Adam Grzeszak, Napięcia wokół elektryków, Polityka, 17.04–23.04.2024

„Miała być fabryka, a jest wycięty las” – mówił Donald Tusk o pustym polu powstałym w Jaworznie. To tam miała stanąć fabryka Izery, polskiego elektrycznego samochodu narodowego – dziś to miejsce służy do politycznych przepychanek, w których premier zarzuca nieudolność poprzedniego rządu, a prezydent Jaworzna Paweł Silbert, apeluje o kontynuację projektu.

Jednak polski samochód elektryczny miał być w rzeczywistości chińsko-włosko-polski, oparty na chińskich komponentach dostarczanych przez firmę Geely i włoskim nadwoziu. To budzi obawy o rzeczywisty udział Polski w produkcji, ograniczając ją do roli montowni. Minister Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz utrzymuje, że projekt mógłby mieć sens tylko wtedy, gdyby w większym stopniu angażował polskich podwykonawców.

Produkcja Izery pozostaje zatem pod finansowym znakiem zapytania, szczególnie, że rząd PiS, mimo licznych obietnic, nie uwzględnił projektu w Krajowym Planie Odbudowy. W marcu państwowa spółka ElectroMobility Poland podpisała list intencyjny z firmą Mirbud w sprawie budowy fabryki, jednak teraz brakuje środków na jej realizację.

Problem jest trudny do rozwiązania, szczególnie kiedy weźmiemy pod uwagę rozproszone pomiędzy różnych ministrów kompetencje. W tej chwili kluczową kwestią jest porozumienie pozwalające na znalezienie inwestora, który mógłby przejąć odpowiedzialność za finansowanie i rozwój Izery. Planem B byłoby wejście na giełdę, ale prawdopodobieństwo jego sukcesu wydaje się znikome.

Chiński koncern Geely, choć zainteresowany współpracą, nie chce wziąć na siebie ryzyka inwestycyjnego, co komplikuje negocjacje. Tymczasem Europa staje się celem chińskiej ekspansji w sektorze elektromobilności i rosną obawy o nieuczciwą konkurencję, przez co Komisja Europejska już rozważa wprowadzenie nowych ceł.

Izera pozostaje szansą mieniącą się gdzieś na horyzoncie, ale niepewną i naznaczoną kolejnymi wyzwaniami. Adam Grzeszak przedstawia ją w ogóle i w szczególe, od polskich napięć politycznych po standardy unijne. Artykuł ma w sobie tyle zawirowań, ile danych i informacji od ekspertów, pokazując w ten sposób kompleksowo, gdzie leżą problemy.

I tak spośród gierek słownych i stanowisk kolejnych zaangażowanych, wychodzi tekst z dużą dozą krytycyzmu, ale i zdrowo-rozsądkowych rozwiązań.

Kryterium prawdy: 1/1

Kryterium obiektywizmu: 1/1

Kryterium oddzielenie informacji od komentarza: 1/1

Kryterium szacunku i tolerancji: 1/1

Kryterium zasadności tytułu: 1/1

Ocena: 5/5

Obraz andreas160578 z Pixabay