarskiego w Polsce. Wtedy to pisarka Agnieszka Szpila, odbierając nagrodę za tekst „Gdzie są te dzieci? W dupie!” – o tragicznej sytuacji rodziców dzieci z niepełnosprawnością, zdobyła się na kilka słów o Andrzeju Skworzu:

Stoję tu przed państwem i jest to dla mnie chyba najtrudniejsze zadanie w ciągu ostatnich kilku lat – zaczyna Szpila, zwyciężczyni w kategorii publicystyka. – Ponieważ tydzień temu wydarzyło się wokół tej nagrody w moim życiu coś tak bardzo nieprzyjemnego i przemocowego, że dziękując jury, dziękując wszystkim państwu za przeczytanie tego tekstu, niestety nie mogę tej nagrody przyjąć. Cytując słowa osoby, która tej przemocy dopuściła się wobec mnie, musiałabym się tego całe życie wstydzić

– powiedziała Agnieszka Szpila. Po słowach pisarki o sytuacji w „Press” zgodziło się opowiedzieć aż 40 osób.

O Andrzeju Skworzu opowiada również m.in. Paulina Suszka. Dziennikarka tłumaczy, że Skworz napuszczał na siebie pracowników, bywał arogancki i złośliwy. 

Andrzej poprosił mnie do gabinetu, powiedział, żebym usiadła. Odpowiedziałam, że nie mogę, bo jestem umówiona na konkretną godzinę. Jeśli chce, będę jutro, choćby o szóstej rano. Na to on otworzył szufladę i podał mi wypowiedzenie. Wzięłam, wyszłam, na schodach zobaczyłam, że tego nie podpisał. Chyba chciał mnie nastraszyć, ale nie przewidział, że obrócę się na pięcie. Gdy następnego dnia przyszłam do pracy, wręczył mi dyscyplinarkę z zakazem wchodzenia do redakcji. Uzasadnił ją m.in. tym, że gazeta się spóźniała, bo oddawałam teksty po terminie, co było nieprawdą.

wyjaśnia Paulina Suszka. Sytuacja zakończyła się w Sądzie Pracy, gdzie zapadł wyrok o porozumieniu stron i wypłacie Suszce zaległego wynagrodzenia. 

Katarzyna Włodkowska bardzo rzetelnie zebrała informacje do tekstu o Andrzeju Skworzu. Pisze nie tylko o jego negatywnych zachowaniach, ale o początkach i narodzinach „Press”, które były przełomowe dla rynku prasy w Polsce. Kiedy w „Press” pojawiła się Renata Gluza stała się zastępczynią naczelnego i jego partnerką, razem ze Skworzem mieli wspólny styl zarządzania redakcją.  Dziennikarze opowiadają, że bali się przychodzić do redakcji „Press”, odbierać telefon i wysyłać maile.

Włodkowska rozmawia również z prof. Januszem Hryniewiczem, aby zapytać, czy taki styl rządzenia redakcją był kiedyś na porządku dziennym. Niestety słowa profesora nie napawają optymizmem. 

W okresie komuny pan i parobek zamienili się miejscami, ale relacje apodyktyczne, oparte na kapryśnej władzy, na despotyzmie, pozostały, bo nie było żadnych innych wzorców przywództwa, zarządzania. Dotyczyło to nie tylko redakcji, ale też instytucji medycznych, kultury, samorządów. Dopiero od niedawna rozpoznajemy elementy nadużywania godności, silniej odczuwamy własne poczucie wartości. Liderzy, zaczynający pracę w latach 90., nie rozumieją, co się dzieje. Widać to było przy sprawie Tomasza Lisa. Dotąd go kochano i za te cechy doceniano, to w czym problem? Do 2004 roku nie istniało w polskim prawie pojęcie mobbingu, do tego dwie trzecie pracowników nadal woli szefów, którzy nie wymagają opinii, tylko mówią, co robić. Bo ten folwark to nie jest cecha wyłącznie jakiegoś narcystycznego czy psychopatycznego lidera. Folwark – uwaga – to stan umysłu ofiar i prześladowców. Ani jedni, ani drudzy nie wierzą, że mogłoby być inaczej.

– opowiada prof. Janusz Hryniewicz. 

Tekst Katarzyny Włodkowskiej jest napisany chronologicznie, nie pomija istotnych faktów i wątków w sprawie. Dziennikarka skontaktowała się z każdą możliwą osobą, która mogła dodać swoją część, wypowiedzieć się o pracy w „Press”. Włodkowska obnaża przykre realia pracy dziennikarza. Wszystkie osoby, które wypowiadają się w materiale musiały znosić takie traktowanie, aby po prostu nie stracić pracy. Jednak przypłaciły to pogorszeniem zdrowia, nerwicami i stanami lękowymi. Co ciekawe, Andrzej Skworz wcale nie widzi, że robi coś złego i nie zastanawia się, dlaczego każdy, kto przyjdzie pracować w „Press”, prędzej czy później odchodzi z redakcji. 

Kryterium prawdy: 1/1

Kryterium obiektywizmu: 1/1

Kryterium oddzielenia informacji od komentarza: 1/1

Kryterium szacunku i tolerancji: 1/1

Kryterium zasadności tytułu: 1/1

Ocena: 5/5

Obraz Pexels z Pixabay