JuKlaus Bachmann, „Polska nie jest podzielona”, Tygodnik Powszechny z dnia 20 lipca 2020
Kilka ostatnich miesięcy w polskich mediach upłynęło pod znakiem wyborów prezydenckich. Wraz z ogłoszeniem wyników, co oczywiste, pojawiło się wiele powyborczych emocji. Jednak oprócz tych tradycyjnych – związanych z wygraną, jak i przegraną, w społeczeństwie zapanowała atmosfera podziału. Linia przedstawiająca podział poparcia dla różnych kandydatów, zdawała się dzielić nasz kraj na pół – Polskę A i B. Naprzeciw takim stwierdzeniom wychodzi w swoim artykule Klaus Bachmann, pokazując że nie jesteśmy tak głęboko podzielonym narodem, jak mogłoby nam się wydawać. Powyższy artykuł został uznany za przykład dobrego dziennikarstwa z kilku powodów.
Po pierwsze: autor tekstu przytacza wiele rzeczowych argumentów, które stanowią poparcie jego słów. Wskazuje on szereg sytuacji, które z pozoru mogą wydawać się wyznacznikami podziału i wyjaśnia, dlaczego tak nie jest. Prawidłowa argumentacja oddzielona od własnych opinii, jest z pewnością ważnym wyznacznikiem dobrego dziennikarstwa.
Wśród tych, co głosują, podział ujawnia się raz na cztery-pięć lat – podczas wyborów […] To też jest problem, ale z podziałami nie ma wiele wspólnego, bo ten podział trwa tyle, co kampania.
Po drugie: w artykule problem zanalizowany jest w sposób pogłębiony aby pokazać że nie jest on tak powierzchowny i oczywisty, jak często przedstawiają go media. Autor rozkładając dane założenie na części pierwsze, przeprowadza czytelnika przez kolejne etapy i pozwala zrozumieć jego genezę. Poza odrzuceniem tezy o dogłębnym podziale naszego społeczeństwa, dziennikarz wskazuje także, że prawdziwy problem leży zupełnie gdzie indziej.
Po wyborach bowiem, jak pisał „Newsweek”, „połowa Polaków będzie w stanie euforii, a połowa w stanie głębokiej żałoby”.Tak wcale nie jest. Polska nie jest podzielona bardziej niż wcześniej, a tam, gdzie istnieją podziały, wcale nie przebiegają one tylko wzdłuż linii PiS–anty-PiS. Problem polega na czymś innym: na braku zaufania w życiu publicznym i na ustroju, który sprzyja radykalnym rozwiązaniom i ogranicza pole do rozsądnych kompromisów
Po trzecie: w tekście dziennikarza widoczna jest wiedza o ustrojach politycznych i historii zarówno Polski, jak i innych państw. Odwoływanie się do przeszłości lub do sytuacji politycznej w innych państwach, pozwala czytelnikowi porównać realia Polskie z tymi zagranicznymi i wyciągać wnioski, co tworzy szerszy obraz całej sytuacji.
Krajami z trwałym i głębokim podziałem sięgającym dalej niż tylko ostatnie wybory są USA i Wielka Brytania. Istnieje w nich zabetonowany od wielu pokoleń system dwóch partii, które nigdy (nawet w czasie największych zagrożeń i kryzysów) nie zawiązały koalicji i które odzwierciedlają głębokie społeczne antagonizmy sięgające nawet kilkuset lat wstecz.
Pewnym zastrzeżeniem co do tekstu jest pojawienie się kilku komentarzy autora, które oceniają pewne postawy lub sytuacje przez pryzmat jego własnych poglądów. Są to jednak niewielkie wtrącenia, które w większości oddzielone są od informacji – stąd nieco niższa ocena w kryterium obiektywizmu i oddzielenia informacji od komentarza. Co do zasadności tytułu – wskazuje on na brak podziałów w Polsce, kiedy z tekstu wynika, że podziały te istnieją, tylko są mniejsze oraz że poważniejszy problem leży gdzie indziej.
Podsumowując, autor swoim artykułem normalizuje pewne podziały pojawiające się w społeczeństwie, wskazując na to że nie ma kraju, w którym się one nie tworzą – szczególnie na płaszczyźnie takiej jak polityka. Dodatkowo uświadamia on, że tworzenie utopijnych wizji społeczeństwa bez konfliktów, może być w ostateczności groźniejsze, niż te konflikty. Takie zakończenie artykułu skłania czytelnika do pewnych przemyśleń, a być może nawet do przewartościowania swoich poglądów i spojrzenia na sytuację w naszym kraju inaczej niż dotychczas.
Problem nie polega na tym, że Polska jest „głęboko podzielona”, tylko na tym, że nie potrafi żyć z relatywnie umiarkowanym i raczej symbolicznym podziałem, że jej obywatele i instytucje, zamiast zarządzać konfliktami, marzą o bezkonfliktowym świecie bez kompromisów i bez podziałów, co również oznacza: bez przeciwników. A marzenia o tym, że kiedyś zniknie ten drugi obóz, ta Polska A lub B, oraz ci, co nie myślą tak samo jak „my” – są groźniejsze niż jakiekolwiek trwałe i głębokie podziały.
Podsumowanie i ocena: 4,6/5
- kryterium prawdy: 1/1
- kryterium obiektywizmu: 0,8/1
- kryterium oddzielenia informacji od komentarza: 0,9/1
- kryterium szacunku i tolerancji: 1
- kryterium zasadności tytułu: 0,9/1