Piotr Świerczek o kulisach pracy podkomisji smoleńskiej Antoniego Macierewicza

Piotr Świerczek o kulisach pracy podkomisji smoleńskiej Antoniego Macierewicza

“Siła kłamstwa” Piotr Świerczek, TVN24, Czarno na białym, 12.09.2022 r.

https://tvn24.pl/go/programy,7/czarno-na-bialym-odcinki,11367/odcinek-2301,S00E2301,863125 

“Siła kłamstwa” to reportaż Piotra Świerczka opublikowany w programie “Czarno na białym” TVN24. W swoim materiale dziennikarz zajmuje się kulisami pracy podkomisji do ponownego zbadania wypadku lotniczego, czyli “komisji smoleńskiej Antoniego Macierewicza”. Reporter kompleksowo i szczegółowo bada działania podkomisji, dociera do istotnych raportów i analiz oraz publikuje po raz pierwszy materiały, zebrane przez komisję, które nie znalazły się w końcowym raporcie.

Materiał rozpoczyna się urywkami z TVP, na których wypowiadają się: Antoni Macierewicz, Jarosław Kaczyński i Mateusz Morawiecki. Politycy Prawa i Sprawiedliwości oświadczają, że znają przyczynę katastrofy samolotu prezydenckiego z 2010 roku. Twierdzą, że był to zamach bombowy. Oskarżają również rząd Donalda Tuska o “kłamstwo smoleńskie” – ukrywanie prawdy przed Polakami.

Reportaż podzielony został na kilka rozdziałów, w których Piotr Świerczek omawia kolejne elementy raportu komisji smoleńskiej i ujawnia nadużycia oraz manipulacje, których dokonali członkowie podkomisji.

Omawiane są kolejno: trajektoria lotu Tu-154, teoria “pancernej brzozy”, teoria bomby w skrzydle, materiał wybuchowy i dźwięk wybuchu. W każdym z powyższych punktów dziennikarz odnajduje ślady manipulacji. W reportażu przedstawione są materiały, które wskazują, że podkomisja Macierewicza traktowała dowody wybiórczo i pracowała pod z góry założoną tezę. Autor nawiązuje kontakt z byłymi członkami podkomisji: Markiem Dąbrowskim, który nie podpisał raportu, a następnie opisał nieścisłości i podzielił się swoimi wątpliwościami z rodzinami zmarłych w katastrofie; Adrianem Siadkowskim – żołnierzem zawodowym odpowiedzialnym za eksperymenty pirotechniczne. Siadkowski również nie podpisał raportu podkomisji. Co więcej, reporter zwraca uwagę na to, że analiza eksperymentu pirotechnicznego skrzydła samolotu nie została dołączona do załączników raportu. Kolejną osobą, z którą Piotrowi Świerczkowi udało się skontaktować jest Mirosław Tarasiuk, który sporządził analizę dźwięku. W rozmowie telefonicznej z autorem materiału twierdzi, że nie zidentyfikował dźwięku wybuchu w nagraniach z czarnych skrzynek samolotu.

W “Sile kłamstwa” Piotr Świerczek porównuje również analizę Jarosława Berenta, biegłego sądowego, zajmującego się eksperymentami wybuchowymi, z materiałami podkomisji Macierewicza. Zwraca uwagę na nieścisłości i wybiórcze traktowanie analizy.

Reporter dotarł także do amerykańskiego raportu NIAR, za który podkomisja zapłaciła 8 mln złotych. Według analiz i symulacji naukowców mamy do czynienia z katastrofą, a nie zamachem. Jednak podkomisja Macierewicza z raportu NIAR czerpie tylko te fragmenty, które mogą potwierdzić teorię o wybuchu. Do raportu NIAR autor wraca kilkukrotnie.

Istotnym elementem w reportażu są nagrania i materiały, które wcześniej nie były publikowane przez podkomisję do ponownego zbadania wypadku lotniczego. Dziennikarz TVN24 kontaktuje się również z podkomisją, aby wyjaśnić nieścisłości, które udało mu się odkryć. W swoim materiale publikuje odpowiedź i wskazuje na nieprawdziwe treści w niej zawarte oraz wymijające odpowiedzi. Ponadto zwraca się również do posła-sprawozdawcy Rady Europy, ponieważ Antoni Macierewicz twierdził, że organ ten poparł teorię o zamachu. Okazuje się, że Rada Europy w ogóle nie zajmowała się badaniem przyczyn katastrofy i nie popiera teorii Macierewicza.

Reportaż kończy się powrotem do klisz i urywków z jego początku. Znów widzimy czołowych polityków Prawa i Sprawiedliwości, którzy o zamach oskarżają Rosjan i mówią o “kłamstwie smoleńskim”. Autor zadaje retoryczne pytanie: kto w tej sprawie kłamie?

Materiał Piotra Świeczka jest wielowątkowy i wnikliwy. Dziennikarzowi udało się dotrzeć do nagrań i materiałów podkomisji, ale również porozmawiać z byłymi jej członkami. Ponadto strona wizualna prezentuje się na bardzo wysokim poziomie. Oprócz zdjęć dokumentów i materiałów pokazane są również nagrania i animacje, dzięki którym widz ma możliwość zobrazowania sobie informacji podawanych przez autora. Jest to niewątpliwa zaleta reportażu. 

Bardzo istotnym aspektem jest fakt, iż reporter nie dementuje w całości pracy podkomisji do ponownego zbadania wypadku lotniczego. Wskazuje jednak na nieścisłości i wybiórcze traktowanie materiałów dowodowych. Reportaż pokazuje jak łatwo można zmanipulować prawdę o istotnym wydarzeniu.

Kryterium prawdy: 1/1

Kryterium obiektywizmu: 1/1 

Kryterium oddzielenia informacji od komentarza: 1/1

Kryterium szacunku i tolerancji: 1/1

Kryterium zasadności tytułu: 1/1

Obraz 穿着拖鞋一路小跑 z Pixabay

Tomasz Rożek o uszkodzeniu gazociągów Nord Stream

Tomasz Rożek o uszkodzeniu gazociągów Nord Stream

„Gazociąg Nord Stream – co tam się stało?”, Tomasz Rożek, Nauka To Lubię, 28 września 2022 r.

https://naukatolubie.pl/gazociag-nord-stream-co-tam-sie-stalo/ 

Tomasz Rożek jest autorem kanału na YouTube „Nauka. To lubię”. Prowadzi również stronę internetową pod tą samą nazwą. Na doniesienia o uszkodzeniu gazociągów Nord Stream zareagował bardzo szybko, bo już 28 września opublikował artykuł na stronie i materiał na YouTube. Obie te formy przekazu omówimy zbiorczo, ponieważ w dużej mierze informacje, które możemy z nich uzyskać pokrywają się.

Na samym początku Tomasz Rożek wyjaśnia czym są gazociągi Nord Stream. Opisuje przepustowość, trasę i początki Nord Stream 1 oraz tłumaczy, dlaczego w chwili wybuchu nitką nie płynął gaz. Podobnie autor odnosi się do Nord Stream 2, wskazując oczywiście na to, że druga nitka nie została oddana do komercyjnego użytku. Warto odnotować, że w materiale wideo dziennikarz zamieszcza mapę z naniesionymi trasami gazociągów, co dobrze obrazuje widzom sytuację.

Następnie autor przechodzi do przebiegu wydarzeń z nocy 26 na 27 września. Przybliża czytelnikom dane o uszkodzeniach: ich ilość, której nitki gazociągu dotyczą oraz miejsca, w których doszło do rozszczelnień. Warto podkreślić, że Tomasz Rożek wyjaśnia skutki uwolnienia się gazu w Bałtyku. Charakteryzuje również sam wydobywający się metan. Podkreśla, że nie jest on trujący i nie stanowi dla nas żadnego zagrożenia. Dziennikarz uspokaja czytelników, twierdząc że metan, który jest gazem cieplarnianym, przy dzisiejszej skali ich emisji, będzie miał zerowy wpływ na zmiany klimatu. Morze Bałtyckie również nie ucierpi wskutek wycieku. Autor  twierdzi, że zdecydowanie większym zagrożeniem są spoczywające na dnie akwenu rdzewiejące beczki z bronią chemiczną z czasów II Wojny Światowej.

W filmie znajdują się również informacje dotyczące zamknięcia powierzchni żeglugowej i powietrznej na terenie wycieku. Tomasz Rożek prezentuje w nim również zdjęcia ukazujące miejsce zdarzenia.

Dziennikarz płynnie przechodzi do przyczyn uszkodzenia. Stwierdza, że bez wątpienia w obu nitkach nastąpił wybuch, co zarejestrowały odpowiednie systemy. Nie wykryły one jednak obecności okrętów podwodnych w tym rejonie. Autor artykułu wysuwa tezę, że to Rosjanie odpowiedzialni są za rozszczelnienie Nord Stream, a dokonać tego mieli za pomocą ładunków wybuchowych umieszczonych przy budowie gazociągu, lub niedługo po jej zakończeniu. Swoją opinię uzasadnia zdaniem ekspertów. Niestety nie podaje dokładnych źródeł. Tomasz Rożek zapewnia, że istnieją poszlaki, które wskazują na udział Rosjan. Poszlak tych ponownie nie umieszcza w artykule. Odnotowuje natomiast fakt, że ukraińskie służby od kilku tygodni już ostrzegają przed akcjami sabotażowymi, których dokonywać mogą wojska Putina. Wątek powodów, dla których Rosjanie mieliby uszkodzić obie nitki Nord Stream dziennikarz rozwija w materiale wideo. Tam również wyraża swoją opinię, podkreślając że jest to jego zdanie.

Artykuł kończy się krótkim podsumowaniem, zawierającym najważniejsze informacje o tym co się stało, kto tego dokonał i co oznacza rozszczelnienie gazociągu Nord Stream dla środowiska.

Materiał warto pochwalić za jego zwięzłość i przystępny język, jakim jest napisany. Tomasz Rożek przedstawia kompleksowo sprawę rurociągu, nie zapominając przy tym o przypomnieniu najważniejszych informacji o Nord Stream. Istotnym jest fakt, że autor skupia się nie tylko na społecznym aspekcie uszkodzenia, ale również na jego wpływie na środowisko naturalne i klimat.

Kryterium prawdy: 1/1

Kryterium obiektywizmu: 0,8/1 

Kryterium oddzielenia informacji od komentarza: 1/1

Kryterium szacunku i tolerancji: 1/1

Kryterium zasadności tytułu: 1/1

 Ocena: 4,8/5

Obraz Gerd Altmann z Pixabay

Dariusz Faron i Szymon Jadczak o przemocy wobec niepełnosprawnych wychowanków katolickiego DPS-u w Jordanowie

Dariusz Faron i Szymon Jadczak o przemocy wobec niepełnosprawnych wychowanków katolickiego DPS-u w Jordanowie

Piekło u zakonnic. Bicie, wiązanie, zamykanie w klatce. Horror dzieci w DPS pod Krakowem, Dariusz Faron i Szymon Jadczak, wp.pl, 13.06.2022 r.

https://wiadomosci.wp.pl/pieklo-u-zakonnic-bicie-wiazanie-zamykanie-w-klatce-horror-dzieci-w-dps-pod-krakowem-6778332058069696a

Reportaż opisuje praktyki, których siostry zakonne dopuszczają się w stosunku do dzieci z niepełnosprawnością intelektualną w Domu Pomocy Społecznej pod Krakowem. Już na początku tekstu autorzy przedstawiają niektóre z nich: wiązanie do łóżek, zamykanie w klatce czy bicie mopem. W Jordanowie występowały również przypadki przemocy psychicznej.

Jako pierwsze bohaterki poznajemy Martę i jej córkę Anastazję, która choruje na zespół Dravet (ciężką padaczkę i zaburzenia osobowości). Matka samodzielnie wychowuje swoje dzieci. Opowiada reporterom o problemach związanych z opieką nad niepełnosprawną córką. Następnie autorzy reportażu dowiadują się o tragicznych chwilach, podczas których córka Marty broni się przed powrotem do ośrodka. Opisuje wydarzenia, które spotkały ją w DPS-ie. Słowa Anastazji potwierdza Wanda – jedna z byłych pracownic ośrodka w Jordanowie. Warto odnotować, że Faron i Jadczak nie bazują na tylko na jej wspomnieniach, ale dotarli do większej liczby rozmówców.

W kolejnym akapicie opisywany jest stan Domu Pomocy Społecznej: zasady w nim obowiązujące i podział na grupy. Następnie możemy przeczytać serię wypowiedzi różnych pracowników DPS-u, którzy zgodzili się porozmawiać z dziennikarzami. Opisują oni szczególne przypadki kar, które stosowały siostry zakonne wobec swoich wychowanków. Dużym plusem tego fragmentu jest bogata dokumentacja fotograficzna.

Reportaż powraca do swojej pierwszej bohaterki – Marty, która opisuje życie z niepełnosprawną Anastazją, własną depresję i ciężkie chwile w rodzinnym domu. Wyjaśnia dlaczego musiała oddać córkę do Domu Pomocy Społecznej i wspomina o konsekwencjach tej decyzji.

Kolejny fragment poświęcony jest znów przemocy fizycznej, do stosowania której siostry namawiały innych pracowników. Tym razem mamy do czynienia również z transkrypcją nagrań głosowych Mai – kolejnej wychowanki DPS-u, która rejestrowała swoje przeżycia za pomocą dyktafonu w telefonie.

Ważnym wątkiem, do którego przechodzą autorzy są rozmowy z ekspertami. Materiały z ośrodka w Jordanowie pokazane zostały Joannie Ławickiej, pedagog specjalnej, która jednoznacznie neguje postawę sióstr zakonnych i opisuje negatywne skutki znęcania się nad osobami z niepełnosprawnościami. Drugim z ekspertów jest Tomasz Kosmalski, specjalista od pracy z dziećmi i młodzieżą w różnym stopniu niepełnosprawności intelektualnej. Wyjaśnia on, że czyny, popełniane w DPS-ie pod Krakowem są przykładem łamania praw człowieka. Tłumaczy również na czym w rzeczywistości polega przymus bezpośredni.

Kolejne akapity skupiają się na tragicznych warunkach ośrodka. Okazuje się, że pracownicy mieli nakaz oszczędzania środków czystości, w skutek czego Dom Opieki Społecznej jest brudny, a wychowankowie nieumyci. Pracownicy przedstawiają za pomocą przykładów złe warunki życia. Są również opisy prób ucieczek. 

Przełomowym momentem wydają się być dwie sprawy: odwiedziny babci Anastazji, która opisuje Marcie stan jej córki i przekonuje ją do zabrania dziecka z ośrodka oraz pobicie Basi – trzynastoletniej wychowanki DPS-u. Kiedy siostry zakonne nadużyły przemocy wobec dziewczynki, trzy pracownice ośrodka postanowiły odejść z pracy i działać. Najpierw próbowały przekonać siostrę Bronisławę – dyrektorkę, do podjęcia odpowiednich kroków. Kiedy jednak było jasne, że ta nie zamierza zaangażować się w sytuację, udały się do matki Basi. Po wysłuchaniu swojego dziecka, Magda zgłosiła sprawę na policję.

Ostatnie fragmenty reportażu opowiadają o motywacjach dawnych pracownic ośrodka, o tym dlaczego zareagowały tak późno, o ich wyrzutach sumienia i o strachu, w którym żyły. Dziennikarze odwiedzają również DPS w Jordanowie, spotykają się z siostrą Bronisławą i próbują znaleźć odpowiedzi na swoje pytania. Zakonnica odpowiada wymijająco lub nie przyznaje się do winy. Autorzy wykazują się obiektywnością, ponieważ nie negują bezpośrednio jej słów. Wskazują jedynie na elementy, takie jak drut kolczasty wokół ośrodka, które mogą sugerować, że dyrektorka mija się z prawdą. Faron i Jadczak wysyłają również maile i próbują skontaktować się z siostrą Albertą, która przez pracowników oskarżana jest o największą brutalność. Bezskutecznie. Dziennikarze postanawiają skontaktować się z innymi organami. Pytania, które przesyłają do Urzędu Wojewódzkiego oraz Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie pozostają bez odpowiedzi. Okazuje się natomiast, że Prokuratura Okręgowa wszczęła śledztwo w sprawie nadużyć w Domu Pomocy Społecznej.

Reportaż kończy się pozytywnym akcentem. Anastazja trafiła do innego ośrodka, w którym zaaklimatyzowała się, odżyła.

Autorzy materiału zadali sobie dużo trudu, by przygotować tekst. Jest on wielowątkowy i obiektywny. Możemy przeczytać wypowiedzi dawnych pracowników DPS-u, komentarze ekspertów, ale na pytania odpowiadają również wychowankowie ośrodka. Dziennikarze sporządzili również transkrypcję dostępnych nagrań. Co istotne, głos został również oddany drugiej stronie konfliktu – dyrektorce Domu Pomocy Społecznej. Pytania skierowane zostały także do innych podmiotów, które mogłyby udzielić informacji w tej sprawie. Materiał został opatrzony fotografiami i nagraniami wideo, co również należy odnotować jako pozytywny aspekt reportażu.

 

Kryterium prawdy: 1/1

Kryterium obiektywizmu: 1/1 

Kryterium oddzielenia informacji od komentarza: 1/1

Kryterium szacunku i tolerancji: 1/1

Kryterium zasadności tytułu: 1/1

Łączna ocena: 5/5

Image by svklimkin from Pixabay

Jacek Pawlicki o Kurylach Południowych

Jacek Pawlicki o Kurylach Południowych

Jacek Pawlicki, “Kuryle Południowe to ognisko kolejnej wojny? Japończycy nie mają złudzeń co do Rosji” newsweek.pl, 02.05.2022 r.

https://www.newsweek.pl/swiat/kuryle-poludniowe-to-ognisko-kolejnej-wojny-japonczycy-nie-maja-zludzen-co-do-rosji/lemzd84

Artykuł Jacka Pawlickiego koncentruje się na Kurylach – wyspach na pograniczu Rosji i Japonii. Według mieszkańców Kraju Kwitnącej Wiśni, tereny te są okupowane przez Rosjan od zakończenia II Wojny Światowej. Atak na Ukrainę sprawił, że Japoński rząd zaczął tą sprawę nagłaśniać.

Tekst rozpoczyna się od świadectwa cywila, zaczerpniętego z “Washington Post”. Hirotoshi Kawata opowiada w nim o grabieży, jakiej dokonali radzieccy żołnierze w jego domu. Następnie autor zgrabnie porównuje te wydarzenia, do informacji, które docierają do nas zza wschodniej granicy.

Po krótkim wstępie Jacek Pawlicki przedstawia nam dość szczegółową historię wysp. Opisuje dzieje archipelagu od jego odkrycia, przez trwające o niego wojny pomiędzy Rosją, a Japonią, na aneksji wysp po II Wojnie Światowej kończąc.

Według autora, Japonia nie upominała się o Kuryle od 19 lat. Taktyką rządu miało być zbliżenie się do Rosji, utrzymywanie z nią dobrych stosunków politycznych oraz handlowych i długofalowe negocjacje w sprawie wysp. Dopiero po agresji Kremla na Ukrainę sytuacja uległa zmianie. Jacek Pawlicki powołuje się tu na japońską „Niebieską Księgę Dyplomacji”, w której zapisane zostało zdanie na temat Terytoriów Północnych, jako o części Japonii „nielegalnie okupowanej przez Rosję”. Korzysta również z wypowiedzi japońskiego urzędnika MSZ Hideki Uyamy, który jako pierwszy porównuje zajęcie Kuryli do aneksji Krymu i zbrojnego ataku na Ukrainę. Warto zaznaczyć, że autor jako datę wypowiedzi podaje 29 lutego, którego w obecnym roku nie było, a sama wypowiedź była 28 lutego. Możemy mieć do czynienia z literówką lub błędem rzeczowym.

Następnie artykuł zawiera krótką wstawkę geopolityczną, w której autor powołując się na słowa Prof. James Browna z tokijskiego Temple University i Witolda Rodkiewicza – analityka Ośrodka Studiów Wschodnich, informuje że Japonia nadal nie zawarła układu pokojowego z Rosją. Przyczyną jest właśnie spór o Kuryle. Z dalszej części wypowiedzi Witolda Rodkiewicza dowiadujemy się o zmianie podejścia Japonii. Nie tylko zamierza ona podejmować kroki w sprawie wysp, ale również zrezygnować z neutralności i udzielić wsparcia Ukrainie. 

Ostatni akapit rozpoczyna się od nieco clickbaitowego śródtytułu: “Inwazja na Hokkaido?”. W dalszej części tekstu Jacek Pawlicki pisze bowiem jedynie o naruszeniu przestrzeni powietrznej Japonii. Znów przytacza wypowiedź prof. Browna, który tłumaczy dlaczego rosyjska inwazja na kolejne wyspy jest niemożliwa. To podejście podziela również analityk OSW Rodkiewicz.

Artykuł należy wyróżnić przede wszystkim za podjęcie mało znanego problemu. Autor w sposób kompleksowy przekazuje nam niezbędne informacje. Nie zabrakło wiadomości o genezie konfliktu i aktualnych wydarzeniach. Jacek Pawlicki skorzystał również z wiedzy ekspertów, cytując ich wypowiedzi. Niestety zabrakło dokładnej korekty i redakcji tekstu. Możemy natrafić w nim na kilka literówek, brakujących słów lub spacji. Tytuł i śródtytuły są dość katastroficzne i można je nazwać clickbaitowymi gdyż mają zadziałać na emocjach a z artykułu nie wynika, abyśmy byli w niedalekiej sytuacji wojny lub inwazji. Ponadto śródtytuły nie posiadają jednolitego stylu: niektóre są pogrubione, inne nie. Ostatecznie nie wpływa to jednak na wartość merytoryczną artykułu.

kryterium prawdy: 1/1

kryterium obiektywizmu: 1/1

kryterium oddzielenia informacji od komentarza: 1/1

kryterium szacunku i tolerancji: 1/1

kryterium zasadności tytułu: 0,7/1

Ocena: 4.7/5

Obraz: https://pixabay.com/pl/photos/g%c3%b3ra-wulkan-szczyt-wie%c5%9b-477832/

Tomasz Stawiszyński o regułach na czas chaosu

Tomasz Stawiszyński o regułach na czas chaosu

Tomasz Stawiszyński “Dziesięć reguł na czas chaosu”, Tygodnik Powszechny 3.04.2022, str. 16-19.

„Dziesięć reguł na czas chaosu” jest tekstem zbudowanym w ciekawym, rzadko spotykanym formacie. Już w leadzie autor dzieli się z czytelnikami filozoficzną myślą dotyczącą „rozumienia”. Gładko przechodzi również do tematu swojego artykułu, którym jest wojna w Ukrainie. Tomasz Stawiszyński szybko zdradza również to, że istotnym elementem tekstu okażą się dzieła literackie.

Autor zakłada, że jego artykuł, który zawiera „10 reguł – i 10 ilustrujących je lektur”, pomoże czytelnikom  „stawić czoło lękowi, pomieszaniu i dezorientacji”. Rzeczywiście, tekst składa się z 10 punktów, a każdy z nich opatrzony jest tytułem (np.: „Zachowuj proporcje”, „Korzystaj wyłącznie ze sprawdzonych źródeł informacji”). Rozdziały są krótkie, mają po około 200 wyrazów. Na koniec każdego punktu Tomasz Stawiszyński poleca czytelnikom jedną z książek, które rozwijają zawarte w nim myśli. Warto zaznaczyć, że dzieła literackie przywoływane w artykule wydawane są przez różne wydawnictwa i pochodzą z różnych epok. Dziennikarz zestawia więc między innymi nowe lektury, takie jak „Uczucia w dobie kapitalizmu” Evy Illouz, z „Dżumą” Alberta Camusa czy nawet „Rozmyślaniami” Marka Aureliusza.

W swoich rozważaniach Tomasz Stawiszyński porusza aktualne tematy. Pisze przede wszystkim o wojnie i tych jej skutkach, które najbardziej dotykają Polaków: o dezinformacji, bańkach informacyjnych i manipulacji, ale również o ludzkich emocjach i psychologii.

Interesująca jest forma tekstu, ponieważ czerpie on garściami z felietonistyki. Autor często zadaje filozoficzne pytania, które nierzadko pozostawia bez odpowiedzi – ma to podwójny efekt: pozwala czytelnikom samemu sformułować wnioski dotyczące danych przemyśleń oraz skłania ich do sięgnięcia po proponowane przez dziennikarza książki. W kilku rozdziałach Tomasz Stawiszyński stawia niezwykle śmiałe tezy, które stoją w sprzeczności z popularnymi poglądami. Na przykład w rozdziale „Przeżywaj lęk, rozpacz i smutek – to normalne” spotykamy się z twierdzeniem, że „od dziecka przyzwyczajani [jesteśmy] do tego, że >każda trudność to wyzwanie<, a >negatywne emocje są przeszkodą na drodze do zwycięstwa<, postrzegamy przygnębienie albo smutek jako coś, czego nie powinniśmy doświadczać.” Autor stoi w opozycji do powyższego zdania, wyjaśniając dlaczego negatywne emocje mogą być ważne.

Ostatecznie w każdym punkcie dziennikarz nawiązuje do sytuacji za naszą wschodnią granicą. W związku z wojną i osobami za nią odpowiedzialnymi Tomasz Stawiszyński nie unika własnych komentarzy. Nawiązuje między innymi do słów papieża Franciszka – „wszyscy ponosimy odpowiedzialność za to, co się dzieje na Ukrainie”, którym stanowczo się sprzeciwia.

Niewątpliwą zaletą artykułu jest znakomite pióro autora. Tekst jest napisany zgrabnie, doskonale łączy środki stylistyczne i pokazuje kunszt pisarski dziennikarza. Warto zaznaczyć, że Tomasz Stawiszyński wykazuje się tolerancją i szacunkiem do opisywanych przez siebie osób i grup. Wartością dodatnią są również przygotowane propozycje lektur. Autor wtrąca jednak do artykułu swoje subiektywne komentarze, nie zaznaczając, które przemyślenia są jego osobistymi. Jest to prawdopodobnie spowodowane specyficzną hybrydą gatunkową, nawiązującą do felietonu, w której porusza się dziennikarz.

kryterium prawdy: 1/1

kryterium obiektywizmu: 0,7/1

kryterium oddzielenia informacji od komentarza: 0,8/1

kryterium szacunku i tolerancji: 1/1

kryterium zasadności tytułu: 1/1

Ocena: 4.5/5

Obraz: https://pixabay.com/pl/users/samuelfrancisjohnson-1207793/