Andrzej Stankiewicz o wynikach wyborów do PE

Andrzej Stankiewicz o wynikach wyborów do PE

Andrzej Stankiewicz, „Hegemon Jarosław Kaczyński [ANALIZA]”, Onet.pl z dnia 27 maja 2019 

 

Kampania przedwyborcza to czas emocji, ale dopiero ogłoszenie sondaży to moment, w których sięgają one zenitu. Wobec pojawiających się w sieci powyborczych komentarzy i analiz trudno oczekiwać wyważonego tonu czy rzeczowych argumentów. A jednak! Nam udało się taki głos w debacie odnaleźć. Mowa o artykule Andrzeja Stankiewicza na Onecie, który możecie przeczytać tutaj. Chcieliśmy go docenić z kilku powodów:

Po pierwsze, autor przeprowadził wieloaspektową analizę czynników, które – jego zdaniem – miały wpływ na zwycięstwo PiS. Nie poprzestaje na ogólnikowych, powtarzanych przez wielu przyczynach dotyczących świadczeń socjalnych. Pisze wprost „Pieniądze to nie wszystko”.

Kaczyński świetnie też grał na emocjach, głównie na strachu i supozycjach. Strasząc elektorat konserwatywny — LGBT, uboższych — przyjęciem euro (czyli jego zdaniem „drożyzną”), a wszystkich odebraniem 500 plus w razie zmiany władzy. Lider PiS, choć nigdy nie żył życiem przeciętnego Polaka, potrafił się obsadzić w roli obrońcy interesów przeciętnego wyborcy — i tych socjalnych, i tych kulturowych.

Po drugie, jak na rzetelną analizę przystało dziennikarz opisuje sytuację powyborczą każdego większego ugrupowania startującego w wyborach: PiS, KE, Konfederacji oraz Wiosny. Znaczną uwagę poświęca przyczynom przegranej KE. Konsekwencje tak ukształtowanych wyników wyborczych opisuje w sposób bezstronny. Zwraca uwagi na szanse, ale i także zagrożenia stojące na drodze poszczególnych komitetów np.:

Taki rezultat daje jednak koalicjantom pewne nadzieje na zwycięstwo z PiS w jesiennych wyborach parlamentarnych. Oczywiście, o ile KE przetrwa.

(O Robercie Biedroniu) Albo wystartuje do Sejmu samodzielnie, ryzykując, że nie przekroczy progu wyborczego, albo wynegocjuje sowity pakiet na liście Koalicji Europejskiej.

Po trzecie, dziennikarz dokonuje analizy porównawczej przywołując wyniki wyborów z poprzednich lat:

Spójrzmy też prawdzie w oczy — wcześniejsze, samodzielne wyniki PO, SLD, PSL i Nowoczesnej w wyborach w ciągu ostatnich lat są wyraźnie lepsze od ich zsumowanego rezultatu w Koalicji Europejskiej. Zazwyczaj dodane pojedyncze wyniki tych partii oscylowały wokół 44-48 proc., teraz razem w Koalicji Europejskiej wypadają zdecydowanie poniżej 40 proc.

Podobny zabieg został zastosowany przez dziennikarza w celu ukazania niewielkiej skali zwycięstwa, które ogłosił po wyborach Robert Biedroń:

Ale Biedroń — choć ogłosił się człowiekiem sukcesu — wielkiego sukcesu nie odniósł. Trochę ponad 6 proc. poparcia dla nowego ugrupowania to ma być dużo? A Janusz Palikot i jego 10 proc. w 2011 r.? A Paweł Kukiz ze swymi niemal 9 proc. w 2015 r.? A Ryszard Petru z nieomal 8 proc. także w 2015?

Należy jednak zwrócić uwagę, że dziennikarz posłużył się nieprecyzyjnym przekazem pisząc, że:

Lider PiS, choć nigdy nie żył życiem przeciętnego Polaka, potrafił się obsadzić w roli obrońcy interesów przeciętnego wyborcy — i tych socjalnych, i tych kulturowych.

Trudno się w pełni zgodzić ze stwierdzeniem, że Jarosław Kaczyński np. w okresie kiedy był studentem nie żył życiem przeciętnego Polaka. Jest to, w pewnym stopniu, uproszczenie, które nie powinno się w artykule pojawić. Tym niemniej, gratulujemy wielkiej przenikliwości!

Podsumowując:

kryterium prawdy: 0,5/1
kryterium obiektywizmu: 1/1
kryterium oddzielenia informacji od komentarza: 1/1
kryterium szacunku i tolerancji: 1/1
kryterium zasadności tytułu: 1/1

SUMA: 4,5/5

Bracia Sekielscy o pedofilii w kościele

Bracia Sekielscy o pedofilii w kościele

Tomasz Sekielski, Marek Sekielski, „Tylko nie mów nikomu”

Opublikowany w ostatnią sobotę film braci Sekielskich wywołał burzliwą dyskusję w debacie publicznej. Wobec wstrząsających treści, które prezentuje nie można było pozostać wobec niego obojętnym. Z uwagi na skalę jego oglądalności i siłę oddziaływania (szczególnie w zakresie opiniotwórczym) postanowiliśmy poddać ww. materiał analizie pod kątem rzetelności dziennikarskiej. Niezależnie od poniżej zamieszczonych uwag należy oddać wieli szacunek autorom – braciom Tomaszowi i Markowi Sekielskim – za ogrom wykonanej pracy i niezależność finansowania tej produkcji.

Dokument przedstawia historie ośmiu osób, które były ofiarami wykorzystywania seksualnego przez księży w wieku dziecięcym/młodzieńczym, z czego sześć występuje bezpośrednio przed kamerą (dwie osoby zachowały anonimowość), a relacje dwóch pozostałych ofiar poznajemy z niepodpisanych listów. Oprócz bezpośrednich relacji bohaterów pojawiają się także wzmianki o ministrancie z miejscowości Mszano i niezidentyfikowanym bliżej chłopcu (jego historia została przekazana przez ojca), którzy prawdopodobnie również doświadczyli molestowania seksualnego ze strony księdza. Film ukazuje także 10 sylwetek księży – podejrzanych, oskarżonych lub skazanych za wykorzystywanie seksualne nieletnich.

W podejmowaniu kontrowersyjnych tematów jednym z częstych zarzutów bywa jednostronność twórcy materiału, która niejednokrotnie przejawia się w przedstawieniu stanowisk wyłącznie jednej strony sporu. Tutaj zjawisko to nie występuje. Niezwykle ważnym elementem filmu, wpływającym znacznie na jego rzetelność, są przeprowadzone trzy konfrontacje pomiędzy ofiarami a sprawcami, czyli księżmi: Janem A., Franciszkiem Cybulą i Andrzejem Srebrzyńskim, podczas których to oskarżonym zostaje udzielony głos, dzięki czemu możemy poznać także ich perspektywę. Na samym końcu materiału możemy zobaczyć listę osób, które odmówiły lub nie odpowiedziały na prośbę udziału w filmie oraz list biura prasowego Konferencji Episkopatu Polski wyrażający skorzystanie z prawa do niekomentowania materiału. Abstrahując od oceny działań aparatu kościelnego należy wskazać, że próba udzielenia im głosu została podjęta.

Wśród osób komentujących w filmie przedstawiony problem można znaleźć przedstawicieli różnych środowisk: dziennikarskich, prawniczych, psychologicznych oraz uniwersyteckich. Należy jednak podkreślić, że najczęściej mamy do czynienia z jedną osobą reprezentująca dane środowisko, np. prof. Stanisław Obirek jako przedstawiciel akademickich kręgów. Ponadto, prawnik Artur Nowak – człowiek bezpośrednio zaangażowany w działania podjęte w ramach nagrywania filmu – jest również przedstawiony jako jedna z ofiar. Wątpliwości mogą się pojawić w kwestii braku komentarza niezależnego, zewnętrznego psychologa, gdyż pojawia się jedynie opinia psycholog Małgorzaty Szewczyk-Nowak (żony wcześniej wspomnianego Artura Nowaka) – osoby bezpośrednio zaangażowanej w sprawę. Wydaje się, że jeśli twórcy materiału postanowiliśmy wprowadzić eksperckie komentarze psychologa, to powinni postarać się aby nie była to osoba z najbliższego otoczenia jednej z ofiar.

Na uznanie zasługuje ogrom pracy włożonej w produkcję tego filmu: nie tylko dziennikarskiej, ale również organizacyjnej. Widzimy w filmie podróże po całej Polsce aby przeprowadzić osobiście istotne dla materiału wywiady, które niejednokrotnie kończą się na zamkniętych drzwiach. Dla potwierdzenia relacji ofiar twórcy materiały zbierają dodatkowe dowody w postaci obszernej dokumentacji oraz wypowiedzi osób zaangażowanych w opisywaną sprawę.

W debacie publicznej pojawiają się głosy powątpiewające w rzetelność twórców materiału. Po pierwsze, podnosi się iż, niektórzy przedstawieni w materiale księża to byli agenci Służb Bezpieczeństwa, co mogło wpłynąć na uniknięcie przez nich odpowiedzialności. Po drugie, zwraca się uwagę na to, że niektóre osoby z różnych przyczyn nie zostały poproszone o komentarz i udział w filmie, mimo iż pełniły wobec oskarżonych nadrzędne stanowiska kościelne w okresie kiedy prawdopodobnie dochodziło do czynów zabronionych. Warto by było dowiedzieć się od twórców filmu dlaczego tak się stało.

Bez względu na powyższe, jedno jest pewne, materiał należy zobaczyć aby móc samemu ukształtować sobie opinię. Problem, który został podjęty przez braci Sekielskich nie powinien być w debacie publicznej bagatelizowany. Rzetelna dyskusja na ten temat jest niezbędna, dlatego z całą pewnością będziemy do niego wracać na niniejszych łamach.

Z uwagi na specyfikę materiału i jego szczególny wydźwięk wyjątkowo nie podsumujemy go tradycyjnym dla naszego portalu przyznawaniem punktów. 

Jacek Gądek o strajku nauczycieli

Jacek Gądek o strajku nauczycieli

Jacek Gądek, Nauczyciele przegrywają z PiS-em. I to na własne życzenie ich związków [ANALIZA], Gazeta.pl z dnia 17.04.2019 r. 

 

Trwający od prawie dwóch tygodni strajk nauczycieli wzbudza w społeczeństwie wiele emocji i jest przedmiotem burzliwych dyskusji. Pytanie, z którym ostatnio coraz częściej się spotykamy: „jesteś za strajkiem nauczycieli czy przeciwko?” zdaje się mieć tylko dwie odpowiedzi, z których każda oznacza przynależność do zamkniętego, obwarowanego swoimi argumentami „plemienia”. W obliczu towarzyszących okoliczności o strajku nauczycieli nie jest pisać łatwo, wskazując obiektywne okoliczności. Czy podołał temu zadaniu Jacek Gądek z Gazeta.pl? Jego artykuł można przeczytać tutaj. Zatem sprawdźmy!

Po pierwsze, autor w tekście (a nawet już w tytule) stawia bardzo odważne tezy, które z pozoru mogą wydawać się stronnicze:

Przeciągający się strajk topi i tak już ograniczoną solidarność rodziców z nauczycielami.

 

Termin strajku wybrano źle (…)

 

Media i elity społeczne wojujące z PiS, a wspierające bardziej liberalne pozycje, nie są w stanie istotnie zmienić społecznych odczuć wobec nauczycieli

Jednak każda z nich jest podparta rzeczowymi argumentami, które opierają się na faktach bądź statystykach. Autor nie eksponuje tutaj własnych poglądów czy opinii, ale wykonane przez siebie obserwacje przebiegu strajku przekuwa w konkretne tezy oraz – co istotne – podaje uzasadnienie.

Po drugie, swoją bezstronność autor udowadnia biorąc pod lupę również działania i podejście partii rządzącej. Przedstawienie błędów w zaplanowaniu i przeprowadzeniu strajku nauczycieli mogłoby z pozoru stawiać autora po jednej ze stron konfliktu. Można by oczekiwać, że będzie bronić racji strony rządzącej a nawet gloryfikować jej postawę. Nic bardziej mylnego. Możemy przeczytać:

Zwłaszcza, że PiS w białych rękawiczkach sięgnęło po finansowe ostrze i chce spacyfikować strajkujących głodem.

 

Sposób rozgrywania konfliktu przez obóz władzy jest metodyczny i skuteczny – z punktu widzenia technologii utrzymywania władzy, a nie interesu klientów i pracowników systemu edukacji (uczniów i nauczycieli)

 

Wbrew mantrom powtarzanym przez polityków PiS, partia ta jest silna wobec słabych. Dziś słabymi – w znaczeniu: bezbronnymi – są solidarnie nauczyciele z pasją i ich uczniowie.

Po trzecie, autor nie pozwala sobie na zabranie głosu w meritum sprawy. Nie pisze kto ma rację, a komu jej odmawia. Nie podważa żądań strajkujących nauczycieli, a jedynie wylicza (jak w analizie przystało) błędnie podjęte decyzje dotyczące rozpoczęcia oraz sposobu prowadzenia strajku, a także nieprzychylne towarzyszące okoliczności.

Po czwarte, analiza jest napisana w sposób przystępny, acz niebanalny, autor posługuje się wieloma przykładami i danymi pochodzącymi z różnych źródeł, np. statystykami dotyczącymi poparcia strajku:

Tydzień temu w badaniu Kantar dla „Gazety Wyborczej” 52 proc. ankietowanych popierało strajk, a 43 proc. było przeciwko. Teraz już – to sondaż dla TVN – 49 proc. Polaków nie popiera strajku nauczycieli, z kolei 47 proc. stoi po stronie protestujących pedagogów.

Warto przeczytać i samemu poddać analizie!

Podsumowanie i ocena:
kryterium prawdy: 1/1
kryterium obiektywizmu: 0,75/1
kryterium oddzielenia informacji od komentarza: 0,75/1
kryterium szacunku i tolerancji: 1/1
kryterium zasadności tytułu: 1/1

SUMA: 4,5/5 Brawo!

Patryk Osowski o obronie Adama Michnika przez Bronisława Wildsteina

Patryk Osowski o obronie Adama Michnika przez Bronisława Wildsteina

Patryk Osowski, „Bronisław Wildstein w obronie Adama Michnika. 'Osaczony stary człowiek’”, Wirtualna Polska z dnia 7 kwietnia 2019 

 

Tym razem zapraszamy do świata incepcji*: będzie to artykuł o artykule o artykule, a konkretniej o materiale Patryka Osowskiego z Wirtualnej Polski, który pochylił się nad tekstem Bronisława Wildsteina na wpolityce.pl, komentującym nagranie przedstawiające jak grupa mężczyzn osaczyła wychodzącego z sądu redaktora naczelnego „Gazety Wyborczej” Adama Michnika. Postanowiliśmy wyróżnić dziennikarza wp.pl, z kilku powodów:

Po pierwsze, autor, mając na względzie rozbieżności światopoglądowe Bronisława Wildsteina i Adama Michnika, wskazuje na umiejętność tego pierwszego do wzniesienia się ponad te podziały i przyjęcie krytycznej postawy wobec niedopuszczalnych zachowań wobec drugiej osoby, niezależnie od tego wobec kogo są skierowane. Dziennikarz wskazuje również na kontekst sytuacji (niedawny atak na Magdalenę Ogórek, o którym można przeczytać chociażby tutaj) aby uświadomić czytelnikom znaczenie krytyki Bronisława Wildsteina.

Przypomnijmy, że w lutym z kolei zwolennicy opozycji zaatakowali dziennikarkę TVP Magdalenę Ogórek. Redaktorka była wyzywana, jej samochód opluto i obklejono naklejkami, a na koniec uniemożliwiano jej odjechanie prywatnym samochodem. Chociaż tym razem doszło tylko do zaczepek, Wildstein i tak uważa to za niedopuszczalne.

Po drugie, staranność autora w cytowaniu Bronisława Wildsteina również zasługuje na pochwałę. Niejednokrotnie w mediach powoływanie się na wypowiedzi innych osób wyrwane z kontekstu, co służy do manipulacji i zniekształcania sensu wypowiadanych słów. Dziennikarz jednak rezygnuje z parafrazowania na rzecz autentycznego brzmienia twierdzeń Wildsteina, co z pewnością wpływa na rzetelność artykułu.
Po trzecie, widać ogromną wstrzemięźliwość autora w formułowaniu komentarzy nt. zaistniałej sytuacji czy reakcji Bronisława Wildsteina. Jedyny komentarz, na który sobie pozwala to:

Publicysta tygodnika „Sieci” jest wyraźnie zniesmaczony postawą mężczyzn.

Po trzecie, dziennikarz zachowuje neutralną postawę, odnosząc się jedynie do sfery faktów. Należy zauważyć, że w artykule nie znajdziemy wartościujących wyrażeń bądź próby interpretacji opisywanych wydarzeń. Morał płynący z tej historii jest taki, że są sytuacje zasługujące na potępienie i wzniesienie się ponad plemienne podziały, niezależnie od tego, w jakiej „bańce informacyjnej” się znajdujemy. Interpretacja wydarzeń nie jest narzucona przez dziennikarza, a pozostawiona całkowicie odbiorcy.

Drobna uwaga dotycząca powołania się na artykuł innego dziennikarza – skoro chcemy docenić jego warsztat to warto okazać szacunek załączając w artykule link do opisywanego materiału, czego tutaj brakuje.

Podsumowanie i ocena (przypominamy, nie chodzi o ocenę filmu „Incepcja”!)*:
kryterium prawdy: 1/1
kryterium obiektywizmu: 1/1
kryterium oddzielenia informacji od komentarza: 0,75/1
kryterium szacunku i tolerancji: 0,75/1
kryterium zasadności tytułu: 1/1

SUMA: 4,5/5 Brawo!

PS. Na marginesie chcemy zaznaczyć, że na portalu wpolityce.pl wyjątkową trudność sprawia znalezienie przywołanego artykułu Bronisława Wildsteina. Czyżby był niezgodny z linią redakcyjną? Dla Redaktora Patryka Osowskiego i ułatwienia innym zainteresowanym przywołujemy go tutaj.

*Dla tych, którzy nie wiedzą o co chodzi, nawiązujemy dla filmu science fiction w „Incepcja” (reż. Christopher Nolan), w którym przedstawiony jest proces tytułowej incepcji tj. wielopiętrowego zagłębienia się w meandry umysłu ofiary (sen we śnie).

Piotr Szymaniak i Małgorzata Kryszkiewicz o sądownictwie

Piotr Szymaniak i Małgorzata Kryszkiewicz o sądownictwie

Piotr Szymaniak, Małgorzata Kryszkiewicz, „Rekordowa niewydolność polskiego sądownictwa. Skarb Państwa płaci miliony za przedłużające się procesy”, Dziennik Gazeta Prawna, 28.03.2019

 

O złożonej sytuacji w sądownictwie nie jest pisać łatwo, z uwagi na powstałe spory eskalowane w formie protestów, których była przedmiotem. Wobec tematu, który w społeczeństwie (nie tylko środowisku sędziowskim) budzi skrajne emocje nie lada wyzwaniem jest utrzymanie obiektywnej postawy przejawiającej się w przywoływaniu danych liczbowych, rzetelnych źródeł oraz przedstawienie różnych perspektyw omawianej sprawy. Tym razem zadaniu podołali dziennikarze z Dziennika Gazety Prawnej: Małgorzata Kryszkiewicz oraz Piotr Szymaniak. Materiał ich autorstwa (LINK) pod względem rzetelności dziennikarskiej wyróżnia kilka aspektów omówionych poniżej.

Po pierwsze, autorzy opisując działania podejmowane przez władzę publiczną w zakresie omawianego problemu, zachowują neutralne stanowisko. Nie przypisują winy za obecny stan sądownictwa wyłącznie jednej z ekip rządzących. Wskazują za to jednoznacznie, że problem pozostaje aktualny od wielu lat:

Kumulacja bolączek starych, nierozwiązywanych przez kolejne ekipy, i tych zupełnie nowych, wygenerowanych przez obecny rząd sprawiła, że ubiegły rok był wyjątkowo zły dla wymiaru sprawiedliwości.

 

Problem biegłych sądowych, (…) czy wreszcie złe rozwiązania z zakresu procedury cywilnej i karnej. To gros bolączek, z jakimi od wielu już lat musi się borykać polskie sądownictwo.

Nie wydają tym samym werdyktu osądzającego konkretne ugrupowanie, ale przyznając pierwszeństwo istocie podniesionego problemu, oddzielają się od międzypartyjnych przepychanek i retoryki szukania winnych pod drugiej stronie sporu.

Po drugie, w obliczu zaostrzonego konfliktu autorzy udzielają głosu osobom reprezentującym różne środowiska. Stanowiskom opowiadającym się krytycznie wobec działań podejmowanych przez obecny rząd są przeciwstawiane wypowiedzi studzące emocje, które podkreślają wieloetapowość wprowadzania zmian, oraz m.in. wskazują na wyjątki od niekorzystnej sytuacji większości sądów. W celu zachowania bezstronnej pozycji i ukazania wieloaspektowości sprawy dziennikarze zaprezentowali różnorodne opinie na jej temat, unikając narzucania czytelnikowi odpowiedniej interpretacji faktów.

Po trzecie, wszelkie przedstawione w artykule tezy autorzy formułują w oparciu o konkretne dane pochodzące z rzetelnych źródeł:

Tymczasem dane są złe. Jak podaje wiceminister sprawiedliwości Łukasz Piebiak, w zeszłym roku sądy uwzględniły w całości lub w części 2024 skargi na przewlekłość, z czego w 1969 przypadkach przyznały stronie rekompensatę pieniężną. Ogólna kwota odszkodowań wyniosła 5 837 861 zł i była najwyższa od co najmniej ośmiu lat.

 

Z danych resortu sprawiedliwości wynika, że o ile w 2017 r. zakończono ogółem 15,8 mln postępowań, o tyle w zeszłym roku było ich 14,9 mln, a więc niemal o milion mniej.

 

Jak bowiem podaje w odpowiedzi na interpelację jednej z posłanek wiceminister sprawiedliwości Łukasz Piebiak, sądy w zeszłym roku załatwiły niemal milion spraw mniej niż w 2017.

Bez wątpienia powołanie się na dokładne dane liczbowe i statystyczne zwiększa wiarygodność przekazu i uprawnia autorów do wyciągania określonych wniosków. Nie są one zatem postrzegane jako nieuprawnione subiektywne komentarze dziennikarzy, ale wyniki obiektywnie przeprowadzonych analiz.

Po czwarte, dziennikarze utrzymując dystans jako bezstronni obserwatorzy problemu, nie pozwalają sobie na bezpośrednie komentowanie sprawy, co przesądziłoby o ich stronniczości. Za większością sformułowanych tez stoją obiektywne dane i przykłady, jak w zdaniu:

O tym, że w sądownictwie jest coraz gorzej, mówi się od dawna. Teraz potwierdzają to dane zawarte w sprawozdaniach składanych właśnie przez prezesów sądów.

 

Tymczasem wprowadza się rozwiązania, które jeszcze utrudniają im pracę. Tak było ostatnio np. w sądach odwoławczych, które najpierw zostały objęte losowym przydziałem spraw, a od niedawna – systemem losowania składów orzekających.

Cytowany materiał dziennikarski zasługuje na wyróżnienie z jeszcze jednego, może najważniejszego, powodu spełni kryteria dziennikarskiej misyjności. Nie podsyca sporu używając emocjonalnie nacechowanego języka, ale na pierwszym planie ukazuje problem, a przede wszystkim – potrzebę zmian.

Podsumowanie i ocena*:
kryterium prawdy: 1/1
kryterium obiektywizmu: 1/1
kryterium oddzielenia informacji od komentarza: 0,75/1
kryterium szacunku i tolerancji: 1/1
kryterium zasadności tytułu: 1/1

SUMA: 4,75/5 Blisko ideału!