Andrzej Zaucha o kryzysowej sytuacji na Białorusi

Andrzej Zaucha o kryzysowej sytuacji na Białorusi

Andrzej Zaucha„Łukaszenka próbuje przejąć inicjatywę, opozycja nie ustępuje. „Jutro znowu się zbierzemy”” TVN 24 BiS z dnia 22 sierpnia 2020 r.

 

Sytuacja na Białorusi wciąż jest napięta. Obywatele tego kraju nadal protestują. Z drugiej strony Alekandr Łukaszenka nie zamierza zrezygnować z walki o swoją pozycję iucieka się do zastraszania mieszkańców Białorusi, w tym strajkujących robotników. W odniesieniu do tych wydarzeń powstał materiał dziennikarski dla TVN 24 Biznes i Świat, stworzony przez Andrzeja Zauchę pt. „Łukaszenka próbuje przejąć inicjatywę, opozycja nie ustępuje. Jutro znowu się zbierzemy’”. Zasługuje on na wyróżnienie ponieważ nie zataja on prawdy ani nie staje po stronie władzy, przedstawiając obiektywnie sytuację na Białorusi.

Jak mówi autor materiału wspomniani robotnicy strajkują, a także udzielają się jako wolontariusze:

Fala protestów nieco opadła, robotnicy przychodzą do pracy, ale stosują strajk włoski. Część wzięła urlopy i pomagają, jako wolontariusze, na ulicach – twierdzi Siarhiej Dyleuski, lider robotników z Mińskiej Fabryki Traktorów, członek opozycyjnej Rady Koordynacyjnej.

W odniesieniu do strajków robotników Łukaszenka zagroził, że ich pracę mogą przejąć ukraińscy górnicy. Jak się później okazało słowa Łukaszenki były fałszywe. Potwierdził to szef ukraińskiego związku zawodowego górników:

Szef ukraińskiego związku zawodowego górników już ogłosił, że to bzdura.

Ponadto, władze Białorusi odcięły dostęp do wielu stron internetowych, gdzie artykuły miały obiektywny i bezstronny wydźwięk na temat władzy. Reżim wprowadzony przez Łukaszenkę jest okrutny. Ludzie są zastraszani, nie mają prawa głosu, ale nie poddają się, ponieważ są bardzo spragnieni wolności. Niestety, Minister Obrony Białorusi zapowiedział, że władze nie będą się wahać strzelać do protestujących.
Materiał dziennikarski autorstwa Andrzeja Zauchy jest bardzo emocjonalny. Ukazuje protestujących mieszkańców Mińska oraz tłumy robotników. W materiale wypowiada się już powyżej wspomniany Siarhiej Dyleuski, który najlepiej zna sytuacje robotników w Mińskiej Fabryce Traktorów wypowiedzi takie nadają materiałowi dużą wiarygodność. Wypowiada się również Igor, mieszkaniec Mińska, który twierdzi:

Nie przestraszyliśmy się. Reszta ludzi zrobiła sobie przerwę. Jutro znowu się zbierzemy.

Widzimy tłumy ludzi stojących na ulicach i wymachujących flagami walczących i protestujących. Sytuacja jest naprawdę dramatyczna. Na koniec czytamy, że wkrótce protestować będą prawdopodobnie coraz większe rzesze obywateli.

Podsumowując, materiał ten jest obiektywny, rzetelny i oddaje głos różnym ludziom. Nie jest stronniczy, skupia się na faktach, prawdziwych wydarzeniach i informacjach właściwie z pierwszej ręki od mieszkańców Białorusi. Pokazuje prawdziwe oblicze tego kraju, nie ukrywa powagi obecnej sytuacji. Sam materiał telewizyjny jest też bardzo emocjonujący, pokazując w ten sposób dramat jaki ci ludzie przeżywają. Nie jest to jednak tanie granie na emocjach w celu wywołania określonego efektu i uzasadnienia z góry założonej tezy.

Kryterium prawdy: 1/1
Kryterium obiektywizmu: 1/1
Kryterium oddzielenia informacji od komentarza: 1/1
Kryterium szacunku i tolerancji: 1/1
Kryterium zasadności tytułu: 1/1

Sylwia Piestrzyńska o protestach na Białorusi

Sylwia Piestrzyńska o protestach na Białorusi

Sylwia Piestrzyńska, „Byłam w szoku, że władze mogą tak po prostu bić ludzi” TVN24 Bis z dnia 18 sierpnia 2020 r.

 

W ostatnim czasie na Białorusi napięcie i rozgoryczenie w społeczeństwie wciąż rosną. Młodzi ludzie protestują przeciwko obecnemu prezydentowi Aleksandrowi Łukaszence. Buntują się gdyż uważają, że Białoruś powinna się zmieniać i iść w kierunku kraju bardziej demokratycznego, a póki co nie widać niestety woli zmian na najwyższych szczeblach tamtejszej władzy. Społeczeństwo na Białorusi chce wolności słowa, jednak w tym kraju wyrażanie jakiejkolwiek krytycznej opinii na temat władz jest bardzo źle widziane. Na ten temat stworzony został materiał telewizyjny w TVN24 Bis. Jego autorką jest Sylwia Piestrzyńska. Chcemy go wyróżnić ponieważ przedstawia on obecną sytuację na Białorusi w bardzo obiektywny, niestronniczy sposób.

Materiał pokazuje sytuacje, w których młodzi Białorusini postanowili protestować na ulicach swojego kraju, prosząc o wolność i odejście Aleksandra Łukaszenki od władzy:

Gdy się rodzili, rządził Aleksandr Łukaszenka – teraz wciąż rządzi. Młodzi Białorusini, którzy wiedzą i widzą, jak wygląda zachodni świat, mają dość tego, że proponuje im się życie drugiej kategorii – bez wolności. Wychodzą po nią na ulice, głośno domagając się odejścia białoruskiego prezydenta.

Dużym plusem omawianego materiału jest fakt, iż autorka przeprowadziła krótkie rozmowy z kilkoma osobami związanymi z Białorusią lub stamtąd pochodzącymi. Jest to dobre posunięcie gdyż daje materiałowi dużą autentyczność i wiarygodność poprzez pokazanie spektrum różnych perspektyw osób, które na własnej skórze przekonały się jak działa reżim Łukaszenki. Tak, więc w materiale możemy wysłuchać wypowiedzi trzech osób Evganskiego, polskiego informatyka z Grodna, który na Instagramie relacjonuje wydarzenia z Białorusi, Walerii, 24-letniej dziewczyny, która od kilku dni również dzielnie protestuje oraz Ingi, mieszkanki Białorusi.

Starsi ludzie czy rodzice wymienionych powyżej osób bardzo boją się tego, iż ich dzieci czy bliskie młode osoby wychodzą na ulice, aby protestować. Natomiast młodzi nie próżnują gdyż wierzą, że jest jeszcze szansa na zmianę.

Rodzice, krewni mówili: proszę, nie rób tego, nie wychodź z domu, ale od pewnego momentu ludzie po prostu przestali się bać, bo wiedzieli, że tego nie da się schować – mówi.

Protesty te są jednak prowadzone pokojowo, nie widać w nich agresji. Pomimo strachu, jaki ci ludzie w sobie noszą postanawiają walczyć o swoje dobro. Mówią, że za każdym razem, gdy wychodzą protestować, nie mają pewności czy wrócą do swoich domów, ale ich wiara w to, iż w końcu Łukaszenka przegra wybory, jest tak duża, że postanawiają dalej walczyć.

Boję się za każdym razem, kiedy wychodzę z domu, bo nie wiem, czy do niego wrócę. Staram się walczyć ze strachem, chociaż nie jest to proste. Mimo to z dnia na dzień boję się coraz mniej. Mam dopiero 24 lata, ale czuję się odpowiedzialna za siebie, za moją przyszłość i za mój kraj dodaje.

Osoby, które wypowiadają się w materiale są pokazane widzimy ich twarze, ale również dostrzegamy relacje i zdjęcia z ulic, gdzie ludzie protestują. To również jest dużym plusem omawianego materiału. Nie mamy przedstawionych samych suchych faktów tylko i wyłącznie w postaci słownej, ale są one tutaj potwierdzone przykładami obrazami, filmami. Materiał ten generalnie wydaje się chwytający za serce i wzbudzać może dużą empatię w odbiorach. Widać, że został stworzony tak, aby poruszyć serca osób, które nie znajdują się w tak trudnej sytuacji jak obecnie Białorusini.

Ponadto, jedna z kobiet wypowiadających się w materiale, oznajmiła, że poznała życie w innych państwach, jak np. w Polsce czy na Węgrzech. Marzy o tym, aby na Białorusi panowały takie same zasady, a przede wszystkim wolność. Jest bardzo przywiązana do swojego kraju, co sprawia, że nie chce z niego wyjeżdżać. Pragnie po prostu zmian:

Oglądamy te same filmy, czytamy te same książki, słuchamy tej samej muzyki, oglądamy nagrania tych samych blogerów. Różnica jest taka, że w innych krajach młodzi ludzie mogą śmiało krytykować władze. Na Białorusi nie możemy tego robić – twierdzi.

Inga Razumnikowa w swoich wypowiedziach miała na myśli to, iż Białoruś jest nieco przestarzała, zasady i prawo w niej panujące są dobre na ludzi starszych, którzy od lat żyli tak samo i zmian nie potrzebują.

Młodzi Białorusini podróżują i widzą, jak żyją ludzie za granicą, w Europie, w Ameryce”. Starsi ludzie nie znają innego świata. Pamiętają za to straszne czasy Stalina i głodu. My młodzi nie chcemy żyć jak w Związku Radzieckim, chcemy żyć jak w Europie – dodaje.

Ponadto, Inga Razumnikowa wypowiada się na temat faktu bicia innych ludzi przez władze Białorusi, co ją niezmiernie zniesmacza ponieważ twierdzi, że społeczeństwo nie potrzebuje agresji, a chce tylko wyrazić swoje potrzeby i być wysłuchanym.

Artykuł kończy się pozytywną puentą zawierającą refleksję Evganskiego, który twierdzi, że skoro o swoją wolność walczą nie setki lecz znacznie wiele osób, to nie może to się skończyć porażką.

Ale że tych ludzi jest więcej i więcej, to trudno pomyśleć, że będzie porażka

Podsumowując analizę tego materiału, należy podkreślić, że jest on bardzo rzetelny. Jego główna funkcja ma charakter informatywny, unika wyrażania zbędnych komentarzy. Ponadto, i co najważniejsze, nie jest stronniczy. Posługuje się wieloma zdjęciami i relacjami z protestów, a także wypowiedziami mieszkańców Białorusi. Jedynym małym zastrzeżeniem jest nieprecyzyjny tytuł, który nawiązuje do wypowiedzi jednej z kobiet, jest wyciągnięty z rozmowy a mógłby jednak nawiązywać do całości zagadnienia, które jest wieloaspektowe i nie sprowadza się jedynie do bicia ludzi. Zostało to prawdopodobnie użyte w celu przyciągnięcia uwagi odbiorców. Autorce serdecznie gratulujemy!

Kryterium prawdy: 1/1
Kryterium obiektywizmu: 1/1
Kryterium oddzielenia informacji od komentarza: 1/1
Kryterium szacunku i tolerancji: 1/1
Kryterium zasadności tytułu: 0.75/1

Tomasz Żółciak o środowisku LGBT

Tomasz Żółciak o środowisku LGBT

Tomasz Żółciak „Kampania się kończy, emocje zostają” Dziennik Gazeta Prawna z dnia 10 sierpnia 2020 r.

 

W ostatnich kilku miesiącach temperatura debaty publicznej w Polsce wciąż wzrasta. Jej skok początkowo związany był głównie z wyborami prezydenckimi, które pokazały, że polskie społeczeństwo jest bardzo podzielone, jak i z kontrowersjami wokół działań państwa w stosunku do osób LGBT. Kiedy partia rządząca ,jeszcze podczas kampanii wyborczej, formułowała wykluczające i agresywne wypowiedzi względem tej grupy, jej przedstawiciele zawarli szeregi w obronie swoich praw. Mimo późniejszych załagodzeń sytuacji ze strony prawicy, przedstawiciele LGBT nie byli skłonni zapomnieć o wcześniejszych atakach słownych. O tym problemie pisze Tomasz Żółciak w swoim artykule pt.”Kampania się kończy, emocje zostają”. Wyróżniliśmy go, ponieważ bardzo obiektywnie opisuje zaistniałą ostatnio w Polsce sytuacje, unikając bezrefleksyjnego stawania po którejś ze stron – raczej widać tu opinię autora, który stara się zrozumieć pewne zachowania:

Podobnie jest z efektami minionej kampanii wyborczej a właściwie całego dwuletniego maratonu. Ataki na środowisko LGBT w pewnym momencie były na tyle ostre, że PiS musiał zrobić krok wstecz i złagodzić retorykę. Raczej nie dlatego, że kogoś ruszyło sumienie, lecz z powodu widma przegranej. Także opozycja podkręcała atmosferę zagrożenia dla osób nieheteronormatywnych. […] Ale w społeczeństwie pewne emocje i przekonania, miesiącami konsekwentnie wpajane przez polityków, zostają. Podanie sobie rąk w pałacu czy pacyfistyczne apele córki prezydenta wcale tego nie przetną.

Autor zmierza do tego, że pomimo praw jakie posiadają osoby LGBT, tego, że należy im się szacunek i tolerancja, nie powinny one jednak wykorzystywać tego jako pretekstu do działań o charakterze wandalizmu. Kiedy zaś takowe mają miejsce, nie powinny one również dziwić się i sprzeciwiać władzom za karanie ich. W tym miejscu autorowi tekstu należą się pochwały za wyrażenie bardzo obiektywnej opinii. Zaznacza on, iż owszem osoby LGBT zasługują na szacunek i mają prawo poczuć się urażone przez polityków aczkolwiek nie powinni działać przeciwko ogólnym zasadom prawidłowego zachowania (współżycia społecznego).

Aktywiści LGBT, którzy mają prawo czuć się dotknięci i obrażeni działaniami polityków, niestety zaczynają sięgać po radykalne metody, nie biorąc pod uwagę, że są one kontrskuteczne dla ich sprawy.

I ponownie wyraz obiektywizmu pojawia się w kolejnej wypowiedzi Żółciaka, ponieważ dodaje on, że owszem państwo ma prawo egzekwować złe zachowania aktywistów LGBT ale nie powinno z kolei uciekać się do nadużywania swojej władzy.

Symbol tęczy i stojące za nią wartości ruchu LGBT nie mogą być usprawiedliwieniem dla zwykłej chuliganerki, a wyroki sądów należy szanować nawet jeśli komuś się nie podobają. Państwo musi mieć możliwość ich egzekwowania, ale jednocześnie nie powinno nadużywać tej siły.

Nawiązywał tutaj do wydarzenia, które miało miejsce na Krakowskim Przedmieściu a związane było z protestem osób LGBT i sprawą aresztowania jednej z aktywistek, gdzie policjanci nie zachowali się właściwie i dopuszczali się łapanek ludzi. Ponadto, autor zaznacza, że zachowania polityków są martwiące, gdyż nie pokazują chęci wycofania się z tej podbramkowej sytuacji. Trafnie mówi o tym, że niedługo Polska będzie nazywana (zaznacza, że być może niesłusznie) państwem homofobicznym. A wypowiedzi władz sugerujące, że problem związany z aktywistami LGBT nie jest głównym problemem narodu, mogą być nieco nieprawdziwe ponieważ wszystko wygląda na to, że kraj żyje tymi zdarzeniami. Nie powinno się lekceważyć tego kłopotu ponieważ jest on obecnie na tyle istotny, iż brak jakichkolwiek załagodzeń będzie prowadził do coraz większych kontrowersji. Tutaj autor sugeruje, że prezydent Polski Andrzej Duda powinien zainicjować działania mediacyjne.

Podsumowując należy stwierdzić, że oceniany artykuł rzetelnie i bez emocji podchodzi do opisywanej rzeczywistości. Dotyczy on obecnie dziejących się wydarzeń, a jego podstawą jest obiektywizm. Autor próbuje podejść do problemu bardzo konstruktywnie – neguje niewłaściwe zachowania państwa względem aktywistów LGBT, ale z drugiej strony też stara się pokazać, że niestety czasem przekraczają oni pewne dozwolone granice. Uważa też, że niektóre działania władz są przesadzone – przyznaje rację władzom odnośnie karania ale mówi o tym, iż nie powinni swojej siły nadużywać. Zdroworozsądkowo przyznaje, że problem ten powinien być załagodzony a nie traktowany obojętnie, ponieważ wówczas frustracja wśród części społeczeństwa może wciąż wzrastać. Informacje w artykule są przemyślane i rzetelnie przekazane bez użycia zbędnych komentarzy. Autorowi serdecznie gratulujemy dobrego artykułu!

Kryterium prawdy: 1/1
Kryterium obiektywizmu: 1/1
Kryterium oddzielenia informacji od komentarza: 1/1
Kryterium szacunku i tolerancji: 1/1
Łączna ocena: 5/5

Artur Radwan i Patrycja Otto o nauce podczas pandemii koronawirusa

Artur Radwan i Patrycja Otto o nauce podczas pandemii koronawirusa

Artur Radwan i Patrycja Otto „Szkoły gotowe tylko na zamknięcie. Jak będzie wyglądać nauka od 1 września?” Dziennik Gazeta Prawna z dnia 3 sierpnia 2020 r.

 

Obecna sytuacja pandemii koronawirusa wywołała dużą dezorientację zarówno wśród dzieci jak i dorosłych. Szczególnie poważnym problemem okazała się edukacja w naszym kraju. Rząd zadecydował o tym, aby zamknąć placówki oświatowe i przenieść naukę na tryb zdalny. Ta metoda nauczania wywołała falę negatywnych opinii, gdyż okazała się nie lada wyzwaniem. Przy okazji tego zagadnienia chcielibyśmy wyróżnić artykuł Artura Radwana oraz Patrycji Otto pt. „Szkoły Gotowe tylko na zamknięcie. Jak będzie wyglądać nauka od 1 września?”, który szczegółowo analizuje kwestię zamknięcia szkół z wyłączeniem stronniczego zachowania.

Na początek chciałabym jednak wspomnieć o postanowieniach Ministra Edukacji z dnia 05.08.2020r. dotyczących kwestii, których zresztą będą omawiać przy okazji wskazanego artykułu – zamknięcia szkół od 1 września. Minister Edukacji przekazał informację o tym, że uczniowie wrócą do szkół. Myślę, że to dla wielu szokująca decyzja, zważając na fakt, iż zarażenia koronawirusem wzrastają, aczkolwiek możliwe, iż wielu rodziców a zapewne też nauczycieli jest z tego powodu zadowolona – to oznacza mniej pracy dla nich w domu. Przy okazji podjęcia tej decyzji Minister Edukacji wyodrębnił najważniejsze wytyczne, do których muszą się stosować wszyscy nauczyciele jak i uczniowie. Mianowicie nie będzie obowiązywało noszenie maseczek przez uczniów natomiast obowiązkiem jest zakrywanie ust i nosa przez osoby trzecie przychodzące do placówki. Ponadto należy regularnie czyścić pomieszczenia, zachować podstawowe zasady higieny, utrzymywać dystans społeczny oraz dezynfekować wszystkie sprzęty na salach gimnastycznych. Nie należy wymieniać się przyborami szkolnymi między uczniami, dzieci nie powinny również zabierać do szkoły zbędnych rzeczy. Na sam koniec warto dodać, iż rząd podjął decyzję o dopuszczeniu trzech wariantów nauki, które wówczas mogą być wybrane przez dyrektorów danych placówek. Są nimi tradycyjna forma kształcenia, mieszana forma kształcenia oraz zdalne kształcenie.

Przejdźmy już jednak do początkowych rozważań dotyczących wybranego przeze mnie artykułu. Artur Radwan i Patrycja Otto uciekają się od zajmowania którejś ze stron tzn. prawicy lub lewicy – piszą oni o problemie, z jakim zmaga się obecnie polski naród, czyli z możliwością zamknięcia szkół. Ponadto dodają, że wzrasta ilość zachorowań na koronawirusa:

O tym, czy po wakacjach uczniowie wrócą do stacjonarnej nauki, rząd zdecyduje dwa, a nawet tydzień przed zakończeniem wakacji. Ministerstwo Edukacji Narodowej (MEN) rozważa różne rozwiązania, ale jak dotąd nie przedstawiono żadnych konkretów. Tymczasem chorych z każdym dniem przybywa i nadejście drugiej fali epidemii staje się bardziej realne.

Następnie przywołują oni nowy pomysł związany z nauką zdalną, mianowicie chodzi tutaj o system dualno-hybrydowy. Miałby on na celu podział klasy na grupy tak, aby w Sali nie było zbyt wiele osób. Zaraz po wstępie o tego typu systemie nauczania autorzy przywołują komentarz dyrektora z Kadry Kierowniczej Oświaty, co jest oznaką rzetelności artykułu – autorzy starają się pokazać za pomocą wypowiedzi różnych ważnych osób, iż informacje, które podają są rzetelne i wiarygodne.

Czytamy także , iż będą wszczęte prace nad planem działania, jeśli chodzi o naukę zdalną, gdyż jest to kluczowe, tym bardziej, iż nauka z domu jest wyzwaniem dla uczniów jak i nauczycieli a więc dobra strategia jest wskazana. I ponownie przywołany zostaje komentarz, mający na celu uwiarygodnienie omawianego tematu, a mianowicie czytamy wypowiedź radcy prawnego , który wspomina, iż w Niemczech system dualno-hybrydowy został już kiedyś zastosowany:

Taki system wprowadzono w niektórych landach w Niemczech.

W artykule wymienione zostają również obawy związane z różnymi problemami, jeśli chodzi o naukę zdalną np. z kwestią tego czy rodzice zgodzą się na takie rozwiązane lub czy dla nauczycieli nie będzie to zbyt duże obciążenie pracą. Autorzy uwypuklili również problem związany z nie do końca odpowiednią podstawą programową w polskich szkołach – powinna ona być znacznie okrojona, gdyż przy trybie zdalnego nauczania jest ona po prostu zbyt obszerna. Mowa tu o tym, iż podstawa powinna zostać opracowana na wypadek drugiej fali pandemii, ale niestety jak na razie nie zostały podjęte żadne związaną z tą kwestią działania, o czym powiedział Tomasz Malicki, profesor oświaty wicedyrektor Technikum Nr 2 w Krakowie:

Niestety, nie poznaliśmy nawet założeń w tym zakresie. A przecież siatka godzin lekcyjnych musi być pomniejszona, jeśli uczniowie nie wrócą do szkoły. Wszystkie te regulacje powinny już obowiązywać.

Poza zmianami, jakie powinny być wprowadzone, co do podstawy programowej pojawia się również problem związany z brakiem regulacji dotyczących podjęcia nauki zdalnej. Jeśli decyzja się nie pojawi to wówczas może nastąpić zamknięcie szkół. I tutaj pojawia się kolejny raz wyraz rzetelności, oraz wiedzy autorów, gdyż przytaczają oni paragraf z kodeksu prawnego, dotyczący spraw bezpieczeństwa i higieny w publicznych i niepublicznych szkołach i placówkach, na którego podstawie zamknięcie szkół mogłoby nastąpić.

Taka możliwość jest już obecnie na podstawie par. 18 ust. 2 pkt 2 rozporządzenia ministra edukacji narodowej z 31 grudnia 2002 r. w sprawie bezpieczeństwa i higieny w publicznych i niepublicznych szkołach i placówkach (Dz.U. z 2003 r. poz. 69 ze zm.).

Na samym końcu artykułu zostaje pokazana czytelnikom infografika dotycząca obecnych wytycznych epidemicznych w szkołach – co się bardzo ceni, gdyż przekazywanie informacji poprzez grafikę jest niezwykle efektywne, jeśli chodzi o przyswajanie wiedzy. 

Podsumowując artykuł jest godny przeczytania i polecenia. Dotyczy on bieżących spraw mających obecnie miejsce w Polsce. Jest to jedna z najważniejszych kwestii dla polskiego narodu gdyż dotyczy poważnej sprawy, jaką jest nauka. Uważam, że artykuł po pierwsze bardzo rzetelnie opisał zaistniałą sytuację, po drugie informacje zostały podane bez zbędnych komentarzy, po trzecie wykorzystanie wypowiedzi ważnych osób takich jak prawnicy, dyrektorzy to duży plus, gdyż świadczy o wiarygodności artykułu, po czwarte przywołanie artykułu z kodeksu prawnego oraz wykonanie infografiki to również wyraz zaangażowania w pracę nad artykułem, ale także zadbania o odbiorcę, po piąte tytuł jest jak najbardziej zasadny do treści artykułu i po szóste najważniejsze, króluje w nim bezstronność! Autorom gratulujemy wykonania bardzo dobrej pracy.

Kryterium prawdy: 1/1
Kryterium obiektywizmu: 1/1
Kryterium oddzielenia informacji od komentarza: 1/1
Kryterium szacunku i tolerancji: 1/1
Kryterium zasadności tytułu: 1/1
Łączna ocena: 5/5