Katarzyna Włodkowska, Prokuratura nie widziała krzywdy Ewy gwałconej w piwnicy i dręczonych dzieci. A prokurator idzie po awans, Gazeta Wyborcza, 04.03.2024 r.
Katarzyna Włodkowska w reportażu dla Gazety Wyborczej opisuje dwie głośne sprawy, w których doszło do zaniedbań puckiej prokuratury z Piotrem Styczewskim na czele. Jak się okazuje po niedopełnieniu obowiązków prokurator został nominowany na stanowisko zastępcy prokuratora okręgowego w Gdańsku.
Sprawy opisane przez dziennikarkę na długo wstrząsnęły opinią publiczną. Pierwsza z nich dotyczy śmierci dwójki dzieci w rodzinie zastępczej Anny i Wiesława C. Jedną z ofiar rodziców-oprawców był 3-letni Kacperek. Prokuratura Rejonowa w Pucku w ustaleniu przyczyn śmierci chłopca popełniła wiele błędów m.in. na miejsce zdarzenia został wysłany asesor z dwuletnim stażem (po odmowie doświadczonej prokuratorki, która nie czuła się na siłach uczestniczyć w oględzinach 3-letniego chłopca), biegłemu sądowemu, który wydał niejednoznaczną opinię nie zostały przedstawione materiały uzupełniające w postaci zdjęć z miejsca zdarzenia. Bez całkowitego obrazu sprawy prokuratura przyjęła wersję, że dziecko najprawdopodobniej spadło nieszczęśliwie ze schodów. Klika miesięcy później zmarła 5-letnia siostra Kacperka – Klaudia. Rodzice dzieci zostali zatrzymani dopiero siedem dni później. Tym razem biegły stwierdził, że obrażenia głowy i wątroby nie mogły powstać w wyniku upadku. Jak się okazało matka biła dzieci kablem, zamykała je w kotłowni oraz głodziła, ojciec nie reagował i także dopuszczał się przemocy.
Po śmierci drugiego dziecka pytany o zaniedbania w śledztwie Piotr Styczewski odpowiada, że w pierwszej sprawie opinia biegłych była zgodna z wersją rodziców o upadku dziecka ze schodów, poza tym powołuje się na opinie świadków, którzy nie przedstawili żadnych wątpliwości, że w rodzinie zastępczej może dziać się coś niepokojącego. Oba argumenty są nieprawdziwe, z aktów śledztwa wynika, że sąsiedzi, rodzina oraz świadkowie zeznali o krzykach oraz nieodpowiednim traktowaniu dzieci. Kontrolę nad zaniedbaniami w sprawie prowadziła Prokuratura Okręgowa w Gdańsku, postępowania dyscyplinarne wobec asesora oraz zastępcy prokuratora regionalnego ciągnęły się latami, wobec Styczewskiego dyscyplinarka nie została wszczęta. W 2016 roku awansował on do Prokuratury Regionalnej w Gdańsku.
Kolejną historią opisaną przez Katarzynę Włodkowską jest sprawa „polskiego Frlitza”. Mariusz S. przez dwa lata więził swoją żonę w piwnicy. Kobieta była regularnie gwałcona zarówno przez męża, jego kuzynów i brata, ponadto głodzona oraz bita. Mężczyzna znęcał się również nad dziećmi, starszą wówczas 4-letnią córkę zmuszał do znęcania się nad matką oraz oglądania scen poniżenia. Zanim doszło do procesu Mariusza S. prokuratura umorzyła sprawę trzy razy. W grudniu 2010 roku kobieta zdołała się uwolnić od męża kata, poszła do szpitala zrobić obdukcję po ostatnim pobiciu, następnie na pucki komisariat. Jej zeznania, pomimo potwierdzenia przez starszą córkę oraz wbrew opinii biegłej psycholożki zostały uznane za niewiarygodne. W sprawie pokrzywdzonej kobiety nie starano się ustalić nowych szczegółów, nie powołano świadków oraz nowego biegłego, który miałby wystawić kolejną opinię psychologiczną. Kobieta wiele razy pisała zażalenia do umorzenia śledztwa w jej sprawie.
Do śledztwa wrócono w maju 2013 roku, kiedy Prokuratura Okręgowa w Gdańsku sprawdzała akta spraw, w których rozstrzygano z udziałem biegłych o losie dzieci. Dopiero wtedy po naciskach okręgówki, pucka prokuratura wróciła do sprawy gwałconej kobiety i powołała biegłego lekarza, który miał ocenić obrażenia Ewy, opisane w obdukcji. Następnie sprawa była kontynuowana przez pokrzywdzoną samodzielnie. Po ujawnieniu pamiętników córek Ewy, w których szczegółowo opisywały one czyny ojca nikt nie kwestionował przeżyć matki oraz dzieci, sprawa wróciła ponownie w 2016 roku. Postępowanie wyjaśniające zaniedbania prokuratury w Pucku zostało wszczęte w 2017 roku. 8 grudnia 2021 roku do sądu skierowano akt oskarżenia przeciwko Bartłomiejowi K, wiceszefowi puckiej prokuratury postawiono zarzuty dotyczące przekroczenia uprawnień oraz działania na szkodę Ewy. Jak podkreśla dziennikarka w swoim artykule, udało się jej dotrzeć nieoficjalnie do akt podręcznych postępowania w sprawie Mariusza S. gdzie znajduje się adnotacja, że Bartłomiej K. umorzył postępowanie na polecenie lub po uzgodnieniu decyzji z Piotrem Styczewskim – swoim ówczesnym szefem.
Katarzyna Włodkowska ujawniła skandaliczne zaniedbania prokuratury w Pucku, kierowanej przez Piotra Styczewskiego. W swoim artykule poddała w wątpliwość kandydaturę prokuratora na stanowisko wiceszefa Prokuratury Okręgowej w Gdańsku. Pytanie odnośnie zasadności jego awansu skierowała do Prokuratora Krajowego Jacka Bilewicza oraz Prokuratora Generalnego Adama Bodnara. Na końcu artykułu została przedstawiona odpowiedź prokurator Anny Adamiak. Rzeczniczka Prokuratora Generalnego argumentowała zasadność kandydatury Styczewskiego tym, że w opisanych przez dziennikarkę sprawach był on jedynie świadkiem, nie zostały mu przedstawione żadne zarzuty, a tylko takie okoliczności mogłyby przekreślić jego dalszą karierę. Słowa prokuratorki są smutnym podsumowaniem działalności polskiego wymiaru sprawiedliwości, w którym niedopełniający swoich obowiązków sędziowie oraz prokuratorzy nie są pociągnięci do odpowiedzialności za swoje zaniedbania.
Należy podkreślić, że artykuł jest przykładem rzetelnego dziennikarstwa śledczego. Dziennikarka w szczegółowy sposób przedstawiła błędy, jakie popełniono podczas prowadzenie dwóch, głośnych spraw. Ponadto starała się w sposób jak najbardziej zrozumiały przedstawić ich zawiłości czytelnikowi.
Kryterium prawdy: 1/1
Kryterium obiektywizmu: 1/1
Kryterium oddzielenie informacji od komentarza: 1/1
Kryterium szacunku i tolerancji: 1/1
Kryterium zasadności tytułu: 1/1
Ocena: 5/5
Obraz Şinasi Müldür z Pixabay